REKLAMA

3 produkty, 3 gry i 1 aplikacja. Oto moje ulubione premiery w 2023 r.

Warto wspominać to, co udane. Dużo to przyjemniejsze od rozgrzebywania druzgocących porażek. Na szczęście miniony rok obfitował w liczne, bardzo udane premiery. Wspaniałe produkty, na które powinniście zwrócić uwagę... jak stanieją w 2024 r.

najlepsze the best of 2023
REKLAMA

Trudno 2023 nazwać rokiem szczególnie udanym. Masowe zwolnienia w wielkich firmach, problemy z etyką rozwoju sztucznej inteligencji czy rosnący konflikt pomiędzy rozwojem technicznym a śladem węglowym to tylko niektóre z wielu wyzwań, z jakimi musiała się zmierzyć branża. Na szczęście było też wiele pozytywów.

REKLAMA

Wśród nich produkty szczególnie udane. W minionym roku miałem sposobność testować wiele sprzętów, usług i rozwiązań, które faktycznie w jakiś sposób pchnęły kierunek rozwoju w IT ku lepszemu. Po kilkudziesięciu miesiącach szlifowania starych i dojrzałych technologii w końcu zaczęło się dziać coś interesującego. Coś nowego. I w niektórych przypadkach bardzo udanego. Chciałbym więc przypomnieć czytelnikom najciekawsze najlepsze produkty, jakie miały swoją premierę w mijającym roku i które wywarły na mnie szczególne wrażenie. Niestety, jak to nowości - są dość drogie. W przyszłym roku nie będą jednak gorsze ani o jotę, a prawdopodobnie istotnie tańsze.

Samsung OLED S95C generalnie to zakończył wyścig zbrojeń w świecie telewizorów

 class="wp-image-3550472"
Samsung OLED S95C

Każdego roku producenci telewizorów zbliżają swoje produkty coraz bliżej w stronę perfekcji. Z roku na rok sztandarowe modele wiodących producentów oferują coraz lepszy kontrast, kolory i jasność. Jak będzie w kolejnych latach? Obchodzi mnie to jakby nieco mniej. Bo Samsung Electronics i Samsung Display opracowali produkt, który poradzi sobie z absolutnie każdym dostępnym komercyjnie materiałem, bez przekłamań.

Zastosowana w S95C druga generacja matryc OLED oferuje doskonały kontrast, wysoką jasność, świetne kolory i rewelacyjną reprodukcję ruchu. Nie jest w tym 100-procentowo perfekcyjna, ale odchylenia od normy są już tak małe, że nie mają znaczenia. Nie w kontekście aktualnie dostępnych materiałów w telewizji, na płytach optycznych, streamingu i w ramach konsol do gier. Kupując S95C nie będzie już nigdy trzeba wymieniać telewizora, jeżeli jedyną zmienną jest jakość obrazu.

Co więc może mieć jego ewentualny następca? Funkcjonalniejszą platformę smart TV, lepszy system audio, skuteczniejszą powłokę antyrefleksyjną czy mniejsze zużycie energii to niektóre z pomysłów. To nie tak, że już nigdy nie będzie lepszego telewizora od S95C. Ale za sprawą S95C wyścig ku jak najlepszej jakości obrazu może być wstrzymany na kilka lat. Teraz tylko trzeba wymyśleć jak wyprodukować taki telewizor taniej - bo na dziś na S95C mogą sobie pozwolić tylko ci bardziej zamożni Polacy. Z tego samego powodu nie wyróżniłem na równi oferującego równie wspaniałą jakość Sony A95L - niestety różnica w cenie jest trudna do usprawiedliwienia.

A skoro już jesteśmy przy Samsungu, to w końcu udało się zrobić konkurenta dla iPhone’a. Chodzi o Galaxy S23 Ultra.

 class="wp-image-3930869"
Samsung Galaxy S23 Ultra

Nie przepadam za urządzeniami Apple’a z uwagi na rozmaite ograniczenia, które mi przeszkadzają i od lat preferuję urządzenia Galaxy. Jednak nawet największy krytyk Apple’a musi przyznać, że obsługa nowego iPhone’a to coś, czego jeszcze nikt nie podrobił. Może i ma mniej funkcji, może częściowo ogranicza użytkownika, ale zawsze pięknie i cudownie działa, płynnie, responsywnie i intuicyjnie. Inne telefony oferują inne, być może dla niektórych istotniejsze zalety. Tym niemniej trudno dyskutować z jakością doświadczenia, jaka towarzyszy obsłudze iPhone’a. No chyba, że się kupiło Galaxy S23 Ultra.

Galaxy to do tej pory najsensowniejsza odpowiedź na iPhone’a. W Europie jednak ta jest dość ułomna. Ogólnie telefony Samsunga są bardzo dobrze wykonane, mają świetne aparaty, mnóstwo użytecznych funkcji i bardzo wysokiej jakości oprogramowanie, jest jednak poważne ale. Europejskie Galaxy działają pod kontrolą chipsetów Exynos cechujących się beznadziejną sprawnością energetyczną. Co z tego, że Galaxy S22 Ultra ma najbardziej wypasione wszystko, skoro krztusi się przy próbie odpalenia Map Google z działającym Spotify w tle?

Ale nie Galaxy S23 Ultra. W porównaniu do poprzednika różni się w zasadzie tylko chipsetem. Przesiadka na Snapdragona dała jednak temu telefonowi skrzydła. Jest bardzo szybki, bardzo responsywny i bez problemu trzyma 1,5 doby na akumulatorze - w tych trzech cechach stanowiąc absolutne przeciwieństwo swojego poprzednika i przypominając tym komfort znany z Apple’a. A do tego to samo rewelacyjne oprogramowanie, wyświetlacz i aparat. Całość to produkt o jakości wcześniej w świecie urządzeń z Androidem niespotykana. I zaryzykuję też opinię, że również w świecie Apple’a.

Kompleksów wobec Apple’a może też pozbyć się Microsoft. Surface Laptop Studio 2 to obiekt westchnień prawdopodobnie każdego nerda

 class="wp-image-4135511"
Microsoft Surface Laptop Studio 2

Zacznę od czegoś ważnego - Surface Laptop Studio (czy jakikolwiek Surface) to beznadziejny zakup, jeśli oceniać go w formie jednostki wydajności na złotówkę. Komputery Microsoftu mają ceny sprzętów butikowych i rozpatrując je wyłącznie w charakterze koni roboczych prawdopodobnie znaleźć można lepsze propozycje od innych producentów. Wydaje mi się jednak, że nie należy tu rozumieć określenia butikowe pejoratywnie. Bo w zamian udało się stworzyć komputer nie tylko unikalny, ale również pozwalający na prawdziwą zabawę.

Pisząc zabawa mam na myśli zaawansowane hobbystyczne lub półprofesjonalne programowanie, pracę z aplikacjami typu CAD/CAM, grafika 3D czy montaż wideo. Dlaczego półprofesjonalne? Core i7-13700H, Movidius 3700VC i RTX 4050 nie są przecież najwydajniejszymi chipami z możliwych i są niewystarczające dla szczególnie dużych workloadów, więc dla uczciwości warto to podkreślić. Tym niemniej ten zestaw CPU, NPU i GPU powinien wystarczyć z zapasem większości użytkowników hobbystów, specjalistów czy inżynierów. Ale co wyróżnia Surface Laptop Studio 2 nad inne komputery?

Konstrukcja i jakość. Nie chodzi tylko o ruchomy ekran, który jest bardzo miłym i całkiem użytecznym dodatkiem. To komputer oferujący fantastycznej jakości dotykowy wyświetlacz o proporcjach 3:2, najlepszą klawiaturę jakiej używałem kiedykolwiek w laptopie, długi czas pracy na akumulatorze i fenomenalną kulturę pracy. A także coś, co jest rzadkością przy sprzęcie o takich podzespołach: bardzo cichą pracę. Co prawda ręczę tylko za testowaną konfigurację z RTX 4050 i słyszałem, że wersja z 4060 tak cicha już nie jest. Tym niemniej prawdopodobnie da się znaleźć komputer, który jeszcze szybciej będzie przetwarzał piksele czy modele SI czy co tam sobie kto życzy. Ale zapewniam, nie ma drugiego takiego komputera, na którym tego rodzaju praca będzie równie przyjemna. Surface Laptop Studio 2 to komputer bardzo niszowy i nie mogę go polecić większości użytkowników. Ale dla pewnej grupy mi podobnych - nigdy wcześniej nie było tak dobrego laptopa.

Akapit wyróżnienia należy się HP Spectre Foldable, który na dziś jest komputerem moich marzeń. Czemu? Gorąco zachęcam do lektury moich wrażeń z obcowania z tym urządzeniem. Cena 5000 dol. jest jednak na tyle zaporowa, że zdecydowałem wyróżnić jednak nowego Surface’a.

Microsoft Copilot to już mój codzienny asystent

 class="wp-image-4273805"
Złożone pytanie i szybka odpowiedź - skompilowana z licznych, wiarygodnych i - co ważne - podlinkowanych źródeł. A na deser przyjazny format Excela i plik do pobrania

Generatywna sztuczna inteligencja to na dziś z wielu różnych względów niebezpieczne narzędzie, z którego należy korzystać bardzo rozważnie. Należy mieć na uwadze, że znaczna część wykorzystujących GenAI usług powstała w wyniku nieetycznego przetwarzania danych, a część z nich nadal uczy się i samodoskonali z danych zapewnianych przez użytkownika. Jest duży problem z prawami autorskimi do treści generowanych przez GenAI. Należy też zwrócić szczególną uwagę, że wadliwe czatboty potrafią pisać bzdury, używając autorytatywnego języka i wprowadzając swojego użytkownika w błąd.

Tym niemniej Microsoft Copilot w trybie kreatywnym (tylko w tym trybie korzysta on z modelu GPT-4) stał się naprawdę niezły! Co dla mnie niezwykle ważne, zapewnia starannie wygenerowane przypisy do wszystkich informacji, jakie pozyskał, pozwala więc na łatwą weryfikację zaprezentowanych przez niego danych. Zawsze go rutynowo sprawdzam, ale błędy znajduję coraz rzadziej i rzadziej. Czego nie mogę powiedzieć o ChatGPT i zdecydowanie nie mogę o Google Bard. Copilot zaczął być cennym pomocnikiem w pracy, skutecznie kompilując rozproszone po Internecie dane. Na dziś w Europie to właściwie tylko interfejs do usługi Bing, a skoro już działa tak dobrze - to nie mogę się doczekać aż będę mógł sprawdzić Microsoft 365 Copilot.

Czekam też na uporządkowanie spraw związanych z Dall-E. Chętnie bym korzystał z hostowanej przez Microsoft usługi do generowania grafiki, ale na dziś nie można jej używać do celów komercyjnych, z czego wyraźnie wiele podmiotów nie zdaje sobie sprawy i śmiało wykorzystuje Copilot Create do tworzenia treści zarobkowych - co zapewne w nieodległej przyszłości stanie się problemem dla tych osób. Na szczęście jest inna technologia, w formie Adobe Firefly. Już nie wyobrażam sobie pracy w Photoshopie bez pomocy generatywnej SI, obróbka zdjęć trwa nieporównywalnie krócej. Choć żałuję, że Firefly to na dziś jedyna znana mi GenAI, której twory mogę bezpośrednio wykorzystywać do pracy.

Gry wideo - trzy produkcje, które wyciągnęły mnie z gamingowego marazmu.

Branża gier dla coraz większej grupy jej fanów staje się coraz bardziej zniechęcająca. Gry stały się ogromnymi komercyjnymi projektami, wartymi miliony (a czasem i setki milionów) dolarów. Tu nie ma już za wiele miejsca na sztukę, innowacyjność, eksperymenty czy odwagę. Gigantyczne inwestycje muszą się zwrócić, więc większość wydawnictw klasy AAA tworzy sztampowe produkcje wedle utartego do znudzenia schematu, nastawione na zaangażowanie i godziny spędzone w grze. Doszło do tego, że coraz trudniej kupić grę na własność - można co najwyżej kupić limitowane czasowo prawo do jej użytkowania. Nie licząc sceny twórców gier niezależnych, wszyscy się boją. Niełatwo być fanem tej ery gamingowego fast foodu.

Dlatego tym bardziej cieszy mnie to, że Bethesda zdobyła się na taką grę, jak Hi Fi Rush. Jest kompletnie inna, odjechana, ciekawa i fajna. Mimo tego widać włożony w nią duży budżet, przez co gra z ogromną pewnością siebie realizuje założone przez siebie cele. W tym zapewnienie cudownej grafiki, różnorodnej rozgrywki i dopieszczenie gry technicznie i mechanicznie tak, że zawstydza większość innych wydanych w tym roku gier. Jeżeli połączenie słów rytmiczno-muzyczno-kreskówkowy-slasher brzmi dla kogoś tu jakkolwiek intrygująco, radzę tym osobom nie przegapić Hi Fi Rush. Absolutna perełka, na dodatek jest dostępna w Game Passie.

Drugi mój zachwyt to Alan Wake II. Jestem zadeklarowanym fanem studia Remedy i na sequel jednej z bardziej kultowych jego gier czekałem z dużą niecierpliwością i lekkim niepokojem. Rzeczywistość przerosła jednak największe oczekiwania. Alan Wake II to nie tylko jedna z ciekawszych gier ostatnich kilkudziesięciu miesięcy, ale też jedno z ciekawszych dzieł popkultury ostatnich czasów. Gameplay, scenariusz, reżyseria, technologia, oryginalność, realizacja - to najwyższa z możliwych klas. A do tego gra również jest dość odważna. Może nie tak jak wspomniany wyżej Hi-Fi Rush, wszak Alan Wake II w kwestii mechaniki garściami czerpie chociażby z Resident Evil - tym niemniej sposób, w jaki prowadzona jest fabuła i rozgrywka to coś, czego jeszcze w świecie elektronicznej rozrywki nie było. Arcydzieło.

Trzeci wybór zaskakuje mnie samego, związany jest bowiem ze wszystkim, co wskazałem, że nie lubię. Ze studiem Ubisoft, które od lat tworzy identyczne gry różniące się tylko mapami i teksturami. Z otwartymi grami, nastawionymi na zaangażowanie gracza zamiast na dobrą zabawę. I jeszcze bazuje asekurancko na znanej marce. Nic jednak nie poradzę, że Avatar: Frontiers of Pandora to gra, która mnie oczarowała i od której nie mogę się oderwać. To bezsprzecznie najbardziej imponująca graficznie produkcja, jaka kiedykolwiek pojawiła się na konsolach do gier. To jednak też tak zwyczajnie bardzo dobra gra, w którą twórcy włożyli mnóstwo serca. Dopracowana, dopieszczona, róznorodna i ciekawa. Mając na uwadze dziwny kompletny brak kampanii promocyjnej tej poniekąd wysokobudżetowej produkcji (i to, że należę do mniejszości, jaką są sympatycy tego wykoncypowanego przez Jamesa Camerona uniwersum) czuję się wręcz w obowiązku zamknąć ten całoroczny przegląd poleceniem tej gry.

REKLAMA

To fast-food tylko z pozoru - pod spodem kryje się prawdziwa perełka.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA