REKLAMA

Świat zwariował na punkcie tych kubków. Walka jak o karpia w Lidlu i nocne kolejki jak po iPhone'a

Sugerując się TikTokiem, szaleństwo dopiero do Polski dociera, ale na świecie to już prawdziwy hit. A żeby zgarnąć najnowsze modele, trzeba liczyć się z siniakami, które mogą pojawić się po tym, gdy rozemocjonowany tłum popchnie cię na ziemię w walce o wymarzony kubek. Na czym polega fenomen termosów firmy Stanley?

stanley
REKLAMA

Pożar strawił wnętrze całego samochodu. Poszarpane fotele. Spalona kierownica. Materiał deski rozdzielczej stopiony. A po środku tego wszystkiego brązowy kubek. Owszem, delikatnie przypieczony, ale biorąc pod uwagę wnętrze samochodu i tak wydaje się być w niezłym stanie. Autorka nagrania sięga ręką po termos, bierze go do ręki, potrząsa, a widzowie słyszą stukanie kostek lotu. Kubek nie tylko przetrwał pożar, czego nie można powiedzieć o pojeździe, ale i skutecznie ochronił przed wysoką temperaturą zamrożoną ciecz.

REKLAMA

„Polska gdzie kupić taki oryginalny kubek?” – pytanie zadane pod filmikiem na TikToku w listopadzie 2023 r. najlepiej sugeruje, że szał na kubki Stanleya do Polski jeszcze nie dotarł. Wideo mające obecnie przeszło 9 mln polubień na zachodzie nie rozpoczęło jednak mody, a raczej ją przypieczętowało. Ta na dobre rozkręciła się rok wcześniej. Zupełnie niespektakularnie.

@danimarielettering

Thirsty after you catch on fire? @Stanley 1913 is like no problem i gotchu #fyp #carfire #accident #stanleycup

♬ original sound - Danielle

Po prostu na TikToku ludzie zaczęli polecać sobie ten kubek. W mediach społecznościowych stał się viralem i nagle produkt firmy produkującej termosy od 1913 r. chciał mieć każdy. Według szacunków CNBC firma w 2023 r. zarobiła 750 mln dol., podczas gdy przed 2020 r. roczny zysk wynosił skromne 70 mln dol.

Liczby świadczą o wzroście popularności

Nie tylko kolejni użytkownicy chcą mieć swój egzemplarz. Bardzo często na jednej sztuce się nie kończy. TikTok pełen jest filmików pokazujących domową kolekcję tych samych modeli, ale w innych kolorach.

Sprzedaż nowych wariantów jest ograniczana – chętni mogą kupić tylko dwa na głowę. Zainteresowani stoją pod sklepami, a kiedy drzwi się otwierają pędzą, by jak najszybciej dopaść do upragnionego produktu. Popyt jest ogromny. Kubki znikają z półek i stają się źródłem niemałego zysku na portalach aukcyjnych, bo coraz częściej to jedyna okazja, aby stać się właścicielem. Ogłoszenia na eBayu już pozwalają kupić jednego ze Stanleyów za ponad 200 dol., chociaż jeszcze przez chwilą kosztował 45 dol.

I mimo że prezes Stanleya, Terence Reilly, w rozmowie z CNBC przyznaje, że niedobory zwiększają zainteresowanie produktem (jeszcze więcej osób chce mieć coś, czego nie mogą mieć inni), to firma stara się zrobić wszystko, aby produkować kolejne sztuki. Nie jest to jednak łatwe, bo zainteresowanie jest ogromne.  

Dlaczego świat oszalał na punkcie kubków Stanleya?

Odpowiedź nie jest łatwa, bo przecież to tylko kubek. Owszem, solidny, czego dowodem jest pożar z 2023 r., na dodatek wpisuje się w aktualne mody – w końcu jest to produkt, który teoretycznie jest ekologiczny, bo pozwala ograniczać zużycie plastiku. Celowo piszę teoretycznie, bo jak widać na jednym egzemplarzu się nie kończy i kubki wpisały się w odwrotny do ekologicznego trend, czyli masową konsumpcję. Stanleyów ma być więcej i więcej.

@justtkass

I think i may have too many 😅 stanleycup funny fyp

♬ original sound - South Park

O co więc chodzi? Guradian cytuje stylistykę Lakyn Carlton, która zauważa, że posiadanie kubka ma sygnalizować pewien status. To nie jest aż tak tani produkt – kosztuje 45 dol. – a nawet na filmikach bardzo często widać, że użytkownicy kładą go w samochodach w uchwytach na kubki. Przekaz jest więc prosty: to gadżet dla nowoczesnych, będących w ruchu, którzy mogą go mieć zawsze przy sobie, a za sprawą różnych wariantów kolorystycznych dopasować do każdej stylizacji. Od eleganckiego stroju na spotkanie biznesowe po luźne wyjście na spacer. Ty w SUV-ie pijesz ze Stanleya i z pewną pogardą patrzysz na tych, którzy mają swoje szare termosy schowane w kieszeni plecaka, gdy stoją na przystanku autobusowym.

Więcej o gadżetach piszemy na Spider's Web:

Jest w tym pewna ironia, że teoretycznie dobry dla środowiska i zdrowia produkt, pomagający ograniczać zużycie plastiku oraz bycie nawodnionym, stał się symbolem kapitalistycznej gonitwy. Współpraca z dużymi markami. Zamiast zdrowej wody czy wlewania soku użytkownicy pokazują, jak napełniają go słodzonymi napojami z plastikowej butelki.  Konsumpcja rośnie. Nie chce się mieć na lata jednego kubka termicznego, którego można zalać kranówą, sokiem czy kawą na wynos, są różne warianty kolorystyczne na każdą okazję, z logo popularnych marek. A produkcja rośnie, podobnie jak zysk firmy.

„Mój wymarzony kubek” – mówi jedna z polski TikTokerek. „Wcale nie potrzebowałam go, aż do tego momentu” – odpowiada komentująca. I chociaż ta wymiana ma już kilka miesięcy to dobrze pokazuje, że niewiele trzeba, aby rozpalić pragnienia innych.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA