Na Xboksie zagrasz w hity PlayStation. Ryzykowny plan Microsoftu
Chcemy być fantastycznym wydawcą, podobnie do tego, co robiliśmy z Office'em - powiedział Nadella. To może być najważniejsza zmiana strategiczna w historii Xboxa i warto zrozumieć co dokładnie się za tym kryje.

Zanim przeanalizujemy co Nadella miał na myśli trzeba zrozumieć kontekst. Xbox przez lata będący głównym rywalem w konsolowej wojnie przeciwko PlayStation od kilku lat zmienia swoje podejście. Gdy Sony dominował na rynku konsolowym - PS5 sprzedawało się zdecydowanie lepiej niż Xbox Series X|S - Microsoft zdecydował się na strategię opuszczenia rywalizacji na rynku konsol całkowicie i skupienia się na samym gamingu.
Halo pojawia się na PlayStation. Gry Microsoftu zmierzają na Nintendo. Phil Spencer i jego zespół Xboxa konsekwentnie forsuję pomysł wydawania gier na każdej platformie, każdym urządzeniu. Wszędzie tam, gdzie chcą grać ludzie. Teraz Nadella potwierdził, że to nie tymczasowa zmiana taktyki. To fundamentalna zmiana podejścia firmy w kwestii gier. Jesteśmy największym wydawcą po przejęciu Activision Blizzarda - dodał. Chcemy zapewnić niezależnie od tego, czy to konsole, PC, urządzenia mobilne, granie w chmurze czy telewizor - żeby gry były dostępne dla graczy wszędzie. Porównał też Xboxa do… Microsoft 365.
Czytaj też:
Microsoft Office jako model do naśladowania
Microsoft Office to aplikacja, którą znaleźć można na każdym systemie operacyjnym: Windows, Mac, iOS, Android, Linux (w wersji webowej). Działa wszędzie i każdy może pracować w Wordzie lub Excelu, niezależnie od tego, jaki sprzęt posiada. Dokładnie ten model biznesowy Nadella chce nadal wdrażać dla Xboxa i gier.
Pomyślmy o tym przez chwilę z perspektywy gracza. Zamiast kupowania Xboxa po to by grać w gry Microsoftu będzie można grać w nie na PS5, Switchu, PC, mobilnym urządzeniu czy nawet telewizorze. Zamiast wyciskania pieniędzy z gier na wyłączność (co zwykle było bardzo rentowne) Microsoft będzie zarabiać poprzez ogromny wolumen graczy rozrzuconych po całym ekosystemie. Miło dla graczy, miło dla firmy, prawda?
Teraz przychodzi kluczowa część. Jeśli Microsoft chce gier wszędzie, to z samą konsolą Xboxa? Właśnie tu wchodzi w grę następna zmiana. Następne urządzenie Xbox będzie… no cóż… zasadniczo PC. Właśnie w tym celu powstał Xbox Ally - aby Microsoft mógł sprawdzić jak graczom spodoba się konsola oparta na Windowsie z pełnym dostępem do oprogramowania. Nadella stwierdził: Ludzie myślą, że konsola i PC to dwie różne rzeczy. Zbudowaliśmy konsolę, bo chcieliśmy zbudować lepszy PC, który mógłby być zoptymalizowamy. Naprawdę chciałbym zrewidować tę konwencjonalną mądrość.
Następny Xbox będzie wyglądać jak tradycyjna konsola, działać jak tradycyjna konsola (przynajmniej na pierwszy rzut oka), ale pod spodem będzie pełnym systemem Windows. Oznacza to dostęp do Steama, Epic Games Store, GOG, Battle.net - do wszystkiego. Będzie można zagrać w gry z PlayStation dostępne na Steamie (takie jak God of War czy Ghost of Tsushima), będzie można zagrać w World of Warcraft, ale nie trzeba będzie ustawiać żadnych sterowników czy siłować się z ekranem pulpitu. Microsoft zbuduje Xbox Full Screen Experience - interfejs zaprojektowany tak, by poczuć się jak na tradycyjnej konsoli.
W tym podejściu jest ogromne ryzyko. Po co kupować na Xbox Store, skoro jest Steam?

Brzmi pięknie, ale jest tu problem. Jeden, wielki, trudny do zignorowania problem. Windows jako system otwarty jest dalece nieidealny jako fundament konsoli do grania. Sterowniki czasami się psują, aktualizacje przychodzą w złym momencie a same gry wymagają długiej i zniechęcającej konfiguracji.
Nadella zdaje się mieć w głowie całe założenie na temat dobrych marż, które sfinansują innowacje. Ale jeśli konsola będzie trudna w obsłudze i niewygodna to żadne marże nie uratują tego biznesu. Gracze chcą czerpać rozrywki w sposób elegancki, bez myślenia, bez przeszkód - chcą konsoli. Jeśli będą mieć do czynienia z PC, nawet opakowanym w ładny interfejs, to mogą dojść do wniosku po co mi to, skoro mam sobie kupić Steam Decka za mniej pieniędzy? lub po prostu wziąć PS5.
Nadella bardziej od PlayStation czy Steama boi się TikToka
Nadella przedstawił również ciekawy punkt widzenia. Konkurencją dla gier nie są inne gry. Konkurencją dla gier jest krótkie wideo - powiedział. Ma sporo racji. TikTok, YouTube Shorts, Twitch – wszystko to odciąga uwagę konsumentów od samej konsoli do gier.
Co to wszystko oznacza dla graczy oraz branży? Microsoft zasadniczo mówi: Nie będziemy sprzedawać sprzętu. Będziemy sprzedawać doświadczenie. Będziemy sprzedawać oprogramowanie. Będziemy sprzedawać usługi. To jest całkowicie odmienne podejście od tego, co firma robiła przez lata - budowanie gier na wyłączność i uzależnianie od konkretnego sprzętu.

Czy to zadziała? Cóż, jeśli Microsoft potrafi rozwiązać problem Windowsa na konsoli, jeśli potrafi zadbać o interfejs użytkownika, a przede wszystkim jeśli dostarczy świetne gry na wszystkie platformy - to może to być przełomowy moment. Ale jeśli się nie powiedzie to Xbox stanie się marginalnym graczem, któremu dano nową szansę i który ją zmarnował. Stawka jest naprawdę wysoka.
To również oznacza że sama konsola Xbox staje się tym w oczach Microsoftu dla świata konsol czym Surface dla świata PC. Ciekawostką dla fanów, którzy chcą dopłacić do wyjątkowego luksusu, komfortu i dopracowania (choć jeszcze się okaże co to ma właściwie oznaczać dla konsoli przyszłej generacji). Problem w tym, że na takim Xboksie - podobnie zresztą jak na takim Surface - większość graczy zapewne wybierze jak zwykle Steama, nie pozwalając Microsoftowi na zarabianie z prowizji za gry. No chyba że Windows dla graczy i Xbox na PC znacząco zyskają na jakości przez najbliższe miesiące..
Teraz pozostaje czekać na pierwsze pokazy, na sprzęt w rękach, na pierwsze doświadczenia graczy. Bo słowa to jedno, a rzeczywistość to zupełnie co innego. Satya Nadella może być wręcz i wizjonerem, ale wizje bez egzekucji to tylko… długie rozmowy. W przypadku Xboxa musimy zobaczyć, czy praktyka dorówna ambicji.







































