REKLAMA

Czołgi z fotowoltaiką, wiatraki na lotniskowcach. Wojsko ma być zielone i nie chodzi tu o dobro planety

Przejście na bardziej zielone, alternatywne czy odnawialne źródła energii ma pomóc planecie, ale przede wszystkim sprawić, że armie nastawione na tradycyjne paliwa kopalne będą mieć problemy na polu bitwy.

12.02.2024 09.45
wojsko
REKLAMA

Na zlecenie sekretariatu generalnego Rady Unii Europejskiej powstał raport analizujący zalety i wady bardziej ekologicznych sił zbrojnych – informuje RMF FM. Już wcześniej sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zwracał uwagę, że siły zbrojne muszą być jednocześnie silne i zielone. Nie ma tutaj „albo, albo”.

REKLAMA

W raporcie podkreślono, że sprzęt, który trafi do armii do 2030 r. może być w użyciu nawet do 2080 r. To oznacza, że w praktyce wojsko przez ten czas nie będzie mogło odejść od paliw kopalnych, które będą napędzać kosztowny i funkcjonalny sprzęt. Dla środowiska to kiepska wiadomość. Według szacunków z 2022 r. armia na świecie odpowiada za 5,5 proc. globalnej emisji gazów cieplarnianych.

A wynik może być niedoszacowany

Z prostego względu: choćby Chiny czy Rosja nie przejmują się raportowaniem, a przede wszystkim zwracaniem uwagi na te kwestie. Ale nie tylko te mocarstwa są winne. Dość powiedzieć, że siły obronne są wyłączone z międzynarodowych porozumień klimatycznych związanych ze śledzeniem czy nawet ograniczaniem emisji. Jeśli z dobrego serca podejmują jakiekolwiek działania, to na udostępnione dane organizacje ekologiczne patrzą ze sporym dystansem.

Armie usprawiedliwiały się koniecznością dbania o bezpieczeństwo narodowe. Ten argument po ataku Rosji na Ukrainę również w Europie nabrał szczególnego znaczenia.

– Nie chcielibyśmy, aby każdy wiedział, jak daleko latamy czy jeździmy – mówił agencji Reutera Markus Ruelke z niemieckiego ministerstwa obrony.

Logiczne: w końcu ujawnienie zwiększonych emisji byłoby wyraźnym sygnałem, że jakieś ruchy są prowadzone. Teoretycznie kto ma o tym wiedzieć, ten pewnie wie, ale chodzi o to, żeby dowód nie był czarno na białym.

Pomysł tworzenia „ekologicznej armii” może wydawać się koncepcją dość szaloną czy skrajną, ale… to już się dzieje

„Sojusznicy deklarują poprawę efektywności energetycznej, inwestowanie w czyste źródła energii i wykorzystanie zielonych technologii, przy jednoczesnym zapewnieniu skuteczności wojskowej oraz wiarygodnej postawy odstraszania i obrony” – pisał o działaniach NATO Marek Ziółkowski, były ambasador RP w Ukrainie, Kenii i przy NATO.

British Army postawiło na pojazdy elektryczne, amerykańska armia zwracała uwagę na redukcję emisji dzięki wykorzystaniu dronów. W Polsce już w 2013 r. przedstawiono projekt rozporządzenia dotyczący „przystosowania do ekologicznych norm unijnych wojskowych rurociągów, magazynów oraz stacji paliwowych”.

W resorcie obrony narodowej trwają obecnie prace nad nową kompleksową „Polityką resortu obrony narodowej w zakresie ochrony środowiska”, która ma na celu stworzenie warunków niezbędnych do realizacji zadań z zakresu ochrony środowiska w resorcie obrony narodowej z uwzględnieniem obecnego stanu prawnego

– informowało w 2020 r. portal Defence24.pl Centrum Operacyjne Ministra Obrony Narodowej.

Podkreślono wówczas, że MON zdążyło wprowadzić pompy ciepła i jest w trakcie modernizacji „rurociągów, stacji paliw i składów paliwowych w zakresie przystosowania do dyrektyw unijnych dotyczących ograniczenia emisji lotnych związków powstających w wyniku składowania i dystrybucji benzyny”.

Chcesz pokoju, szykuj się na ekologiczną wojnę

Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, w 2021 r. postulował budowę ekologicznych czołgów. Np. takich z panelami fotowoltaicznymi, aby te mogły same wytwarzać energię.

– Wiemy, że czołgi, myśliwce i okręty zużywają mnóstwo paliw kopalnych i emitują gazy cieplarniane. Musimy zastanowić się, jak zmniejszyć te emisje – mówił.

Sekretarz generalny NATO zwrócił uwagę na istotną kwestię, przez którą wojsko powinno inwestować w zieloną energię. Wcale nie chodzi tu o dobro planety, a jeśli nawet, to nie ono jest na pierwszym planie. Uniezależnienie się od paliw kopalnych oznacza, że nie trzeba utrzymywać tradycyjnej linii dostaw podatnej na ataki.

Na Spider's Web piszemy więcej o wojsku:

O tym samym pisało brytyjskie Ministerstwo Obrony Narodowej. Redukcja emisji dwutlenku węgla będzie pozytywnym efektem ubocznym zdobycia przewagi na polu bitwy. Zasoby się kończą, więc kto szybciej się uzależni od tradycyjnych źródeł, ten zwiększy swoją szansę na wygraną. Departament Obrony Stanów Zjednoczonych streszcza tę taktykę do prostej filozofii: mniej paliwa, więcej walki.

Brytyjczycy podkreślali też, że np. elektryczne pojazdy bojowe są cichsze. To kolejna korzyść: owszem, nie będą kopciły, ale najważniejsze jest to, że trudniej będzie je wykryć.

REKLAMA

NATO zdaje sobie sprawę z tego, że zmiany klimatu sprawią, że świat będzie jeszcze mniej przyjemniejszym i bezpieczniejszym miejscem do życia

Wystarczy przypomnieć prognozy Banku Światowego, według którego zmiany klimatu zmuszą nawet 200 mln ludzi do przeprowadzki. Już teraz w kilku rejonach świata kraje kłócą się o dostęp do wody, więc wojna o zasoby nie jest ponurą wizją z gatunku science-fiction, a czymś, co faktycznie dosłownie lada moment może się zdarzyć. Siedzimy na beczce prochu, więc siłą rzeczy armie muszą ograniczać swoje emisje, żeby nie przyspieszyć wybuchu i eskalacji konfliktów. Cyniczne podejście podpowiada, że z tego przecież żyją, ale lepiej wierzyć, że nikomu na takim scenariuszu nie zależy. I chociaż wizja ekologicznego czołgu brzmi absurdalnie, to potrzebujemy nawet takich działań w walce ze zmianami klimatu.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA