REKLAMA

iPhone 15 Pro Max 3000 zdjęć później. Zrobiłem test aparatu w Japonii

Będąc w Japonii, skusiłem się niskim kursem jena i kupiłem iPhone’a 15 Pro Max. Nie byłbym sobą, gdybym nie przetestował jego możliwości foto i wideo na azjatyckim gruncie. Czy to najlepszy smartfon fotograficzny i wideo? Czy w końcu niczego nie brakuje? Wykonałem nim 3000 zdjęć i masę filmów w Azji, aby to sprawdzić.

iPhone 15 Pro Max 3000 zdjęć później. Zrobiłem test aparatu w Japonii
REKLAMA

Teleobiektyw to coś, czego bardzo mi brakowało w iPhonie 13 Pro, szczególnie po testach smartfonów ze świetnym zoomem, jak Samsung Galaxy S23 Ultra, czy Huawei P60 Pro. Do tej pory ten ostatni był moim faworytem, jeśli chodzi o jakość obrazu z teleobiektywu. Huawei ma ogniskową 95 mm (x3,5) i jasność f/2.1, oferując świetną jakość. iPhone 15 Pro Max oferuje zdecydowanie większe przybliżenie, bo ekwiwalent ogniskowej 120 mm (x5), ale jest też nieco ciemniejszy (f/2.8), chociaż wciąż jasny. Matryca w smartfonie Apple ma jednak rozdzielczość 12 Mpix (1.12µm), a nie 48 Mpix z zapisem 12 Mpix jak w P60 Pro.

REKLAMA

Taka ogniskowa otwiera zupełnie nowe możliwości twórcze - szczególnie dla fanów minimalistycznych, architektonicznych kadrów czy zdjęć z podróży. Testując iPhone’a 15 Pro Max w Tokio czy Kioto, czułem się podekscytowany, szukając przeróżnych nietypowych do tej pory ujęć. 

iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x5, po obróbce. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x10, po obróbce. Fot. Krzysztof Basel.ze - szczególnie dla fanów minimalistycznych, architektonicznych kadrów czy zdjęć z podróży. Testując iPhone’a 15 Pro Max w Tokio czy Kioto, czułem się podekscytowany, szukając przeróżnych nietypowych do tej pory ujęć.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x10, po obróbce. Fot. Krzysztof Basel.

W dzień, jakość obrazu z teleobiektywu jest naprawdę dobra - mniej więcej na poziomie mojego faworyta Huawei P60 Pro.

iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x10, po obróbce. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x10, po obróbce. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x5, po obróbce. Fot. Krzysztof Basel.
IPhone 15 Pro Max - test. Aparat x5, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x5, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
IPhone 15 Pro Max - test. Po lewej: aparat x1 (ISO 500, f/1.8), po prawej: aparat x5 (ISO 1200, f/2.8). JPEG, nieobrobione. Fot. Krzysztof Basel.
IPhone 15 Pro Max - test. Po lewej: aparat x10, po prawej: aparat x25, JPEG, nieobrobione. Fot. Krzysztof Basel.

Nieco gorzej robi się po zmroku i w nocy. Jasność f/2.8 i mała matryca nie radzą sobie tak dobrze jak Huawei P60 Pro. Zdjęcia są pełne szumów, artefaktów, ale i tak czasami udawało mi się wykonać przyzwoite jakościowe klatki.

iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x5, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x5, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.

Trzy aparaty, sześć ogniskowych

Zacznijmy od prostego opisu technicznych możliwości aparatów w iPhonie 15 Pro Max. Malkontenci marudzą, że w serii 15 nie ma zmian, a jakość zdjęć jest identyczna, jak w poprzedniej edycji. Te zarzuty nie są zupełnie pozbawione sensu w przypadku iPhone’a 15 Pro, ale sztandarowa wersja iPhone 15 Pro Max, to nieco co innego. Po kolei.

iPhone 15 Pro Max ma fizyczne trzy aparaty, ale realnie, możemy korzystać z sześciu różnych ekwiwalentów ogniskowych. Oto moduły aparatu:

  • Ultraszeroki (x0,5) 1/2.55", 1.4µm, 12 Mpix ekw. 13 mm , ƒ/2.2, dual pixel PDAF.
  • Główny (x1) 1/1.28", 1.22µm, 48 Mpix ekw. 24 mm ƒ/1.78
  • Teleobiektyw (x5) 1.12µm ekw. 120 mm ƒ/2.8 (nowość), PDAF, 3D sensor-shift OIS,

Do tego mamy jeszcze trzy kombinowane ogniskowe:

  • 28 mm i 35 mm (x1,5) z głównego aparatu przy 12 Mpix;
  • Teleobiektyw (x2), czyli także cyfrowy crop z głównego aparatu 12 Mpix.

Aparat pozwala oczywiście ustawić praktycznie dowolną ogniskową w zakresie przybliżenia x0,5 - x25, ale wszystkie efekty poza x0,5, x1 i x5 to cyfrowe wycinki, które algorytmy obrabiają, aby lepiej wyglądały. W całym tym zestawieniu, tylko teleobiektyw (x5) jest nową konstrukcją. 

Aparat główny niby bez zmian, ale jest lepiej

Głównym moduł x1 jest rzeczywiście niemal identyczny jak u poprzednika, ale nie do końca. Mamy tu matrycę o rozdzielczości 48 Mpix (2.44µm) z obiektywem o ekwiwalencie ogniskowej 24 mm i jasności ƒ/1.78. Moduł jest wyposażony w system stabilizacji drugiej generacji i system Dual Pixel AF. Apple nie mówi wprost, że jest to identyczny sensor, ale wszystko na to wskazuje. Mówi natomiast, że obiektywy są pokryte lepszymi warstwami, które moją polepszyć jakość obrazu.

iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, JPEG po obróbce. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, JPEG po obróbce. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.

Ja przeszedłem na „piętnastkę” z modelu 13 Pro i widzę wyraźną różnicę na plus. Testy DxO pokazują, że różnica w porównaniu do iPhone 14 Pro Max też są zauważalne: aparat lepiej radzi sobie z prześwietleniami, a zdjęcia mają więcej detali. Umówmy się jednak, że nie są to zmiany rewolucyjne, a raczej kosmetyczne.

iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.

W odróżnieniu jednak od poprzednika, aparat pozwala na nieco więcej. Przede wszystkim, standardowo zdjęcia są zapisywane w rozdzielczości 12 Mpix. Nowością jest fakt, że możemy włączyć tryb 24 Mpix w formacie JPEG/HEIF. Co ciekawe, iPhone w tym trybie nie tylko wykonuje kilka ekspozycji i je łączy jak w trybie 12 Mpix, ale wykorzystuje także dodatkowe zdjęcie w rozdzielczości 48 Mpix - zapewne, aby dodać nieco detali. Warto dodać, że rozdzielczość 24 Mpix jest dostępna tylko w głównym aparacie.

iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.

Ja nie widzę różnicy w jakości na pierwszy rzut oka, ale 24 Mpix to zdecydowanie lepszy pomysł, jeśli zależy nam na wydrukach zdjęć w większych rozmiarach. Z pewnością jednak, 24 Mpix zajmuje więcej miejsca na dysku urządzenia. Dokładnie to dwa razy więcej. Warto mieć to na uwadze, decydując się na wyższą rozdzielczość.

Główny aparat to trzy aparaty w jednym

Wysoka rozdzielczość matrycy pozwala także na inteligentne cropowanie zdjęć w mniejszych rozdzielczościach. W ten sposób, klikając drugi raz na ikonkę x1, z 24 mm robi nam się 28 mm, a potem 35 mm przy 12 Mpix. Dla fotografów to naprawdę coś, bowiem różnica między 24 mm, a 35 mm jest ogromna. Moją ulubioną ogniskową jest właśnie 35 mm, szczególnie kiedy robię zdjęcia uliczne.

iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1 / 24 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1 / 24 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1 / 28 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1 / 28 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1 / 35 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1 / 35 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x2 / 48 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x2 / 48 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x5 / 120 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x5 / 120 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x10 / 276 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x10 / 276 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x25 / 666 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x25 / 666 mm / JPEG bez obróbki. Fot. Krzysztof Basel.

24 mm jest do tego nieco zbyt szerokie, ale sprawdza się w zdjęciach krajobrazowych. Podobne rozwiązanie od lat stosuje Leica w modelach z serii Q, co pokazuje, że ma to sens. Zdjęcia wykonane w tych trzech rozdzielczościach mają świetną jakość, a bez jakiejś drobiazgowej analizy, nie widać utraty jakości. 

Z drugiej strony, Apple mocno upraszcza temat zmiany ogniskowych, a nawet wprowadza w błąd. Posłużę się przykładem fotografowania ludzkiej twarzy. Jeśli zrobimy zdjęcia na 24 mm, twarz będzie nienaturalnie rozciągnięta, a portretowana osobę nie będzie się sobie podobać. Wykadrowanie zdjęcia wykonanego na 24 mm, nic w tym temacie nie zmieni. Dopiero zastosowanie obiektywu o ogniskowej 35 mm sprawia, że twarz będzie wyglądać bardziej naturalnie, a tak naprawdę dopiero przy ok. 50 mm, portret z bliska wyjdzie rozsądnie. 

24 megapiksele robią różnicę

Dużą zmianą natomiast może być fakt, że teraz w iPhone'ie 15 Pro Max mamy możliwość zapisywania zdjęć w rozdzielczości 24 Mpix, a nie tylko 12 Mpix. Czy to jest ważna nowość? Z perspektywy osoby, która dba o jakość zdjęć, która na przykład chce je drukować, albo później edytować je w Lightroomie, wyciągając cienie, gasząc prześwietlenia, 24 megapiksele pozwala uzyskać lepszą jakość obrazu. Zdjęcia są bardziej wyraziste, niż klatki 12-megapikselowe.

Trzeba się jednak liczyć z tym, że takie pliki zajmują dużo więcej miejsca na dysku. Jeśli nie jest nam to aż tak bardzo potrzebne, tylko fotografujemy sobie zwykłe codzienne życie, żeby wrzucić na Instagrama, żeby później mieć pamiątkę, to 12 megapikseli zupełności wystarczy, a zaoszczędzimy sporo miejsca na dysku.

ProRAW i HEIF dają radę

Aktywując w ustawieniach funkcję „Narzędzie ProRAW i rozdzielczość”, dostajemy jeszcze więcej możliwości. W rozwijanym menu, do wyboru są:

  • tryb zapisu zdjęć w pełnej rozdzielczości do 48 Mpix JPEG;
  • tryb ProRAW 12 Mpix;
  • tryb Maks. ProRAW do 48 Mpix.

Jak widzicie, sporo tego, i sterowanie tymi wszystkimi trybami, nie jest super proste. W systemowej aplikacji wyświetla się jedynie mała ikonka do zmiany podstawowych ustawień. Te wszystkie rzeczy powinno się zmieniać w prostszy sposób, bez konieczności zagłębiania się w Ustawienia systemowe. 

O co chodzi z trybem ProRAW? To zdjęcia zapisywane w formacie DNG, czyli coś jak RAW z aparatów fotograficznych. Format DNG stosuje np. wspomniana wcześniej Leica. W tym formacie, aparat powinien rejestrować surowy obraz, bez jakichkolwiek ingerencji, aby później, użytkownik mógł go edytować po swojemu, z większymi możliwościami obróbki, niż pliki JPEG/HEIF. Apple stosuje ten format już od modeli iPhone 12 Pro, ale robi to po swojemu. 

IPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
IPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.

W formacie Apple ProRAW smartfon łączy wiele klatek w jedną, tak samo, jak robi to w trybie JPG. Apple wykorzystuje tu wszystkie swoje zaawansowane funkcje, jak Smart HDR, Deep Fusion i tryb nocny. W rezultacie, zdjęcie RAW jest przetworzone, to w zasadzie zdjęcie HDR złożone z wielu klatek RAW, ale nie obrobione jak plik JPEG. Zachowujemy zatem większe możliwości postprodukcji, ale na zdjęciu o bogatszym zakresie tonalnym niż zupełnie surowy plik z aparatu. Moim zdaniem ma to sens: kiedy porównamy zwykłe zdjęcia RAW zapisane przez zewnętrzną aplikację z takim samym kadrem wykonanym w aplikacji systemowej i formacie Apple ProRAW, różnica jest widoczna gołym okiem. Na korzyść tego drugiego oczywiście. 

iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
IPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.

Sęk w tym, że plik 48 Mpix ProRAW zajmuje ok. 80 MB, podczas gdy ten sam kadr zapisany w formacie HEIF, to już tylko ok 8 MB. Rozdzielczość jest ta sama, a jakość obrazu na podobnym poziomie. Może zdjęcia HEIF będą odrobinę mniej ostre, ale rozpiętość tonalna, oraz rozdzilczość pozostaną na tym samym poziomie. Jeśli zatem nie zależy nam na dalszej postprodukcji zdjęć, ale chcemy zapisywać zdjęcia o rozdzielczości 48 Mpix (chociaż nie wiem po co) to format HEIF będzie dobrym wyborem.

Ultraszeroki kąt pięknie uzupełnia możliwości twórcze

Bez zmian jeśli chodzi o ultraszerokokątny aparat. Obiektyw o ekw. ogniskowej 13 mm ƒ/2.2 przy 12 Mpix daje naprawdę dobrą jakość obrazu przy sensownych warunkach oświetleniowych. 

IPhone 15 Pro Max - test. Aparat 0,6x, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
IPhone 15 Pro Max - test. Aparat 0,6x, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat 0,6x, JPEG, nieobrobione. Fot. Krzysztof Basel.
iPhone 15 Pro Max - test. Aparat 0,6x, JPEG, nieobrobione. Fot. Krzysztof Basel.

Unikałbym raczej stosowania ogniskowych pomiędzy x0,5 na x1, ponieważ jakość obrazu mocno spada. 

Między 24 mm, a 120 mm, mamy cyfrową przepaść

Będąc w Japonii skupiłem się na radości fotografowania, którą bez wątpienia nowy iPhone 15 Pro Max mi dawał. Nie testowałem go z laboratoryjną dokładnością, ale i tak zauważyłem kilka niepokojących faktów. 

Przede wszystkim, zastąpienie teleobiektywu o ekw. 75 mm na 120 mm sprawiło, że mamy ogromną dziurę pomiędzy ogniskowymi 24 mm, a 120 mm. Realnie nawet przy 35 mm jakość jest jeszcze bardzo dobra, zatem można powiedzieć, że od 35-120 mm. 

Tę dziurę, iPhone próbuje załatać zabiegami polegającymi na przycinaniu obrazu, skalowaniu, wyostrzaniu - tak, aby nie było widać, że mamy do czynienia z cyfrowym zoomem. W tym zakresie niestety jakość obrazu jest wyraźnie słabsza, wyskakują artefakty, a obraz jest aż zbyt ostry. Da się z niego korzystać, ale szkoda, że kosztujący ponad 7000 zł za podstawową wersję iPhone 15 Pro Max, nie dostał czwartego modułu aparatu. Wręcz idealnie pasuje tu 75 mm, czyli klasyczna ogniskowa portretowa czy makro. Szczególnie, że przecież Apple ma taki moduł gotowy - stosował go w modelu 14 Pro Max. 

Tryb portretowy jeszcze lepszy, ale wciąż nie jest idealny

Tryb portretowy działa naprawdę dobrze, chociaż oczywiście nie jestidealnie. Mimo to, od czasu do czasu go używam. Smartfony z generacji na generację coraz lepiej radzą sobie z naturalną separacją tła, z lepszym uwzględniem drobnych elementów, jak włosy.

Processed with VSCO with al3 preset

Co podoba mi się najbardziej w iPhonie 15 Pro Max, to możliwość zastosowania rozmycia tła, czyli w pewnym sensie trybu portretowego, już po wykonaniu zwykłego zdjęcia. Wystarczy kliknąć na ikonkę „f” (od przysłony w aparacie) i wybrać tryb rozmycia tła. To zdecydowanie ułatwia pracę i może sprawić, że więcej osób zacznie korzystać z rozmywania tła. Uwielbiam też jak smartfon imituje bokeh w tle, które dla odmiany, wygląda naprawdę jak z dużego obiektywu.

Podobne rozmycie tła można nakładać w trakcie nagrywania wideo. Apple nazywa to Cinematic Mode, w którym iPhone rozmywa tło, nadając ujęciom filmowego charakteru. Na małym ekranie smartfona wygląda to nieźle, ale jeśli zamierzasz oglądać wideo na telewizorze czy nawet większym monitorze, to widać, że rozmycie jest mało naturalne. Można poprawić efekt, zmieniając sztuczną wartość przysłony na nieco większą liczbę, np f/2.8 czy 4. Ogólnie funkcja ta średnio przypadła mi do gustu i uważam, że Apple jeszcze musi nad nią popracować. 

Tryb wideo najlepszy w historii

O ile w trybie foto aż tak dużych zmian nie widać, o tyle w trybie wideo już tak. Przynajmniej z perspektywy osoby, która chce wykorzystywać iPhone’a w naprawdę zaawansowany sposób.

To pierwszy iPhone z płaskim profilem i Prores

Największą zmianą jest możliwość nagrywania wideo z płaskim profilem Log oraz zapis w kodeku ProRes. iPhone 15 Pro Max to pierwszy i póki co jedyny smartfon tej marki, który to umożliwia.

Płaski profil w kamerach pozwala na rejestrowanie obrazu wideo w bardziej surowej formie, przygotowanej do dalszej postprodukcji. Kolory są wypłaszczone, czasami wręcz niemal szare, bez kontrastu, ale dzięki temu, obraz można pokolorować, nie tylko nadając mu własny charakter, ale też zachowując więcej dynamiki tonalnej. Niebo nie będzie tak przepalone, a z cienie można rozjaśnić i wydobyć ukryte szczegóły. Jeśli po prostu chce nagrywać fajne, nasycone i pięknie wyglądające wideo, to nawet nie tykaj tej funkcji. Co innego, jeśli chcesz wycisnąć z iPhone’a maksimum jego możliwości wideo. 

Jakość obrazu wideo, jaką możemy dzięki temu uzyskać, jest fantastyczna. Przede wszystkim, obrazek jest dużo bardziej naturalny. Pozbywamy się charakterystycznego, przeostrzonego charakteru, typowego dla smartfonów. Nagle okazuje się, że z małej matrycy, można uzyskać naprawdę profesjonalnie wyglądający materiał z sensownymi kolorami.

Wideo nagrane niemal w całości iPhonem 15 Pro Max.

Rozmycia tła (jeszcze) w naturalny sposób nie oszukamy, ale jeśli nagrywamy materiały, gdzie głęboki bokeh nie jest potrzebny, iPhone 15 Pro Max może zastąpić niejedną kamerę. Sam planuję go wykorzystywać właśnie jak kamerę B w czasie wyjazdów prasowych. Lubię charakter kolorów, a obrazki maja na tyle szeroką rozpiętość tonalną, że można z nich całkiem sporo wycisnąć w postprodukcji. 

iPhone 15 Pro Max pozwala na nagrywanie wideo 4K do 60 kl./s. Najwyższy klatkarz dostępny jest wyłącznie po podłączeniu zewnętrznego nośnika pamięci, czyli dysku, ale zdziała też czytnikiem i włożoną kartą pamięci. To jedno z zaawansowanych dobrodziejstw, jakie otwiera przed twórcami zastosowanie gniazdo USB-C. 

Podłączenie dysk SSD o sporej pojemności to naprawdę dobry pomysł, jeśli chcemy nagrywać w płaskim profilu. iPhone 15 Pro Max pozwala bowiem na nagrywanie wyłącznie w kodeku Apple Prores HQ, który niemal nie stosuje kompresji. To oznacza najwyższą jakość obrazu, ale też ogromne rozmiary nagrywanych klipów. 

Niektóre zewnętrzne aplikacje, jak Blackmagic Camera, pozwalają na zastosowanie innego kodeka, np. Prores LT czy nawet H265, co zdecydowanie pomniejszy rozmiar plików. Zmiana kodeka to nie jedyny powód, aby nagrywać wideo przy pomocy tej czy innych aplikacji zewnętrznych. To jedna możliwość, aby ręcznie ustawić parametry nagrywania, jak np. czas naświetlania.

To z kolei pozwoli nam na pełną kontrolę nad charakterem obrazu, stosując np. czasy typu 1/48 s dla 24p czy 120 s. dla 60p. W ten sposób uzyskamy filmowy charakter obrazu. W Blackmagic Camera mamy też masę opcji typowo filmowych, jak zarządzenie audio, wgrywanie profili LUT do poglądu, i masę innych. Ja w czasie testów nagrywałem wszystko w systemowej aplikacji.

Czego mi tu brakuje?

Ogólnie jestem bardzo zadowolony z możliwości foto i wideo w iPhonie 15 Pro Max, ale to nie ideał. Tak naprawdę dobrą jakość obrazu uzyskujemy z głównego aparatu. Pozostałe mimo wszystko odstają: czy to jasnością obiektywu, rozdzielczością czy innymi możliwościami.

Brakuje mi tez teleobiektywu pośredniego, między x2, a x5. Nad ograniczeniami w ustawieniach wideo już ponarzekałem.

Poza tym, nawet główny aparat nie radzi sobie dobrze z flarami, odciami słońca czy innego mocnego źródła światła. To irytujące szczególnie przy nagraniach wideo, gdzie nie da się ich usunąć.

Chciałbym też żeby iPhone 15 Pro Max lepiej radził sobie z portretami pod świało, czy pracą w wyższych czułościach. Zdecydowanie widzę tu duże pole do rozwoju, aby kolejne smartfony Apple'a stały się kompletne.

Subiektywnie iPhone 15 Pro Max to najlepszy smartfon do zdjęć i wideo

Podkreślam: subiektywnie! Obiektywnie, na rynku są smartofny, które mogą zaoferować lepszą jakość zdjęć, patrząć na wyniki testów. Patrząc na specyfikację też. Sam bardzo cenię jednak przejrzystą aplikację i przyjemne kolory, które są dosyć typowe dla iPhone'a od lat. Największe wrażenie robią na mnie jednak zdjęcia zapisane w formacie ProRAW, które pozwalają na spore możliwości postprodukcji, świetną jakość. Zdjęcia tak zapisane są pozbawione tzw. plastiku, nie są przeostrzone i nie maja tak wysokiego kontrastu, będąc świetną bazą do dalszych działań.

iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.

Pod względem wideo, iPhone 15 Pro Max stoi bardzo mocno, ale też trudno jednoznaczenie powiedzieć, że to numer 1. Przynjamniej, jeśli chodzi o standardowe wykorzytanie kamery.

iPhone 15 Pro Max - test aparatu. Fot. Martyna Basel.

Możliwość podłączenia dysku przez USB-C, zapis w płaskim profilu Apple Log, kodeku ProRes czy wideo 4K 60p otwierają jednak zupełnie inne możliwości przed osobami, które chcą poważniej podejść na nagrywania wideo. Patrząć z tej pespektywy, iPhone 15 Pro Max oferuje możliwości, jakich nie ma żaden inny smartfon. Jakość tak nagranego wideo jest kapitalna, a kolory i możliwość postprodukcji to bajka. Sam zamierzam dokupić klatkę, zestaw filtrów ND i zamienić iPhone'a 15 Pro Max w moją kamerę B do nagrań.

iPhone 15 Pro Max - test. Aparat x1, ProRAW, obrobione. Fot. Krzysztof Basel.
REKLAMA

Subiektywnie zatem, do moich potrzeb, iPhone 15 Pro Max to najlepszy smartfon do zdjęć i wideo na rynku. Nie zamieniłbym go na żadnego innego smartfona, mimo że patrząc na specyfikację, czy test, są smartfony, które mogą zaoferowąć więcej.

Kup iPhone'a 15 Pro Max:
Media Markt
iPhone 15 Pro Max 512 GB
Media Markt
Media Markt
iPhone 15 Pro Max 256 GB
Media Markt
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA