Sodastream - sprzęt, bez którego nie można żyć. Wy powiecie: komputer, ja mówię: saturator

Lokowanie produktu: Sodastream

Czasami małe rzeczy robią największą różnicę. Od lat normą było dla mnie, że jeżeli chcę się napić czegoś gazowanego w domu, to muszę przytargać plastikowe butelki, w których znajduje się woda gazowana bądź ulubiony napój. A przecież można zrobić to dużo prościej – mając saturator Sodastream.

sodastream

Jaki jest najważniejszy wynalazek XX wieku? W cyfrowej erze, w której żyjemy, wydawać by się mogło, że nie można odpowiedzieć inaczej niż: komputer, internet, telefon komórkowy. A jednak ekonomista Ha-Joon Chang w jednej ze swoich książek zaproponował inny typ. Jego zdaniem najważniejszym odkryciem technologicznym ostatnich wieków jest… pralka. Jak argumentował, "spadek udziału ludzi pracujących jako służba domowa w całkowitej liczbie zatrudnionych nie byłby w bogatych krajach tak gwałtowny w przeciągu ostatniego wieku, gdyby nie podaż całego zestawu domowych technologii, takich jak pralka". Jako że kobiety nie musiały już tracić czasu na ręczne pranie, mogły zająć się innymi rzeczami: edukacją albo pracą zarobkową. Stały się bardziej niezależne i mogły walczyć o swoje prawa.

Takie samo zamieszanie pralki wywołały również w Polsce

W swojej książce "Nic się nie działo. Historia życia mojej babki" Tomasz Markiewka pisze, że dzięki temu, że pralka zagościła w domu jego dziadków w latach 70., babcia najpierw udzielała się kole gospodyń wiejskich. Potem zajmowała coraz wyższe funkcje w tym stowarzyszeniu, aż w końcu w latach 80. założyła zespół ludowy. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie pralka i inne technologiczne gadżety, które przed latami 70. na wsiach nie były dostępne z prostego powodu: w gospodarstwach nie było nawet prądu. Możemy sobie tylko wyobrazić, ile czasu zaoszczędzało się właśnie chociażby dzięki wykorzystywaniu pralki – wystarczy dodać, że w owym czasie pranie było uznawane za najbardziej uciążliwy domowy obowiązek. Nagle przykre zadanie zniknęło i można było się zająć tym, na co ma się naprawdę ochotę.

Teoretycznie nie możemy porównywać "tamtych" czasów z obecnymi, gdzie jesteśmy dosłownie otoczeni wygodami i ułatwieniami. Ale w tym właśnie rzecz: bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, jak takie pozornie niezbyt ważne urządzenia wpływają na nasze życie, znacząco je ułatwiając. Dopiero gdyby ich zabrakło, zdalibyśmy sobie sprawę, jak są istotne. Wcześniej jednak odkładaliśmy zakup na później, uznając, że to zbędny wydatek, może nawet przesadne szastanie pieniędzmi.

Przykłady? O ile dla wielu z nas pralka czy zmywarka jest standardowym wyposażeniem mieszkań, tak już suszarka wciąż bywa pewną ekstrawagancją. Tymczasem dzięki suszarkom pranie suszy się szybko (możemy więc prędzej je założyć, a co najważniejsze, nie zajmuje miejsca w łazience czy gdziekolwiek rozstawiamy tradycyjną suszarkę), ubrania zachowują pełnię kolorów i nie są aż tak pogniecione, więc nie trzeba ich później prasować. A to już potężna oszczędność czasu i energii. Może wydawać się to niewiele, ale np. według szacunków prasowanie może nas kosztować rocznie od 80 zł do nawet ok. 240 zł, w zależności od tygodniowej częstotliwości prasowania. Jeżeli dla kogoś nie jest to wielka suma w domowym budżecie, to warto pomyśleć o środowisku, bo mniejsze zużycie prądu jest ważne w skali całego kraju. I to dobry przykład pokazujący małe, wręcz niewidoczne korzyści nowoczesnych sprzętów: mogą pomagać "przy okazji", czyniąc nasze życie wygodniejszym.

Podobnym "szaleństwem" niektórym wydaje się być autonomiczny odkurzacz. Ile czasu można jednak zyskać dla siebie, gdy robocik sam czyści mieszkanie i jeszcze zagląda tam, gdzie nam jest trudno, by pozbyć się kurzu, np. pod szafki czy łóżko. A przecież nowe modele już nie tylko odkurzają, ale też myją podłogę, bo są wyposażone w mopy. Co więcej, droższe modele mają bazę, do której same wracają i wyrzucają odpady. Zadaniem użytkownika jest tylko wymiana worka co jakiś czas i uzupełnienie wody. Zajęcia te są krótkie, a poza tym odkurzacz działa bezobsługowo. O przykrym obowiązku sprzątania całkowicie zapomnimy, gdy posłużymy się robotem myjącym okna. I znowu łatwo powiedzieć, że to fanaberia, efekt zbytniego lenistwa, ale pomyślcie, ile czasu można zaoszczędzić (przeliczmy go np. na przeczytane książki, obejrzane seriale czy po prostu zwykłe słodkie nic nie robienie), nie stojąc przy oknie i go szorując. Nie mówiąc już o tym, że czasami to nawet jest niebezpieczne – wiem, co piszę, bo mieszkam na 8. piętrze i wychylanie się jest naprawdę mocno ryzykowne.

Ciekawym przykładem gadżetu, na temat którego zmienia się zdanie po używaniu, jest smartwatch. Moi bliscy kręcili nosem: ani to nie wygląda jak prawdziwy zegarek, wyświetla powiadomienia, więc każe spędzać więcej czasu w wirtualnym świecie. Tyle że jest wręcz zupełnie odwrotnie. Coraz więcej modeli przypomina "tradycyjne" zegarki. A fakt, że mamy informacje na naszym nadgarstku, sprawia, że rzadziej sięgamy po telefon. Widzimy, że wiadomość może poczekać albo że dzwoni do nas nachalny ankieter, więc po prostu nie bierzemy słuchawki do ucha. Paradoks smartwatchów polega na tym, że w dużej mierze one wręcz zastępują telefon – sam płacę już wyłącznie zegarkiem, więc proces transakcji jest szybszy. Bardzo przydają się też funkcje mierzenia aktywności. Muszę przyznać, że zanim zacząłem korzystać z zegarka, niechętnie podchodziłem do tych opcji. "Śledzenie kroków, mierzenie pulsu? Czy technologia musi wiedzieć o mnie wszystko?!". Efekt jest taki, że robię dłuższe spacery, by wypełnić dzienną normę i nawet bardziej zwracam uwagę na sen, starając się spać dłużej, jak podpowiada mi aplikacja. I wiem, że wyjdzie mi to na dobre. Przekonałem też do tego naprawdę sporo osób z mojego otoczenia, dla których wcześniej smartwatch był właśnie jedną z fanaberii.

Sodastream - prywatny saturator

Dla mnie najważniejszym niepozornym sprzętem, bez którego nie wyobrażam sobie już życia, jest Sodastream. Uwielbiam wodę gazowaną. Jednak moje preferencje smakowe przestały się liczyć, gdy zdałem sobie sprawę, ile plastiku niepotrzebnie ściągam do domu, a potem wyrzucam. Jasne, butelki trafiają do odpowiedniego kontenera i później teoretycznie poddawane są recyklingowi, ale to wciąż generowanie niepotrzebnych odpadów. Wiedziałem o tym jeszcze będąc smakoszem butelkowej wody, ale tak naprawdę uderzyło mnie to ze zdwojoną siłą, gdy przesiadłem się na Sodastream.

Sodastream to domowy, prywatny saturator. Urządzenie kojarzone z czasami PRL-u dziś jest małe, poręczne i niezwykle wygodne. Do maszyny, w której znajduje się butla ze spożywczym gazem CO2, przykładamy butelkę. Naciskamy przycisk do nasycania co najmniej trzy razy, jeżeli chcemy mieć lekko nagazowaną wodę, lub pięć, jeśli mocno, i gotowe.

Jedna butla z gazem w Sodastream pozwala przygotować do 60 litrów gazowanej wody. Zakładając, że jedna standardowa butelka z wodą gazowaną liczy 1,5 litra, oznacza to, że oszczędzamy na 40 butelkach w ciągu 4-8 tygodni (bo mniej więcej po takim czasie butla z gazem się zużywa). Wyobraźcie sobie 40 plastikowych butelek. Nawet jeśli się je zgniecie, uzbiera się niezły stosik. Prawda, że działa to na wyobraźnię?

sodastream

A oszczędza się nie tylko na wodzie. Do przygotowanej wody możemy wlać syropy o smakach popularnych napojów lub owoców. We własnym domu mamy więc ulubione smaki, bez generowania śmieci i przy sporych oszczędnościach. Dla środowiska, ale i domowego budżetu. Do walorów smakowych dochodzą jeszcze kwestie praktyczne. Ile razy po przyjściu do domu ze sklepu zdaliśmy sobie sprawę, że zapomnieliśmy właśnie o piciu? Mając saturator to żaden problem, bo wystarczy nalać wody z kranu – może być filtrowana, ale nie musi, bo w wielu miastach jej skład sam w sobie jest już dobry – nagazować, ewentualnie dolać syropu i pragnienie ugaszone.

Gdy już gaz się wyczerpie, butlę z Sodastream można wymienić: online lub w sklepie bądź specjalnym punkcie. Następnie puste cylindry są czyszczone, napełniane i zabezpieczane, a potem wracają na rynek. Nie generuje się nowych odpadów, jak w przypadku tradycyjnych plastikowych butelek.

Saturator Sodastream

Niby niewielka rzecz, a pozwala generować mniej odpadów, nie wydaje się dodatkowych pieniędzy i dźwiga tych wszystkich ciężkich butelek. Choć kwestie smakowe są niezwykle subiektywne, to moim zdaniem woda przygotowywana przy pomocy domowego saturatora smakuje lepiej niż ta butelkowa.

Lokowanie produktu: Sodastream
Najnowsze