Canon RF 200-800 mm f/6.3-9 IS USM - tym obiektywem fotografowałem najlepszych surferów świata
Canon lubi pokazywać nietypowe obiektywy, które wyróżniają go od konkurencji. Dobrym przykładem jest tu Canon 28-70 mm f/2, ale też testowany przeze mnie ostatnio Canon RF 200-800 mm f/6.3-9 IS USM. Sprawdziłem go w czasie zawodów surferskich WSL w Peniche w Portugalii.
Fotografowie w kilku systemach mają do dyspozycji dosyć popularne teleobiektywy typu 150-600 mm lub 200-600 mm. Świetnym przykładem jest to konstrukcja Sony FE 200-600 mm F5.6-6.3 G OSS, która oferuje naprawdę dobrą jakość obrazu, sensowne rozmiary i cenę ok. 8000 zł. To wszystko sprawia, że obiektyw co roku wpada na listę najchętniej kupowanych szkieł w Polsce.
O podobny teleobiektyw prosili fotografowie pracujący na bezlusterkowcach Canon. Jaończycy usłyszeli ich głos, prezentując swoją wersję popularnego klasyka, ale dodając coś od siebie. Coś jakby wbudowany telekonwerter, dzięki któremu dostajemy szerszy zakres ogniskowych: zamiast 150/200-600 mm, aż 200-800 mm. Wyższa jest też cena, bo zamiast ok. 8-9 tys. zł, obiektyw został wyceniony na ok. 11 tys. zł. Czy takie rozwiązanie ma sens? Jak obiektyw sprawuje się praktyce? I czy mamy dla niego jakąś sensowną konkurencję?
Byłem na tydzień w Portugalii, w rejonach Nazare, Peniche, które słyną z ogromnych fal oraz wielu surferów. Jestem użytkownikiem Canona EOS R6 Mark II, zatem wypożyczyłem RF 200-800 mm f/6.3-9 IS USM, aby go sprawdzić w warunkach, do których został stworzony.
Canon RF 200-800 mm f/6.3-9 IS USM wygląda jak „Elka”
Zanim jednak skupię się na jakości zdjęci i wideo, kilka słów o konstrukcji obiektywu, która jest całkiem ciekawa na tle konkurencji. Na pierwszy rzut oka, Canon RF 200-800 mm f/6.3-9 IS USM wygląda trochę jak stary teleobiektyw typu 70-200 mm czy 300 mm serii „L”. W rzeczywistości ma zupełnie inne możliwości, no i jednak nie ma charakterystycznej czerwonej obwódki, która zdradza najwyższą serię obiektywów marki Canon. Mimo to teleobiektyw jest świetnie wykonany.
Obiektyw waży 2050 g, czyli mniej więcej tyle, co konstrukcje typu 150-600 mm. Średnica filtra to aż 95 mm, a całość została wykonana ze stopów magnezu i jest uszczelniona przed kurzem oraz wilgocią.
Wystarczy pokręcić największym pierścieniem zmiany ogniskowej, aby szybko zrozumieć dwie rzeczy:
- obiektyw ma niestety sporą wysuwaną część;
- zmiana ogniskowej z 200 na 800 mm zajmuje sporo czasu i wysiłku.
Obiektyw pracuje z ogromną precyzją, jak każdy wyższej półki obiektyw Canona. Ma też osobny pierścień do regulacji oporu, jaki stawia pierścień zmiany ogniskowej. I tak ustawiając go na „Tight”, tubus nie będzie się samoistnie wysuwał, kiedy przechylimy go ku dołowi. To istotne, bowiem na obudowie nie ma dźwigni blokady wysuwania.
Po przestawieniu na „Smooth” pierścień pracuje dużo luźniej, pozwalając na szybszą zmianę ogniskowej czy płynną, delikatną regulację w czasie ujęć wideo.
Do tego, na obudowie znajdują się trzy okrągłe przyciski funkcyjne oraz typowa dla Canona tarcza funkcyjna z możliwością zaprogramowania, która może też pełnić funkcje manualnego ostrzenia.
Wbudowana stopka jest bardzo solidna, ma możliwość pełnego obrotu, ale także tu czuć pewne kompromisy konstrukcyjne. Elementu tęgi nie można bowiem odpiąć, czy nawet odkręcić. To spory problem, kiedy chcemy włożyć tak duży obiektyw do plecaka. Sam musiałem się nieźle nagimnastykować, aby go jakoś upchać. W zestawie mamy zatem sporych rozmiarów osłonę przeciwsłoneczną.
Całość sprawie świetne wrażenie w trakcie pracy. Obiektyw nie jest zbyt duży i ciężki, aby nim swobodnie fotografować nawet przez dłuższy czas.
Optyka to mocna klasa średnia plus
Patrząc na specyfikację tego, co w środku, mamy tu całą masę soczewek i różnych rozwiązań, które mają dawać świetną jakość obrazu oraz wysoką rozdzielczość od centrum po rogi kadru. Konstrukcja optyczna składa się z 17 soczewkach ustawionych w 11 grupach, wśród których znajdują się trzy elementy UD o ultraniskiej dyspersji. Producent zastosował także powłoki Super Spectra.
W praktyce aż tak świetnie nie jest, ale to nie znaczy, że jest słabo. Canon RF 200-800 mm f/6.3-9 IS USM to dobry przykład kompromisu. Jakość obrazu jest wyraźnie lepsza niż w dużo tańszych, amatorskich szkłach Canona, ale nie aż tak dobra jak w profesjonalnych teleobiektywach z serii „L”.
Zdjęcie tablicy testowej pokazuje, że przy 200 mm ostrość w centrum jest dobra i nieco gorsza w rogach. Po przymknięciu przysłony o 1-2 EV ten kontrast nieco się wyrównuje. Winieta, nawet po korekcji, jest widoczna, ale nie przeszkadza.
Przy 800 mm, jakość obrazu jest nieco gorsza, ale wciąż niezła. Startujemy od przysłony f/9, gdzie w rogach jest tak sobie. Po przymknięciu do f/11 obraz jest nieco bardziej wyraźny w rogach, ale wyżej już bym nie wchodził. Widać natomiast sporą winietę, która może doskwierać, szczególnie w kiepskich warunkach oświetleniowych.
W praktyce, kiedy fotografowałem surferów, ptaki czy krajobraz, byłem bardzo zadowolony z jakości obrazu i nie zauważyłem różnic pomiędzy 200 a 800 mm. Fotografowane obiekty są zazwyczaj w centrum lub blisko niego, zatem wszystkie klatki są naprawdę ostre.
Popatrzcie na te ujęcia ptaków, które były zaledwie kilka metrów ode mnie. Jakość obrazu jest fantastyczna: kapitalna ostrość, świetny kontrast, piękna plastyka. Bokeh też daje radę.
To samo tyczy się ujęć krajobrazowych. Skały wręcz wyskakują ze zdjęcia. Kadr jest jakby trójwymiarowy, plastyczny. Jest nawet lepiej, niż się spodziewałem.
Na niektórych zdjęciach widać wyraźną winietę, co może przeszkadzać. To są zdjęcia obrobione, po korekcji w aparacie. Gdyby ktoś chciał, to może też posiedzieć w Lightroomie i jeszcze ją trochę zniwelować.
Z drugiej strony, mamy zdjęcia surferów fotografowanych z plaży, często też z ręki. Tego dnia było słońce, co chwilę na chwilę wpadało za małe chmury. Warunki nie były łatwe. Surferzy bowiem raz byli w pełnym słońcu, kiedy indziej chowali się w cieniu, będąc na kilkumetrowej fali. Na zdjęciach muszę ich nieco wyciągać z cieni, dodawać kontrastu.
Na tych zdjęciach, już tak dobrze to nie wygląda, chociaż wciąż nie jest źle. Ostrość jest po prostu w porządku. Nie wygląda to jak tani teleobiektyw, ale rzeczywiście nie jest to także jakość jak z topowej elki. Widać też spadek kontrastu: w postprodukcji musiałem dodać sporo wyrazistości. Mimo to surferzy są ostrzy, można odczytać każdy grymas na twarzy czy napisy na koszulkach. Pamiętajmy, że większość tych zdjęć była robiona z ręki, przy 800 mm, a niektóre nawet z cropem przy ekw. 1200 mm. Jakość zdjęć jest dużo lepsza niż z ciemniejszych, tańszych szkieł Canona.
Stabilizacja otwiera drogę do ogromnej swobody twórczej
Swobodne fotografowanie z ręki ma gwarantować natomiast stabilizacja obrazu o skuteczności 7.5 EV przy 200 mm i 5.5 EV przy 800 mm. System ma automatycznie wykrywać panoramowanie. Na obudowie nie ma bowiem żadnego przycisku do sterowania trybami IS.
W parze z moim Canonem EOS R6 Mark II, Canon RF 200-800 mm f/6.3-9 IS USM wypadł bardzo dobrze. O fotografowanie z ręki byłem spokojny, bowiem stosowałem czasy typu 1/1000 s czy nawet 1/2500 s.
Hybrydowy system IS, łączący moce obiektywu oraz matrycy w aparacie, dobrze radzi sobie także w wideo. Bez problemu byłem w stanie rejestrować kilkunastosekundowe ujęcia surferów w akcji przy 800 mm z ręki. Kadry nie są idealne, ale wyglądają naprawdę dobrze, płynnie i przyjemnie dla oka.
Autofokus bez zarzutu
Za automatyczne ustawienie ostrości odpowiada pojedynczy silnik Nano USM. Producent gwarantuje, że autofokus działa szybko i cicho. Minimalna odległość ostrzenia na ogniskowej 200 mm wynosi 0,8 m (powiększenie 0.25x), a przy 800 mm jest to 2.8 m, co odpowiada powiększeniu 0.2x.
W praktyce nie miałem żadnych problemów z automatycznym wykrywaniem obiektów, ich śledzeniem oraz ostrzeniem. Duet Canon EOS R6 Mark II i RF 200-800 mm f/6.3-9 IS USM potrafił wykrywać zawodników nie tylko na falach, ale też jako malutkie postacie wynurzające się z wody, po tym jak powaliła ich fala.
Z ptakami było odrobinę gorzej, ale tylko w naprawdę trudnych warunkach, kiedy ptaki były świetnie zakamuflowane w naturalnym otoczeniu. Kiedy jednak aparat już chwytał ptaka, później już celnie trzymał zielony kwadracik na jego głowie.
Canon RF 200-800 mm f/6.3-9 IS USM - czy warto? Co z konkurencją?
Po tygodniu spędzonym z RF 200-800 mm f/6.3-9, uważam, że to świetny teleobiektyw, który jest dobrze zaprojektowany i równie dobrze wykonany. Gdybym realnie go potrzebował, bez wątpienia byłby na mojej liście zakupowej.
Świetny system IS, nieduże rozmiary i akceptowalna waga, sprawiają, że RF 200-800 mm f/6.3-9 IS USM możemy zabierać ze sobą w podróż, fotografować krajobrazy, ale też dynamiczne sceny, gdzie co chwilę trzeba zmienić miejsce, być w ruchu. Dobrze sprawdzi się także do zdjęć przyrody na lekko i wszędzie tam, gdzie ponad jasność szkła, cenimy mobilność i komfort. No i co najważniejsze, jakość obrazu z tego teleobiektywu stoi na naprawdę wysokim poziomie.
Co bym tu poprawił? Im bliżej 800 mm, tym bardziej winieta może doskwierać. Szczególnie kiedy robi się ciemno. Kręcenie pierścieniem ogniskowej przez pełen zakres zajmuje sporo czasu i nie jest do końca wygodne. Mi to nie przeszkadzało, ale niektórym może. Pod względem konstrukcyjnym, irytuje brak możliwości odpięcia stopki, co mocno utrudnia zmieszczenie go w plecaku.
Zakres ogniskowych obiektywu kusi, ale też nieco zniechęca jego „ciemność”. W zakresie 300-400 mm obiektyw oferuje bowiem maksymalną jasność f/7.1, a od 500 do 600 mm jest to f/8.
Popularne szkła konkurencji, takie jak 150-600 mm, po podłączeniu konwertera 1.4x pozwalają uzyskać 840 mm f/9, czyli niemal dokładnie to, co oferuje nowy Canon. Konkretnie mówiąc: Sigma EF 150-600 mm + telekonwerter x1,4 + adapter EF/RF to wydatek ok 7500 zł, czyli dobre 4000 zł mniej. Sporo.
Z drugiej strony, decydując się na taki rozwiązanie, trzeba się liczyć z wieloma niedogodnościami: dwie przejściówki, stara konstrukcja do lustrzanek, gorszy AF, dłuższa i mniej ergonomiczna konstrukcja, no i nieco gorsza jakość obrazu.
Moim zdaniem, zdecydowanie lepiej dołożyć do natywnego, nowoczesnego teleobiektywu Canon RF 200-800 mm f/6.3-9 IS USM, który ma wszystko w jednym. Albo poczekać, aż system Canon RF się otworzy na firmy trzecie, które zaoferują realną konkurencję w lepszej cenie. Szybkiej chyba jednak odłożymy dodatkowe 4000 zł do świnki...