REKLAMA

Twój samochód jest ideologią. Wiedziałeś?

Czegokolwiek nie napisalibyśmy na łamach Spider’s Web o samochodach elektrycznych, w komentarzach pod tekstami lub w mediach społecznościowych zawsze pojawią się stwierdzenia, że diesel lepszy, elektryki się palą, a w Unia Europejska jest zła. Jak to się dzieje, że samochód może polaryzować ludzi do tego stopnia, że są w stanie „ginąć” w walce przeciwko niemu na internetowych arenach?

Twój samochód jest ideologią. Wiedziałeś?
REKLAMA

Pierwsze skojarzenie, jakie przychodzi mi do głowy, gdy myślę o samochodzie elektrycznym to… Porsche Taycan Turbo S Cross Turismo z silnikiem o mocy 760 KM. Wiem, to nie jest typowe skojarzenie, ale dzięki uprzejmości kolegi z Autobloga, który testował to auto, miałem okazję je poprowadzić i długo tego nie zapomnę. Przeciętny człowiek być może skojarzy auto elektryczne z Teslą, inny z przymusowymi przerwami w podróży spowodowanymi koniecznością ładowania akumulatorów. Sam mam do elektryków stosunek obojętny – widzę ich zalety i wady. Są jednak ludzie, dla których będzie to wrogi symbol złowieszczej ekologii.

REKLAMA

Widzisz auto elektryczne, myślisz o sierpie i młocie?

Jak to się dzieje, że niektóre przedmioty albo dziedziny wiedzy są postrzegane jako nośnik ideologii? Dlaczego wielu ludzi myśli, że tak jak Armia Czerwona przyniosła na czołgach terror, tak auta elektryczne to przejaw agendy, zgodnie z którą niszczona jest cywilizacja białego człowieka?

Jedną z odpowiedzi mogą być wartości. Czy diesel i benzyna to normalna rodzina? Niektórzy chcieliby tak myśleć. Rzecz nie leży jednak w takim czy innym paliwie kopalnym, ale fakcie, że rewolucja technologiczna na swoich Teslach przyniosła zmianę w myśleniu. Cokolwiek, by nie mówił obecnie w wywiadach z Trumpem, Elon Musk, właściciel Tesli, samochód elektryczny stał się symbolem walki ze zmianami klimatycznymi.

Jako że teorie spiskowe zawsze się łączą, a zmiany klimatu w uniwersum ich wyznawców znajdują się w top 3 zainteresowania, elektryki niemal natychmiast stały się ważnym wrogiem. Gdy ktoś uważa zmiany klimatyczne za wielkie kłamstwo i jest odporny na tysiące badań naukowych, które je potwierdzają, siłą rzeczy będzie podejrzliwy również wobec aut elektrycznych, ale także odnawialnych źródeł energii, takich jak fotowoltaika czy turbiny wiatrowe.

Jak to się ma do wspomnianych wartości? W takim myśleniu jest próba całościowego uchwycenia rzeczywistości. Oto źli ludzie chcą wyeliminować stopniowo tradycyjne wartości, takie jak rodzina, prawda, własność prywatna, wreszcie wolność. Manipulują faktami i kłamią, by narzucić światu swoją ideologię, pozbawić ludzi prawa do samostanowienia, zakuć ich w kajdany, a na końcu kazać przymusowo zmienić płeć. Niestety nawet jeżeli koloryzuję, to w bardzo niewielkim stopniu.

Tak oto przedmiot techniki zamienia się w symbol identyfikowany z zagrożeniem. A skoro pełni taką rolę jak swastyka dla jej wrogów, wszelkie informacje na jego temat stają się propagandą w oczach ludzi podobnie myślących. To dlatego elektryk może kojarzyć się nie tyle z momentem obrotowym, zasięgiem czy wydającymi odgłos puszczania bąków fotelami w Tesli, ale z pożarem i próbą zawładnięcia nad światem przez garstkę złych ludzi. Poniekąd samochody elektryczne czy inna fotowoltaika pełnią rolę kozłów ofiarnych.

Michał Bilewicz w swojej książce „Traumaland. Polacy w cieniu przeszłości” stawia między innymi pytania o skłonność do przyjmowania teorii spiskowych. Naukowiec z Zakładu Psychologii Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę, na interesujące prawidłowości, które wychodzą w badaniach.

(…) w teorie spiskowe wierzą najchętniej osoby odczuwające relatywną deprywację: ci, którzy najbardziej narzekają na swoje obecne warunki życiowe; którzy postrzegają sytuację jako pogarszającą się, a jednocześnie uważają, że kiedyś żyło im się znacznie lepiej. Niezależnie jednak od ocen własnej sytuacji przez konkretnych badanych, kolosalną rolę odgrywał czysto ekonomiczny czynnik, jakim było bogactwo danego kraju. W państwach o wysokim PKB ludzie rzadziej wierzą w teorie spiskowe

- pisze Bilewicz.

Innymi słowy – stwierdza dalej – „realne ubóstwo i prekaryzacja to podstawowa przyczyna nieufności na świecie”. Z badań wynika również, że Polacy są w czołówce narodów, w których myślenie spiskowe jest popularne. Wyprzedzać mają nas tylko Portugalczycy, Rumuni, Hiszpanie i Węgrzy. Przodujemy także w rankingach braku zaufania do władzy. W badaniach z 2020 r. znaleźliśmy się w gronie 15 krajów o najwyższym stopniu braku zaufania do rządzących.

Czy twój samochód jest ideologią?

Istnieje również druga strona medalu. Bywa, że właściciele drogich samochodów elektrycznych nie kierują się ich zaletami, ale traktują je jak widoczny przejaw statusu (co można powiedzieć dziś o niemal każdym samochodzie, który wyjechał dopiero z salonu, nawet jeżeli jest to Dacia Sandero).

Taka Tesla to bardzo silna marka globalna, która traktowana jest często synonimicznie z pojęciem auta elektrycznego. Jest w tym głęboki paradoks, że szef firmy, która ją produkuje, pod względem światopoglądu znajduje się nie na pozycjach progresywnych, ale raczej konserwatywnych. Mógłbym zażartować, że to jego sposób na marketing i „lewakom” sprzedaje ekologię, a „prawakom” mówi, że nie należy demonizować ropy i gazu. Tak czy siak, jego Tesla stała się podwójnym symbolem i każdy może wziąć coś dla siebie, a to sprzyja nakręcaniu sprzedaży – z jednej strony – i sprytnie wykorzystuje polaryzację postaw społecznych – z drugiej.

Mniejsza o Muska. Żyjemy w świecie, w którym nawet auto, telefon i pompa ciepła mogą pełnić funkcję plakatu propagandowego i być symbolami zła. Niedawno napisałem tekst o tym, że w internecie walczymy o rację jak o życie i stawiam w nim tezę, że dogmatyzujemy rzeczywistość, bo potrzebujemy pewnych i mocnych fundamentów, na których opiera się nasze poznanie. Ponownie wracamy w tej refleksji do wyznawanych wartości. Skoro samochód elektryczny wywołuje lęki u ludzi, to nie należy tego wyśmiewać, ale zastanowić się, co jest nie tak z tym światem, że tak się dzieje.

Tropem mogą być przytoczone badania, w których uczestniczył wspomniany wyżej Michał Bilewicz. Skoro ludzie zamożniejsi, którzy mają zaspokojone zarówno podstawowe jak i wyższe potrzeby, odznaczają się mniejszą skłonnością do teorii spiskowych i dostrzegania związków przyczynowo-skutkowych tam, gdzie ich nie ma, to może czas zmienić sposób myślenia.

Zamiast stygmatyzować "szurów", naśmiewać się z nich, może potrzeba skierować palec wskazujący w kierunku tych, którzy kumulują kapitał, powodując nierówności społeczne? Może to nie zwolennik teorii spiskowych jest tym złym, ale polityk i miliarder, przez którego setki milionów, a może miliardy ludzi nie mają co włożyć do garnka i żyją od pierwszego do pierwszego? Może znów trzeba pytać o stosunek bazy do nadbudowy i głośno zastanawiać się, jak bardzo kondycja ekonomiczna ludzi wpływa na ich sposób myślenia o świecie? To znacznie trudniejsze niż kpina i wyszydzanie.

REKLAMA

Czytaj także:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA