Ulewne deszcze zamieniają ulice w rzeki. Polskie miasto znalazło sposób, by temu zaradzić
Intensywne opady wywołują mnóstwo szkód, ale nie w Bydgoszczy. Miasto chłonie wodę jak gąbka.
Skutki ostatnich burz w Polsce były opłakane. W Warszawie woda przedostała się nawet do centrum handlowego i konieczne było jego zamknięcie. W Lublinie zaparkowane auta zostały podtopione. W Świebodzinie wody było tak dużo, że w okolicach wiaduktu możliwe było nawet… pływanie. Droga zamieniła się w basen.
Takie sceny to już nie wyjątki, a nasza nowa rzeczywistość. Nawalne deszcze sprawiają, że ulice zamieniają się w rwące rzeki. Wiele polskich miast ma kłopot. W Bydgoszczy patrzą na wszystko ze spokojem i mówią: trzeba było się przygotować tak jak my.
Pod koniec 2023 r. miasto zakończyło realizację projektów deszczówkowych. Nazwa przedsięwzięcia może nie jest specjalnie porywająca – „Budowa i przebudowa kanalizacji deszczowej i dostosowanie sieci kanalizacji deszczowej do zmian klimatycznych na terenie miasta Bydgoszczy” – ale najważniejsze jest to, że całość imponująco spełnia swoje zadanie.
Za prawie 300 mln zł powstały 34 zbiorniki retencyjne szczelne – w tym 5 z funkcją podlewania, 3 zbiorniki infiltracyjne i 1 zbiornik otwarty. 6 dotychczasowych stawów zostało zasilonych w wody opadowe pochodzące z nadmiaru wody opadowej w kanałach (Muszlowa, Głębinowa, Rekinowa, Łowiskowa, Park Kazimierza – 2 stawy).
Na sieci powstały urządzenia służące gospodarowaniu wodami opadowymi np. wyloty, upusty, podczyszczalnie, dławienia. W ramach projektu wybudowano również 9 km kanałów deszczowych i zbiorników liniowych – opisywało miasto.
Organizatorzy wprost mówią, że inspirowali się tym, jak działa natura.
To jeden z największych tego typu projektów w Polsce. I działa
Można się było przekonać o tym w ostatnich dniach, kiedy ulewnego deszczu nie brakowało. 10 lipca opady wyniosły między 20 a 30 mm w różnych lokalizacjach miasta, co oznaczało, że na każdy metr kw. powierzchni spadło 20-30 l wody. Statystycznie są to deszcze zdarzające się raz na 2 – 4 lat i właśnie na takie warunki projektowany był bydgoski system. Sprawdził się wzorowo, bo przejął nadmiarowe wody.
W kilku miejscach zdarzyły się podtopienia, które nie miały związku z pracą systemu zbiornikowego – zaznacza miasto. Ocena jest jedna:
System zbiornikowy po raz kolejny sprawdził się i w skali miasta zadziałał prawidłowo, a lokalne podtopienia wystąpiły tylko w kilku miejscach i to z przyczyn innych, niezależnych od wybudowanego systemu. Wszystkie sytuacje, jakie wystąpiły, miały charakter lokalny, chwilowy. Zostały przeanalizowane i podjęto niezwłoczne działania naprawcze
Pierwsza testy systemu odbyły się pod koniec maja. Wówczas w ciągu 15-20 min na powierzchnię 1 m kw. spadło od 13 do 16 litrów wody.
Najbardziej zauważalne było to właśnie w dniu 30 maja, gdy podczas silnego opadu wody deszczowe zaczęły wypełniać komory zbiorników. Przykładem takim może być zbiornik przy ulicy Mickiewicza o pojemności 360 m3. W ciągu 21 min intensywnego opadu w Śródmieściu spadło 14 mm wody. Do zbiornika wpłynęło 64,8 m3 deszczówki (czyli 65 tys. litrów wody!), co stanowiło jedynie 18 proc. pojemności tego zbiornika. Ostatni majowy deszcz sprawił, że zbiorniki napełniały się w zakresach od kilku do 36 cm, co stanowiło od kilku do ok. 20 proc. ich pojemności
- opisywało miasto.
- Mając na uwadze zmiany klimatyczne widzimy potrzebę rozbudowy tego systemu. Będziemy inwestować w takie rozwiązania w kolejnych punktach miasta - stwierdziła Marta Stachowiak, rzeczniczka prezydenta Bydgoszczy cytowana przez Express Bydgoski.
A przedstawiciele władz innych polskich miast mają powód, żeby wybrać się do Bydgoszczy i podglądać, jak działa ten doskonały system. Jak najprędzej należy podobne rozwiązania wdrażać u siebie, bo jak widać polskie miasta nie są gotowe na zmiany klimatu. Zarówno podczas upałów, jak i burz oraz ulewnych opadów.
Więcej o technologii i zmianach klimatu przeczytasz na Spider`s Web: