Smart-pierścienie nowymi smartfonami? Trzy razy na tak, dwa razy na nie
Jeżeli wszystkie znaki na niebie i ziemi mają rację, to w 2024 r. zobaczymy pierwsze inteligentne pierścienie od wielkich marek, w tym przede wszystkim Galaxy Ring od Samsunga. Jednak, czy smartringi będą drugimi smartwatchami? Są dobre przesłanki, by wierzyć, że tak się stanie.
Lata 2013-2016 to złoty wiek smartwatchy. Był to okres, kiedy za sprawą względem możliwości, technologii i designu inteligentne zegarki stały się nie tylko obiektem zainteresowania entuzjastów nowinek technologicznych i gadżetów, ale także pomysłem na prezent dla dziewczyny czy żony, alternatywą dla smartfona dla dziecka, czy po prostu ciekawym i praktycznym dodatkiem do stroju.
Obecnie smartwatche przeszły do - nie bójmy się tego słowa - mainstreamu. Każdego dnia przechodząc ulicami mijamy przynajmniej kilka osób posiadających smart opaskę lub smart zegarek na nadgarstku. Smartwatche znajdziemy w każdym sklepie i szczerze powiedziawszy, trudno jest wymienić wszystkich producentów tych urządzeń obecnych na rynku. Za pierwszego smartwatcha uważa się Kickstarterowy projekt TrueSmart chińskiej firmy Omate, jednak za wejście inteligentnych zegarków do naszej codzienności odpowiedzialna jest masowa produkcja przez gigantów, tj. Apple, Samsung, LG, Google, Microsoft, Huawei i innych.
Z identyczną sytuacją mamy do czynienia dziś. Pierwsze smartringi powstały około ośmiu lat temu, również jako projekty crowdfundingowe. Właśnie za sprawą crowdfundingu powstał największy obecnie gracz na rynku inteligentnych pierścieni: Oura i jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne projekty oraz firmy. Pod tym względem najbardziej hojny był przełom 2022 i 2023 roku ponad 15 różnych modeli urządzeń. Jednakże historycznym dla branży momentem będzie wejście większego gracza: Samsung z Galaxy Ringiem, które może doprowadzić do powtórki z historii. Bowiem za inteligentnymi pierścieniami stoi równie dużo zalet, jak i wad.
Zminiaturyzowane smartwatche
Obecnie dostępne smartringi to przede wszystkim urządzenia do pomiaru wartości powiązanych ze zdrowiem: dane o śnie, aktywności, spalonych kaloriach, uderzeniach serca czy temperaturze ciała. Jeżeli miałeś kiedykolwiek na nadgarstku smartwatcha dłużej niż przez dzień, to na pewno wiesz, z czym to się je. Jednakże w przeciwieństwie do smartwatcha, pierścienie są znacznie mniejsze i dyskretniejsze - z powodzeniem pierścień, który nosiłeś podczas porannego biegania, będzie wyglądał równie efektownie wieczorem, jednocześnie sprawiając znacznie mniej problemów podczas zdejmowania, by go naładować, wyczyścić czy spakować do plecaka.
Jednak mniejszy rozmiar ma swoją cenę, bowiem pierścień ze względu na swoje rozmiary i położenie jest niczym więcej jak trackerem pozbawionym większości funkcji smart. Oprócz funkcji monitorujących zdrowie na pewno do hipotetycznego Galaxy Ring czy innego mainstreamowego pierścienia można dorzucić łączność NFC dla bezdotykowych płatności czy pojedyncze gesty, ale nadal na pierścieniu nie odpiszemy na SMSy, nie sprawdzimy ostatnich otrzymanych wiadomości email czy nie sprawdzimy godziny.
Musi cieszyć nie tylko palec właściciela, ale i oko
Wygląd smart ringów też ma znaczenie. Mówiąc o elektronice staram się unikać powierzchowności - w końcu chodzi o to, co robi i jak działa, a nie o wygląd. Jednak smart ringi to kategoria elektroniki noszonej, która jest specyficzna, do sukcesu wymagając bardzo dużo od projektantów sprzętu. Sukces smartwatchy jako kategorii produktowej częściowo zawdzięczamy właśnie temu, że na nadgarstku niewiele się różnią od zwykłego zegarka, a z odpowiednią tarczą mogą z powodzeniem imitować tradycyjne zegarki. Prawdopodobnie właśnie dzięki tej właściwości Apple Watch trafił na okładkę prestiżowego Vogue.
Jednak inteligentne pierścienie mają tu problem - przy obecnych standardach designerskich są one masywnymi obręczami, które zdecydowanie wyglądają świetnie na każdej męskiej dłoni, stanowiąc stylowy dodatek niezależnie czy jesteś przeciętnym zjadaczem chleba, pracownikiem wysokiego szczebla, czy influencerem-trendsetterem. Jednakże patrząc na nie na kobiecych dłoniach, pomysł nie przemawia do mnie aż tak mocno. Obręcze przypominające obrączki mają po prostu zbyt masywny wygląd (aczkolwiek zrozumiały biorąc pod uwagę ilość czujników w urządzeniu), by być uniwersalnie jak smartwatche (a przynajmniej większość najpopularniejszych modeli). A to z kolei znacznie ogranicza potencjał przejścia do mainstreamu, bowiem zawęża on grupę potencjalnych konsumentów.
Ten ficzer sprzeda smartringi - ale tylko niszom
Inna kwestia, z której nie wszyscy zdają sobie sprawę to jakość pomiaru, wynikająca z uwarunkowań biologicznych. Smartringi noszone są na palcach, a nasze palce posiadają w sobie wiele naczyń krwionośnych, dzięki czemu inteligentne pierścienie mogą uzyskać dokładniejsze dane niż smartwatche na nadgarstku. Ponadto projekt obręczy o stałym rozmiarze stale przylegającym do skóry jest także z benefitem dla dokładności pomiarów, gdyż do czujników we wnętrzu pierścienia dociera znacznie mniej światła. Wobec czego inteligentne pierścienie przychodzą z obietnicą dokładniejszego niż kiedykolwiek pomiaru parametrów ciała.
Tu powstaje pytanie - dla kogo właściwie są smartringi? To pytanie, które zadawałam sobie właściwie od pierwszego momentu, gdy zderzyłam się z koncepcją inteligentnego urządzenia na palec. Jestem marketingowcem, chcę sprzedać mój produkt. Moim targetem prawdopodobnie byłyby osoby aktywnie uprawiające sport, dla których liczy się wygoda i którym nie wystarcza to co daje im smartwatch - czyli albo zapaleńcy elektronicznych gadżetów, albo osoby, dla których wartość nadrzędną stanowi samoświadomość ciała. I powiem smutną prawdę: ja w tej idealnej personie średnio widzę kobiety. Zarówno ze względu na estetykę urządzenia, jak i problemy z rozmiarówką - bowiem pierścienia nie dostosuje się na palcu tak łatwo jak zegarka na nadgarstku. Ale to materiał na inny tekst.
W efekcie czego mamy produkt, który może nie przebić się do mas ze względu na dość niszową grupę docelową.
Argumentem ku smart ringom mogłaby być cena, ale i tu można się zawieść, biorąc pod uwagę, że te ceną nie różnią się zbytnio od smartfonów. Przykładowo Oura Ring 3 - uważany za przyszłego konkurenta Samsung Galaxy Ring - kosztuje ok. 1400 złotych. Za mniej-więcej tyle dostaniemy nowego Galaxy Watch 6.
Elektornika noszona mnie niezwykle fascynuje i kibicuje każdej technologii, która ma szansę być blisko mnie. Jednak powiem szczerze - może to jeszcze nie czas na inteligentne pierścienie? Oferują one niewiele więcej jak zegarki, które każdy zainteresowany już posiada. Choć jednym z serc innowacji jest miniutaryzacja, to smartringi muszą dać od siebie coś więcej by wyjść z niszy. Dlatego czekam z niecierpliwością na to co, pokaże Samsung (a przynajmniej mam nadzieje, że pokaże), bo będzie to ogromny test dla całej branży, jakkolwiek niszowa by nie była.
Może zainteresować cię też: