Huawei P60 Pro to nowy król fotografii w smartfonach. Sami zobaczcie
Huawei od lat kojarzy się ze świetną jakością zdjęć i filmów, często wygrywając rankingi w tej dziedzinie. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego flagowca Huawei P60 Pro, którego miałem okazję sprawdzić. Czy to wystarczy, aby powalczyć z Apple i Samsungiem?
To nie jest pełny test smartfonu Huawei P60 Pro. W swoim materiale skupiłem się na jego aparacie, czyli na tym, co w nim najciekawsze, najważniejsze i co jest głównym czynnikiem zachęcającym do zakupu.
Huawei P60 Pro: trzy aparaty z tyłu.
Aparat już na pierwszy rzut oka zwraca uwagę. Wizualnie przypomina… stary aparat. Ale w praktyce, jest czymś zupełnie przeciwnym: nowoczesnym, opartym na sztucznej inteligencji modułem do zdjęć.
Wyspa dosyć mocno wystaje ponad obudowę. Nie to jest tu jednak najważniejsze, a możliwości, jakie aparat w P60 Pro daje. Oto próbka:
48 Mpix i świetna jakość w głównym aparacie.
Główny aparat oparty jest na stabilizowanym systemie optycznym z ultrajasnym obiektywem o ekwiwalencie ogniskowej 27 mm ze zmienną przysłoną f/1.4-f/4.0. Przysłona dostosowuje się automatycznie do warunków: niższa wartość do portretów czy przy kiepskim świetle, wyższa w słoneczny dzień, kiedy robimy zdjęcia krajobrazowe.
Przysłona to część aparatu złożona z zachodzących na siebie blaszek (listków), które tworzą otwór o zmiennej średnicy. Odpowiada za regulację ilości światła padającego na matrycę.
Najprościej mówiąc — jest to otwór na obiektywie, którego wielkość możemy regulować, dzięki czemu mamy kontrolę nad tym, jak doświetlone będzie zdjęcie oraz jaką otrzymamy głębię ostrości. Im mniejsza wartość przysłony (f/1.4), tym więcej światła, oraz większe rozmycie tła (bokeh).
I analogicznie — im większa (np. f/4), tym mniej światła i mniejsze rozmycie tła (większa część zdjęcia nie będzie rozmyta).
Do tej pory, smartfony oferowały zazwyczaj stałą wartość przesłony. W Huawei P60 Pro jest inaczej: możemy sami sterować nią w odpowiednim trybie, albo pozwolić smartfonowi na automatyczny dobór. W obu wypadkach daje to sporo możliwości.
Sercem modułu jest matryca RYYB SuperSensing o rozdzielczości 48 Mpix. Niestety, producent nie chwali się, jakiej wielkości jest to sensor, co może sugerować, że jest to mała matryca. W praktyce jednak nie ma to wielkiego znaczenia, bo jakość zdjęć z tego sensora, jest topowa: zarówno w dzień, jak i w nocy.
Jestem zachwycony szczegółowością, ale i naturalnymi kolorami. Pewnie, wciąż widać, że mamy do czynienia ze zdjęciami z niewielkiej matrycy, które mają pewien "plastikowy" charakter. Póki co, to nieuniknione w smartfonach. Mimo to P60 Pro daje i tak chyba najbardziej naturalne kolory ze smartfonów, jakie widziałem. Niektóre kadry, na ekranie wyglądają, praktycznie jak aparatu z większą matrycą.
48 Mpix to maksymalna rozdzielczość, ale standardowo, aparat zapisuje zdjęcia o rozdzielczości ok. 12 Mpix. Tryb 48 Mpix można włączyć osobno, lub jest dostępny w trybie PRO. Robienie zdjęć w tym trybie nie zajmuje więcej czasu, nie opóźniają smartfona, a urządzenie się nie grzeje. Komfort pracy z dużą rozdzielczością jest naprawdę dobry, co nie jest wcale oczywiste w smartfonach.
Na większości osób największe wrażenie zapewne zrobią zdjęcia nocne. Już w trybie normalnym, fotografie są niezwykle jasne: czasem nawet jakby nieco zbyt jasne. Poziom naświetlenia, można oczywiście w prosty sposób dostosować do potrzeb.
Do tego mamy także tryb nocny, w którym aparat wykonuje zdjęcia dłużej, zapewne, aby połączyć wiele klatek w jedną. Wtedy rezultaty są nawet jeszcze lepsze, chociaż nie zauważyłem, aby był to ogromny przeskok.
Warto tu wspomnieć, że jest w tym spora zasługa technologii RYYB, w której została wykonana matryca. W popularnych sensorach RGB (RGGB), mamy filtry czerwony i niebieski, oraz dwa zielone. W matrycy RYYB pozostały czerwony i niebieski, ale zielone, zastąpiono dwoma żółtymi. Bez wchodzenia w bardzo szczegółowe aspekty techniczne, taka zmiana ma sprawić, że czujnik będzie w stanie przechwycić więcej światła. Nie jest to zupełnie nowa technologia, bowiem zastosowana już w modelu P30, ale wciąż daje świetne rezultaty.
Wrażenie robi najjaśniejszy teleobiektyw.
Jasne obiektywy w głównym aparacie smartfona to już żadne nie wiadomo co. Zazwyczaj jakość i jasność zdjęć mocno spada, jeśli przełączymy się na teleobiektyw. W naturalny sposób, obiektywy oferujące większą ogniskową (przybliżenie), mają więcej szkła, przez co trudno jest uzyskać wysoką jasność, jak w głównym aparacie.
W przypadku Huawei P60 Pro zrobiono krok do przodu. Teleobiektyw już tak nie odstaje i jest dla mnie największym zaskoczeniem tego aparatu. W P60 Pro zastosowań bowiem peryskopowy teleobiektyw z rekordowo niską wartością przysłony f/2.1. Tu również zastosowano innowacyjny zestaw soczewek, pozwalających uchwycić jeszcze więcej światła i przekazać je do stabilizowanego optycznie sensora 48 Mpix RYYB SuperSensing.
W praktyce teleobiektywem można spokojnie robić zdjęcia czy nagrywać filmy także w nocy, a ich jakość nie odstaje mocno od materiałów z głównego aparatu.
Teleobiektyw daje ekw. ogniskowej ok. 90 mm przy zdjęciach (x3,5) oraz 98 mm (x4) przy wideo 4K (mamy małego cropa). Do tego, uzyskujemy hybrydowe przybliżenie x10, oraz klasyczny cyfrowy zoom aż do x100.
Jakość obrazu z tego aparatu jest bardzo dobra, często trudno do odróżnienia od głównego. To sprawia, że możemy z niego korzystać znacznie częściej i chętniej. W czasie testów był to mój ulubiony aparat. 90 mm otwiera zupełnie inną perspektywę, szczególnie w czasie zdjęć miejskich, podróżniczych czy do nagrań wideo.
Przybliżenie x10 też jest użyteczne, ale jednak widać tu pewien spadek jakości. Powyżej lepie się nie zapuszczać, bo obraz jest mocno zdegradowany.
Dobre wrażenie robi także tryb macro, w którym zdjęcia można robić także teleobiektywem. Nic dziwnego: w świecie fotografii, 90 mm to klasyczna ogniskowa do zdjęć z bliska.
Szeroki kąt najbardziej klasyczny.
Do tego dochodzi aparat szerokokątny, który jest jakby najbardziej normalny i klasyczny, w porównaniu do dwóch pozostałych. Obiektyw ma kąt widzenia aż 120 stopni (ekw. ogniskowej 13 mm), przy jasności f/2.2. Zastosowano tu matrycę o rozdzielczości tylko 13 Mpix.
Szeroki kąt daje dobrą jakość obrazu i jest bardzo przydatny, świetnie uzupełniając dwa pozostałe aparaty. Jest to jednak najpiękniejszy ze wszystkich moduł, co jest widoczne w czasie zdjęć.
Aparat świetnie radzi sobie jasnych warunkach zewnętrznych. Sprawy mają się gorzej, kiedy światła jest mniej, kiedy szumy są wyraźnie bardziej widoczne. Ogólnie jednak jest to świetny dodatek do pozostałych aparatów. Z przodu smartfona znajduje się szerokokątny aparat 13 Mpix (f/2.4).
Wideo 4K z wysokiej półki.
Huawei P60 Pro oferuje bardzo dobrej jakości wideo 4K. Niektórzy mogą marudzić, że jak to możliwe, że tak zaawansowany, drogi smartfon, nie oferuje rozdzielczości 8K. Moim zdaniem, 8K w smartfonie do niczego specjalnego nie jest (jeszcze) potrzebne. Co innego profesjonale produkcje aparatami czy kamerami.
Do wyboru mamy wideo 4K 60/30p, ale też tryby slowmo w FHD aż do 960p! Do tego, także 240 i 120 kl./s, które dają naprawdę imponujące rezultaty i wysoką jakość obrazu.
W każdym trybie autofokus działa szybko i skutecznie, dobrze wykrywając i śledząc twarze. System stabilizacji jest na wysokim poziomie, ale nie mamy tu aż takich możliwości płynnych nagrań, co w iPhonie czy Samsungu S23 Ultra, które po prostu urywają... sami wiecie co. W P60 Pro mamy po prostu dobry system IS.
Aplikacja jest przejrzysta i dobrze zaprojektowana.
Apka do zdjęć robi bardzo dobre wrażenie. Wszystko jest jasne, przejrzyste, już od początku wiadomo, gdzie kliknąć, żeby zmienić tryb, zrobić zdjęcie czy ustawić inne parametry. A tych jest tu naprawdę całą masę. Na przewijanej z palca części mamy do dyspozycji tylko kilka najważniejszych trybów, ale jeśli rozwiniemy tę listę, to naszym oczom ukazuje się cała strony ikonek z różnymi trybami.
Nie zabrakło także trybu PRO, w którym możemy ustawiać wszystkie parametry zdjęć manualnie, czy zapisać zdjęcia w formie RAW.
Co nie podoba mi się w aparacie P60 Pro?
Podobnie jak w Samsungu S23 Ultra, wkurza mnie opóźnienie spustu migawki. Mam wrażenie, że zdjęcia wyglądają lepiej po wykonaniu, niż w podglądzie na żywo, co zniechęca do ich robienia. Aparat czasie potrafił się przyciąć, a miałem też jakiś błąd, w którym nie byłem w stanie robić zdjęć powyżej ISO 6400. W czasie testów korzystałem z finalnej wersji, ale być może część z tych problemów, zniknie z czasem.
Sam moduł aparatu nie wygląda jakoś specjalnie pięknie: wyraźnie wystaje, a jego wzornictwo średnio mi pasuje. To rzutuje na wygląda całego smartfona.
Huawei P60 Pro to (nie?) tylko aparat
Huawei P60 Pro to oczywiście coś więcej niż sam aparat, chociaż jego możliwości, są najbardziej konkurencyjne i robią największe wrażenie. Wyróżnia się świetny 6,67-calowy wyświetlacz OLED LTPO o rozdzielczości 2700 x 1220 (444 ppi) i odświeżaniu w zakresie 1-120Hz.
Smartfon ma akumulator o dużej pojemności 4815 mAh, zachowując przy tym grubości konstrukcji do zaledwie 8,3 mm. Sprzęt obsługuje ładowanie przewodowe HUAWEI SuperCharge z mocą 88 W, jak również szybkie ładowanie bezprzewodowe 50 W.
Korzystając z trybu Turbo, urządzenie ładuje się do połowy w ciągu zaledwie 10 minut. W środku mamy mocne podzespoły: procesor Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1 4G, współpracujący z 8 GB lub 12 GB szybkiej pamięci RAM, z pamięcią wewnętrzną odpowiednio 256 GB lub 512 GB.
Uwagę zwraca też solidna jakość wykonania oraz nietypowe wykończenie. W kolorze perłowym P60 Pro został zrobiony z materiału, który wykorzystuje naturalny mineralny proszek perłowy. W ten sposób, żaden egzemplarz, nie wygląda tak samo. Moim zdaniem wygląda to raczej tandetnie niż elegancko, ale doceniam oryginalność pomysłu.
Czy to wszystko wystarczy, aby przekonać do siebie? Cena nie jest niska: 5500/6200 zł To wciąż wyraźnie taniej niż Samsung S23 Ultra czy iPhone 14 Pro, ale pamiętajmy, że smartfony Huawei nie moją dostępu do usług Google'a, co stwarza szereg ograniczeń. Cześć z nich można obejść, ale czy naprawdę wydając taką kwotę, chcemy się na to godzić?
Jeśli twoim absolutnym priorytetem jest jakość obrazu zdjęć i filmów, P60 Pro ci się spodoba. Jest wyraźnie tańszy od S23 Ultra, a pod względem jakości obrazu, jest nawet lepszy. Jeśli chcesz smartfona z najwyższej półki, który „ma wszystko" i wspomniane smartfony, wydają się nieco lepszym, ale i wyraźnie droższym wyborem.