REKLAMA

Ktoś sabotuje miejskie wodociągi nad Bałtykiem. Wydano ostrzeżenia

Seria tajemniczych włamań do wodociągów w Skandynawii. Choć nikt nikogo za rękę nie złapał to podejrzany jest jeden - Rosja. Celem sabotażu ma być wywołanie niepokojów wśród społeczeństwa.

Ktoś sabotuje miejskie wodociągi nad Bałtykiem. Wydano ostrzeżenia
REKLAMA

Najnowszy przykład pochodzi ze Szwecji. W nocy z soboty na niedzielę doszło do incydentu w zbiorniku wodnym w Bollnäs, który zaopatruje w wodę także mieszkańców Freluga. W związku z tym wydano ostrzeżenie, a jakość wody w obu miejscowościach nie jest gwarantowana. W sumie zagrożenie wydano dla blisko 30 tys. mieszkańców, którzy muszą teraz wodę gotować lub kupować w sklepach.

REKLAMA

Póki co o samym incydencie wiadomo niewiele. Ktoś lub kilka osób włamało się do wieży ciśnień, a alarm powiadomił ochronę. Na miejscu pojawiła się policja wraz z technikami, która jednak nie udziela wielu informacji. Wiadomo jednak, że intruzi byli wyposażeni w sprzęt do cięcia metalu, a sam incydent zostanie zbadany pod kątem sabotażu.

Seria tajemniczych włamań

I to właśnie sabotaż jest zdaniem wielu analityków najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie tego, wydawałoby się, niewinnego zdarzenia. Nie jest to pierwszy taki wypadek w Skandynawii. Tego lata tajemniczy intruzi włamywali się do wielu fińskich wież ciśnień i oczyszczalni ścieków. Niczego nie ukradziono, ponieważ niewiele byłoby do ukradzenia.

Istnieją jednak inne powody, dla których ludzie mogą chcieć włamać się do oczyszczalni ścieków: aby je wyśledzić pod kątem przyszłych ataków, lub aby wzbudzić obawy społeczeństwa o bezpieczeństwo wody w kranach. Wyłączając uzdatnianie wody lub dodając zanieczyszczenie, intruz może zamienić życiodajny płyn w źródło choroby

- piszą analitycy Foreign Policy.

Więcej o wodzie i jej znaczeniu przeczytasz na Spider's Web:

Seria włamań do wodociągów

W ostatnich miesiącach fińskie media obiegły doniesienia o serii włamań do obiektów związanych z uzdatnianiem wody. Chociaż na szczęście nie doszło do żadnych poważnych incydentów, to samo wydarzenie wzbudza wiele pytań. Kto stoi za tymi atakami? Jakie są ich cele? Czy to tylko przypadkowe akty wandalizmu, czy może część szerszej strategii?

Ataki w Finlandii rozpoczęły się w Porvoo, mieście na południowym wybrzeżu, gdzie władze poinformowały, że ktoś dwukrotnie próbował włamać się do miejskiej wieży ciśnień. Następnie Sipoo, niedaleko Helsinek, również na południowym wybrzeżu Finlandii, również zgłosiło próby włamania do swojej oczyszczalni ścieków - wylicza FP.

Podobnie jak w Porvoo, napastnicy atakowali oczyszczalnię ścieków dwie noce z rzędu. Południowe wybrzeże Finlandii jest zazwyczaj dość spokojne, ale z drugiej strony jego bezpośrednim sąsiadem jest Zatoka Fińska, korytarz dla statków płynących do i z Petersburga. Nigdy nie można być pewnym, kto przepływa obok.

Do połowy lipca miało miejsce 11 prób włamań do fińskich wież ciśnień i oczyszczalni ścieków.

Tego nie robią zwykli złodzieje

Intruzi nie dotarli do żadnych wrażliwych części w elektrowniach wodnych i wieżach. Jednak biorąc pod uwagę tak zauważalną serię ataków, które miały miejsce w ciągu zaledwie kilku tygodni, fińskie władze muszą przygotować się na więcej - twierdzi FP. Kilka rad miejskich już zdecydowało o wzmocnieniu bezpieczeństwa wokół swoich obiektów wodnych, zaczynając od większej liczby ogrodzeń i monitoringu kamer.

Jak dotąd nikogo nie zatrzymano ani nie zidentyfikowano publicznie podejrzanego.

Jednak mało prawdopodobne jest, aby intruzami byli zwykli przestępcy. To nie są włamania, których dopuszczają się złodzieje

- powiedział emerytowany generał dywizji Pekka Toveri, były szef fińskiego wywiadu wojskowego, który jest obecnie członkiem Parlamentu Europejskiego.

Analitycy twierdzą, że jedynie Rosja ma wyraźny interes w sabotowaniu fińskiej infrastruktury krytycznej i w insynuowaniu fińskiej opinii publicznej, że jej infrastruktura jest niebezpieczna.

Eksperci zwracają uwagę, że takie działania wpisują się w koncepcję rosyjskiej wony hybrydowej. To konflikt, który toczy się poniżej progu otwartego konfliktu zbrojnego, wykorzystując takie narzędzia jak cyberataki, dezinformacja czy właśnie sabotaż infrastruktury krytycznej.

Ataki na systemy wodne są szczególnie niebezpieczne, ponieważ woda jest podstawowym elementem życia. Jej skażenie może mieć katastrofalne skutki dla zdrowia publicznego i gospodarki.

Finlandia i Szwecja, jako kraje, które właśnie wstąpiły do NATO, znajdują się w centrum geopolitycznych napięć. Rosja od lat prowadzi agresywną politykę wobec swoich sąsiadów, a Finlandia i Szwecja, obawiając się rosyjskiej ekspansji, zdecydowały się niedawno na przystąpienie do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ataki na ich infrastrukturę wodną mogą być więc interpretowane jako próba zastraszenia i destabilizacji kraju.

Przesada?

I na koniec jeszcze jedno. Ktoś może powiedzieć, że to wszystko paranoja i wymyślanie problemów. Niestety Rosja i Rosjanie nie raz już udowodnili, że są zdolni do najgorszych i najbardziej obrzydliwych zbrodni. To kraj, który potrafi tylko zabijać, gwałcić, kraść i niszczyć, czego świadkami jesteśmy właśnie w Ukrainie.

Dowodem na to, że Rosjanie planowali i nadal planują zatrucie wody mieszkańców Zachodu niech będzie zaznanie Stanisława Łuniewa, byłego radzieckiego oficera wojskowego, najwyższego rangą oficera GRU, który zbiegł z Rosji do Stanów Zjednoczonych.

Według Łuniewa prawdopodobnym scenariuszem w przypadku wojny Rosji z USA byłoby zatrucie rzeki Potomak bronią chemiczną lub biologiczną, a "celem byliby mieszkańcy Waszyngtonu". Uważał również za "prawdopodobne", że agenci GRU umieścili już "zapasy trucizny w pobliżu dopływów do głównych amerykańskich zbiorników wodnych".

REKLAMA

Oskarżenia te zostały potwierdzone przez byłego oficera Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej Kouzminowa, który odpowiadał za transport patogenów z całego świata na potrzeby radzieckiego programu broni biologicznej w latach 80. i na początku lat 90. Opisał on szereg działań z użyciem broni biologicznej, które miały być przeprowadzane na polecenie prezydenta Rosji w przypadku działań wojennych, w tym zatruwanie publicznych dostaw wody pitnej i zakładów przetwórstwa żywności.

W sierpniu i wrześniu 2024 r. Rosjanie przeprowadzili natomiast zatrucie rzeki Sejm, która przepływa przez terytorium Rosji i Ukrainy, Rosjanie zatruli rzekę na odcinku około 340 km całkowicie zabijając w niej jakiekolwiek życie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA