Ekspres Catler ES 721 Porto B ogarnia różne rodzaje kapsułek, a ciśnieniowy Sencor SES 6010SS ma dobrą cenę - test przeciwności
Oba urządzenia to ekspresy do kawy, ale na tym podobieństwa się kończą. Catler ES 721 Porto B został stworzony po to, by obsługiwać wszystkie najpopularniejsze rodzaje kapsułek na rynku oraz ich tańsze alternatywy. Z kolei Sencor SES 6010SS to ekspres ciśnieniowy dla wymagających kawoszy, który nie kosztuje kroci, mieląc i parząc intensywną kawę.
Pod hasłem "ekspres do kawy" kryją się urządzenia oparte o tak odmienne technologie, że dzieli je galaktyka różnic. Doskonale to widać patrząc na dwa najnowsze modele testowe dostarczone do naszej redakcji. Chociaż oba są ekspresami, na tym ich podobieństwa w zasadzie się kończą.
Poniższe dwa ekspresy to reprezentanci dwóch różnych kawowych światów. Kapsułkowy Catler ES 721 Porto B otrzymał za zadanie obsługę najbardziej popularnych rodzajów kapsułek na rynku. Z kolei ciśnieniowy Sencor SES 6010SS oferuje szereg rozwiązań wymaganych przez poważnych kawoszy, wliczając w to młynek z regulacją grubości mielenia oraz ustawienia temperatury i twardości wody.
Ekspres Catler ES 721 Porto B otrzymał praktyczne zadanie: obsługę najpopularniejszych rodzajów kapsułek na rynku.
Sercem ekspresu jest system wymiennych adapterów, dopasowanych do obsługi kapsułek różnych producentów. Adapter S jest stworzony dla Espresso, M dla Cafissimo/Tchibo natomiast L dla Dolce Gusta. Każdy z nich wyjmuje się za wygodną rączkę, po odblokowaniu mechanizmu zabezpieczającego z góry obudowy.
Obsługa aż trzech rodzajów kapsułek sprawia, że nigdy nie będziemy mieli problemu z zakupem "naboi" do ekspresu. Zarówno tych oryginalnych, jak również tańszych alternatyw oraz wymyślonych smakowo produktów firm trzecich. Wybierając się do każdego marketu, na pewno znajdziemy chociaż jeden rodzaj kapsułek kompatybilnych z modelem Catler ES 721 Porto B.
Sam sprawdziłem klasyczne kapsułki Nespresso i zupełnie szczerze, smakuje dokładnie tak samo jak z ekspresu tego producenta. Gdyby nie różnica dźwiękowa podczas przygotowywania kawy, dałbym się przekonać, że korzystam z dobrze znanego biurowego ekspresu kapsułkowego. Łącznie ze smakiem, zbliżonym do typowej mielonej kawy ze sklepu.
Nie ma kapsułek? Nie ma problemu. Catler ES 721 Porto B działa też z klasyczną mieloną kawą.
Z kapsułkami jest trochę jak z tuszem do drukarki - znikają wtedy, kiedy są naprawdę potrzebne. Dlatego bardzo mi się podoba, że ekspres Catler ES 721 Porto B obsługuje także zwykłą mieloną kawę. Z myślą o niej powstał ostatni, czwarty adapter z oznaczeniem GR oraz sitkiem.
Niezależnie od używanej kapsułki, możemy ręcznie wybrać rozmiar przygotowywanej kawy, wybierając jeden z trzech przycisków na obudowie: mały, średni i duży napój. Co świetne, do każdego przycisku możemy też przypisać własny, preferowany rozmiar kawy, wciskając go aż do momentu uzyskania satysfakcjonującej ilości płynu. Parametr pozostanie w pamięci urządzenia.
Jeśli natomiast coś pójdzie nie tak, system blokady sprawia, że proces przygotowywania kawy nie rozpocznie się, dopóki adapter nie jest należycie włożony oraz zabezpieczony. Szkoda tylko, że etap podgrzewania wody trwa nieco dłużej niż bym chciał. Rozumiem jednak, że to konsekwencja bardzo kompaktowych wymiarów ekspresu.
Wyróżnikiem ekspresu kapsułkowego Catler ES 721 Porto B jest dodatkowa szafka na adaptery i kapsułki w zestawie.
Z aż czterema wymiennymi adapterami w zestawie, ES 721 Porto B mógłby wprowadzać do biura lub kuchni chaos. Łatwo sobie wyobrazić, że zgubienie jednego z zamiennych elementów to tylko kwestia czasu. Na szczęście Catler dodaje do zestawu osobną szafeczkę służącą do przechowywania kapsułek oraz adapterów.
Trzy kieszonki na adaptery rozwiązują problem wymiennych elementów. Górna kieszeń jest natomiast przeznaczona na kapsułki. Przezroczyste drzwiczki pozwalają podejrzeć ich stan, bez otwierania pojemnika. Pomocny dodatek. Szkoda tylko, że kieszenie na adaptery nie są w żaden sposób zabezpieczone. Przechylając cały pojemnik, te najzwyczajniej w świecie się wysuwają.
To jednak detal, a Catler ES 721 Porto B wyrasta na bardzo uniwersalne rozwiązanie kapsułkowe, z jednoczesną obsługą mielonej kawy. Możliwość korzystania z kapsułek Nespresso, Dolce Gusto, Tchibo oraz Cafissimo to wielka wygoda. Zakupowa, biurowa oraz użytkowa. Dodając do tego kompaktowe wymiary, wychodzi nam ciekawy ekspres do biura lub małego mieszkania, otwarty na kapsułkowe promocje firm wszelakich pojawiające się w osiedlowym markecie.
Sencor SES 6010SS jest na drugim krańcu kawowego spektrum. To ciśnieniowy ekspres dla smakoszy.
Ciśnieniowe ekspresy ze pieniaczem oraz młynkiem z funkcją regulacji rzadko kiedy kosztują mniej niż 1999 zł. Tymczasem Sencor SES 6010SS kosztuje 1499 zł i już samo to czyni go bardzo ciekawym modelem do testów. Okazuje się bowiem, że ekspres ciśnieniowy za półtora tysiąca potrafi naprawdę dużo.
Zacznijmy od fundamentu, jakim jest mielenie ziaren. Zdaniem wielu najlepsza kawa to taka, która jest świeżo mielona. Dlatego Sencor SES 6010SS pozwala mielić kawę wsypywaną do górnego pojemnika na ziarna, wybierając preferowaną grubość na 15-stopniowej skali. Następnie kawa trafia do kolby, jest ubijana temperem, a później ląduje w głowicy zaparzającej ciśnieniowo, zamieniając się w intensywne espresso. Mamy do czynienia z młynkiem stalowym, a więc stosunkowo głośnym.
Ekspresy ciśnieniowe oferują najbardziej intensywną oraz bogatą w smak kawę. Jeśli jednak mamy taki kaprys, Sencor SES 6010SS zaparzy coś innego niż pojedyncze lub podwójne espresso. Ekspres pozwala regulować ilość przygotowywanego napoju odpowiednią sekwencją przycisków, co okazuje się pomocne, gdy np. nasz gość jest przyzwyczajony do delikatniejszego smaku.
Prawie jak barista. Z mechanizmem kolbowym, Sencor SES 6010SS pozwala dopasować proces do własnych preferencji.
Ekspres ciśnieniowy umożliwia opracowanie idealnej kawy, biorąc pod uwagę masę zmiennych. Sencor SES 6010SS pozwala na regulację grubości mielonych ziaren, temperatury wody, twardości wody, ilości płynu, ilości zmielonej kawy, poziomu ciśnienia, a nawet temperatury naczynia, dzięki podstawce grzejącej na górze obudowy, obok pojemnika na ziarno.
Z takim wachlarzem możliwości, Sencor SES 6010SS pozwala bardziej doświadczonym i wymagającym kawoszom na eksperymenty, poszukując napoju idealnego. Z drugiej strony nic nie stoi na przeszkodzie, by zdać się na sugerowane wartości z instrukcji, rekomendowane dla początkujących użytkowników ekspresu.
Umiejętności baristy można także poszerzać podczas obsługi podgrzewającej dyszy do spieniania mleka. W zestawie otrzymujemy dzbanek do mleka ze stali nierdzewnej, pasujący wizualnie do ekspresu ciśnieniowego. Dysza błyskawicznie podgrzewa mleko, a efekt spienienia jest mocny i szybki.
Sencor SES 6010SS to ekspres ciśnieniowy w niezłej cenie, z szerokim wachlarzem możliwości.
Podoba mi się elegancki, metalowy wygląd urządzenia. Ciśnieniowe ekspresy kolbowe potrafią być przepiękne, niemal jak dzieła sztuki, a SES 6010SS dobrze podkreśla miłe dla oka cechy takich sprzętów. Podoba mi się zwłaszcza duży wizjer ze wskaźnikiem ciśnienia oraz szczotkowany metal panelu kontrolnego.
Nie podoba mi się natomiast sposób montowania pojemnika na ziarno, z którym musiałem trochę walczyć. Sam pojemnik, w przeciwieństwie do całej reszty, sprawia wrażenie przesadnie plastikowego. Jego pokrywa nie wydaje się przesadnie szczelna, dlatego nie warto trzymać w niej ziaren przez dłuższy czas. Mogą zwietrzeć. Najlepiej wsypywać pojemność do zmielenia, nie więcej.
Jestem za to pod wrażeniem elementów w zestawie. Zwłaszcza kolby - niezwykle porządnej, ciężkiej, świetnej w chwycie. Kolba ma rzadko spotykaną średnicę charakterystyczną dla profesjonalnych urządzeń (F=60mm). To daje większą powierzchnię parzenia i lepsze efekty. Z kolei temper do ubijania kawy jest odpowiednio ciężki i masywny. Do tego dochodzą filtry kawy na jedną lub dwie+ filiżanki i wcześniej wspomniany dzbanuszek na mleko. Wszystko stalowe, solidne i porządne. Do tego dochodzą akcesoria do czyszczenia.
Biorąc łyk espresso, wrażenia smakowe są znacznie głębsze niż w porównaniu do kapsułkowego Catlera. Ten drugi pozwala za to bawić się z unikalnymi smakami różnych kapsułek dostępnych w sklepach - uwielbiam zwłaszcza te słodkie - bez konieczności przywiązywania się do jednego producenta. Do tego jest banalny w obsłudze. Mamy więc dwa różne światy, dwa różne zastosowania, dwa różne ekspresy odpowiadające na zróżnicowane potrzeby użytkowników.