Dreame Z10 Station - recenzja pionowego odkurzacza. Nie wiedziałem, że mam tak brudno w domu, choć dwa dni temu sprzątałem
Dreame Z10 Station to pionowy odkurzacz inny niż pozostałe tego typu sprzętu na rynku. Urządzenie dostajemy ze stacją dokującą, która ma funkcję opróżniania pojemnika na kurz.
Po zakończonym sprzątaniu odkładamy odkurzacz na stację, naciskamy przycisk i to tyle. Nie musimy brudzić rąk podczas pozbywania się nieczystości. Dreame Z10 Station ma też kilka innych ciekawych funkcji. Zanim je omówię i oczywiście opiszę, jak sprząta odkurzacz, kilka słów o specyfikacji.
Dreame Z10 Station – specyfikacja
Dreame Z10 Station został wyposażony w bezszczotkowy silnik generujący maksymalną siłę ssącą rzędu 20000 Pa. To naprawdę dobry wynik. Dla przykładu roboty sprzątające mogą wygenerować około 5700 Pa. Silnik obraca się z prędkości 108 tys. obrotów na minutę. Akumulator urządzenia może pracować do 65 minut, jeżeli sprzątamy w najniższym trybie. W najczęściej używanym trybie średnim, będzie w stanie odkurzać przez około pół godziny. Ładuje się go 3,5 godziny.
Umieszczony w stacji opróżniania zbiornik na kurz ma pojemność 2,5 litra. Producent podaje, że wystarczy on na około 90 dni, czego oczywiście nie byłem w stanie sprawdzić po tygodniowym teście.
Wyświetlacz odkurzacza pokazuje najważniejsze informacje na temat stanu naładowania akumulatora, mocy odkurzania. Zobaczymy tu też komunikaty błędów.
W zestawie otrzymujemy odkurzacz ze stacją opróżniania, a oprócz tego szczotkę uniwersalną z podświetleniem, szczotkę z miękkim włosiem, mini elektroszczotkę do tapicerki, szczotkę szczelinową 2w1, szczotkę do kurzu i 2 worki na kurz.
Stacja dokująca z ustawionym na niej odkurzaczem ma wysokość 130 cm.
Dreame Z10 Station – jak sprząta odkurzacz pionowy?
W tytule tego tekstu napisałem, że nie zdawałem sobie sprawy, że po dwóch dniach od poprzedniego odkurzania, mam tak brudno w domu. Szczotka główna Dreame Z10 Station wyposażona jest w niebieskie podświetlenie LED, które daje obraz rzeczywistego stanu zabrudzenia podłogi.
Jako opiekun kota oczywiście zdaję sobie sprawę, że podłogi będą lśnić tylko w krótkim czasie po odkurzaniu, ale sprzątanie tym urządzeniem uświadomiło mi, jak bardzo są zanieczyszczone. Spójrzcie.
Warto wspomnieć przy tym, że wbudowane diody rzucają światło pod kątem 140 stopni, co daje niezły obraz rzeczywistości. Przede wszystkim wyraźnie widzimy, jak skuteczny jest odkurzacz, bo po kilku przejazdach nim w brudnym miejscu, będziemy wiedzieć, czy jest lepiej.
No właśnie, jest lepiej? Zdecydowanie! Odkurzacz oferuje bardzo dużą moc ssącą i 3 tryby: średni, ekonomiczny i turbo. Najczęściej wystarczy tryb średni. Trybu turbo używałem głównie do czyszczenia tapicerki dedykowaną do tego elektroszczotką.
Ze względu na podświetlenie LED korzystałem przede wszystkim ze szczotki uniwersalnej. Ma ona konstrukcję hybrydową – walec pokryty jest włosiem w kształcie litery v, co ma ograniczać nawijanie się włosów. Dobrym rozwiązaniem jest specjalny grzebień wbudowany w szczotkę, pozwala on odseparować kołtuny kurzu czy włosy i zassać je do pojemnika.
Szczotka uniwersalna jest skuteczna w zbieraniu różnego rodzaju zabrudzeń: sierści, żwirku, tzw. kotów z kurzu. Sprawdzianem skuteczności sprzątania jest dla mnie lekki i niewielki żwirek drewniany, z którego korzysta mój kot w kuwecie. Nie każdy odkurzacz dobrze sobie z nim radzi – model Z10 bardzo skutecznie usuwał go z podłogi.
Oprócz szczotki uniwersalnej w zestawie dostajemy też szczotkę z miękkim włosiem. Przyda się ona na delikatnych powierzchniach, takich jak panele.
Kolejne akcesorium, to wspomniana już mini elektroszczotka do tapicerki. Dosłownie przed chwilą czyściłem nią fotele poryte materiałem, które upodobał sobie kot. Były pokryte kobiercem sierści, ale po kilku pociągnięciach pozbyłem się ich. Odkurzacz, jak już pisałem, pracował wtedy w najwyższym trybie turbo.
Wraz z elektroszczotkami otrzymujemy też 2 końcówki, które przydadzą się poza podłogami. Mamy tu szczotkę szczelinową 2w1 i szczotkę do kurzu. Szczelinówką możemy pozbyć się np. pajęczyn z rogów sufitu.
Co ważne, obie końcówki możemy przypiąć zarówno do samego odkurzacza, jak i długiej rury, którą sięgniemy wysoko ponad głową.
Jak działa stacja opróżniająca w odkurzaczu Dreame Z10 Station?
Dochodzimy do największego wyróżnika odkurzacza Dreame. Stacja opróżniająca spełnia 3 funkcje: przechowujemy na niej odkurzacz, ładujemy go za jej pośrednictwem i – najważniejsze – opróżniamy pojemnik urządzenia. Jak to działa?
Po zakończeniu sprzątania odkładamy odkurzacz na stację i naciskamy przycisk uruchomienia odsysania. Trwa ono około 10-12 sekund. Po zakończeniu odkurzacz zaczyna się ładować. Wymiana worka jest niezwykle prosta - zdejmujemy magnetyczną osłonę i mamy dostęp do niego.
Jak skuteczne jest opróżnianie? Spójrzcie – tak wyglądał pojemnik przed nim:
A tak po nim. Jak widać w rogu została tylko odrobina kurzu, poza tym pojemnik prezentuje się, jak po wyjęciu z pudełka.
Stacja opróżniająca sprowadza czynności konserwacyjne wyłącznie do czyszczenia filtra i szczotek, ale nie musimy tego robić po każdym odkurzaniu. W praktyce będzie to konieczne zapewne co kilka tygodni.
Producent deklaruje skuteczność filtracji na poziomie 99,9 proc. Wykorzystano tu 5-stopniowy system filtrowania powietrza. Pojemnik na kurz w urządzeniu jest łatwo demontowany, możemy go płukać pod bieżącą wodą.
Dreame Z10 Station czy warto kupić?
Odkurzacz Dreame Z10 Station okazał się wyjątkowo skuteczny w odkurzaniu. Dzięki podświetleniu LED w szczotce uniwersalnej dokładnie wiemy, czy nasza podłoga jest czysta. To duży plus. Duża siła ssąca sprawia, że odkurzacz radzi sobie ze wszystkimi typowymi zanieczyszczeniami. Wisienką na torcie jest oczywiście stacja dokująca, która sprawia, że po zakończeniu sprzątania, nie musimy zajmować się opróżnianiem pojemnika.
Dreame Z10 Station kosztuje 2599 zł. Nie jest to najtańszy odkurzacz pionowy na rynku, ale biorąc pod uwagę skuteczność sprzątania, jak i bonus w postaci stacji opróżniającej jest to rozsądna cena.