Gry Netflix zawstydzają Apple Arcade. Jestem w szoku jak świetna jest ta usługa
Jestem pod dużym wrażeniem katalogu gier oferowanego przez Netflix. Biblioteka w cenie abonamentu na filmy i seriale jest rewelacyjna. Zawiera wielkie mobilne hity, ale bez reklam.
Przyznam bez bicia: kompletnie zapomniałem, że Netflix dystrybuuje gry mobilne. Przypomniałem sobie o tym dopiero kilka dni temu, zabijając czas na lotnisku. Od niechcenia przeszedłem wtedy do zakładki z grami, a zaraz potem doznałem szoku: jak tutaj na bogato! Jak ciekawie! Apple Arcade się chowa.
Gry Netflix to szokująco dobra oferta, w cenie abonamentu na filmy i seriale.
W katalogu gier mobilnych Netfliksa mamy zróżnicowany katalog wielkich, pięknych, rozbudowanych produkcji pozbawionych reklam oraz mikro-transakcji. Przekrój gatunkowy oraz tematyczny jest spory, ale większość produkcji łączy wspólny mianownik: są naprawdę wysokiej jakości.
Zacznijmy od trylogii Grand Theft Auto, która sama w sobie pozwala zaoszczędzić masę kasy i oferuje zabawę na dziesiątki godzin. GTA III, San Andreas oraz Vice City w ulepszonych wersjach The Definitive Edition to sztos nad sztosy. Pamiętam, jak kupowałem samo San Andreas w App Store za 40 zł. Bez żadnych ulepszeń, bez drastycznie podrasowanej oprawy.
Gry Netflix to także sama śmietanka mniejszych, ale niezwykle grywalnych produkcji, znanych także z PC. Mamy tutaj doskonale znaną przygodówkę Oxenfree, kolorowego Moonlightera, uzależniające Death’s Door, Spiritfarera, unikalne Twelve Minutes, wzruszające Valiant Hearts: Coming Home czy intensywne Dead Cells. Komputerowi gracze doskonale wiedzą, że to absolutna liga mistrzów jeśli chodzi o niezależne tytuły wydane w ostatnich latach.
Do tego Netflix dba o własne interaktywne produkcje na wyłączność, z najnowszym, przeuroczym Rainow Six SMOL ma czele. To aplikacje tworzone od samego początku z myślą o usłudze premium, bez bombardowania użytkownika wewnętrznymi sklepami, agresywną ekonomią opartą na mikro-transakcjach i nachalnymi reklamami. Do tego z polską wersją językową.
Moja ulubiona gra z oferty Netfliksa to utytułowane, turowe i taktyczne Into the Breach, polegające na walce z wielkimi potworami przy użyciu mechów bojowych. Jestem też pod wielkim wrażeniem złożoności strategii Terra Nill. Na deser raczę się kapitalnymi Żółwiami Ninja, to jest TMNT: Shredder’s Revenge. Tymi samymi, co na konsole i PC. Wszystko to w cenie abonamentu.
Gry Netflix robią to, co od lat miało robić Apple Arcade.
Gdy Tim Cook zapowiedział Apple Arcade, widziałem w tej usłudze szansę na naprawę gier mobilnych. Arcade mogło być platformą doceniającą duże, ambitne i ciekawe projekty, wspomagając ich finansowanie w zamian za rezygnację z reklam i mikro-transakcji. Niestety, współczesne Apple Arcade to usługa byle jaka, dla byle kogo, z byle jakimi grami.
Tymczasem Gry Netflix to absolutny sztos. Biblioteka produkcji jest zróżnicowana, ale łączy je jakość. Czy to dwuwymiarowe Żółwie Ninja czy wielki Farming Simulator 2023, mamy do czynienia z produkcjami jakościowymi. Oferta Netfliksa wyróżnia się na tle śmietnika z Google Play i App Store w sposób niezwykle jaskrawy.
Czytaj także: Najlepsze seriale na Netflix w historii. Top 25
W kuluarach mówi się, że Apple jest pamiętliwe wobec tych producentów, którzy podpisują umowy z Netfliksem. Kompletnie mnie to nie dziwi. Gry Netflix to najlepsze Apple Arcade z jakim miałem do czynienia, w dodatku w cenie abonamentu na filmy i seriale. Dlatego, jeśli podobnie jak ja, omijaliście sekcję gier w aplikacji Netflix na telefonie, koniecznie naprawcie ten błąd. Będziecie bardzo przyjemnie zaskoczeni.