Używasz jeszcze gifów? Jesteś boomerem
Nie ma na to twardych danych, ale nawet po chwili zastanowienia łatwo dojść do wniosku: faktycznie w internecie nie ma już tylu gifów co dawniej.
Felietonista Guardiana Joel Snape w swoim tekście zauważył, że gify nie są już cool. Zacząłem się nad tym zastanawiać i nie potrafię wskazać momentu, w którym świadomie i na serio użyłem animowanego obrazka. Jeśli już to ironicznie, obrazując w ten sposób suchara wrzuconego w konwersacji.
Aby zobaczyć, czym dziś są gify, wystarczy wpisać hasło w wyszukiwarkę Google'a. Będziecie zaskoczeni. Wyniki są następujące:
- Gify na Dzień Dobry. Kolorowe obrazki na miły początek dnia
- Śmieszne gify na majówkę. Dzięki nim długi weekend rozpoczniesz na wesoło
- Życzenia na Dzień Dziecka 2023 - mądre, krótkie, piękne, śmieszne gify, kartki
- Gify na Dzień Ojca 2023. Ruchome obrazki do pobrania za darmo
- Życzenia imieninowe dla Heleny. Wierszyki i gify dla Heli z okazji imienin
- Oryginalne życzenia na walentynki. Ruchome gify na walentynki idealne na SMS i Messengera
Tak tak - gify, z których do niedawna sami tak chętnie korzystaliśmy, dziś są tym samym, czym kilka lat temu były te wszystkie obrazki w stylu "smacznej kawusi", "miłego dzionka". Gify zestarzały się tak samo jak ci, którzy z nich korzystali.
W sumie czym tu być zdziwionym? Na Facebooka gify weszły w 2015 r., a i tak przyjęto to reakcją w stylu "dopiero teraz?!". Mimo wszystko w 2017 r. Szymon zauważył, że "korzystając z Reddita, Twittera oraz Messengera ma się wrażenie, że gify są popularniejsze niż kiedykolwiek wcześnie". Tyle że to było sześć lat temu, w innej epoce. Gify musiały stać się reliktem przeszłości, bo po prostu naszedł ich czas. Logiczne.
Ale co nie pozwoliło im utrzymać się na powierzchni?
Dlaczego przestały być uniwersalne? Może właśnie dlatego, że się przejadły. Ile razy można oglądać Michaela z The Office krzyczącego "No! No!" No!", czy Homera chowającego się w krzakach? To ten sam poziom co wujek odgrywający scenę z Misia podczas rodzinnego spotkania.
Moim zdaniem ważniejszy stał się jednak inny czynnik. Swego czasu gify pozwalały rozpoznać swoich. Dobranie odpowiednio śmiesznej animacji do sytuacji było nie lada umiejętnością. Trzeba uczciwie przyznać, że źródło, z którego się czerpało było skromniejsze niż teraz. W dużym uproszczeniu - świat dzielił się na tych, co oglądali The Office/Grę o Tron/Przyjaciół/inny popularny film, czy serial bądź nie. Gif był sygnałem: pozdro dla kumatych.
Teraz to się rozdrobniło. Platform jest wiele, każdy ogląda co chce, już nie ma takiego ciśnienia, żeby być ze wszystkim na bieżąco. Jasne - ciągle nie brakuje osób, które łykają nowości, ale też jest jakby większa swoboda w dobieraniu premier dla siebie. Nie da się oglądać wszystkiego nie tylko z powodów finansowych, ale też po prostu z dobrobytu. Co z tego, że wrzucę gifa z hitu Disneya, skoro w tym czasie inni siedzą na HBO Max czy dalej na Netfliksie?
Czytaj też:
- Obudziliśmy się w nowej Europie. W takiej, w której możemy wypisać się z algorytmów Instagrama i TikToka
- Zabierają swoim pociechom dzieciństwo, bo ważniejsze są zyski i wyświetlenia. Wchodzi prawo, które wreszcie zadba o dzie...
- Polacy drukowali memy i je sprzedawali. Pan z mema: „ja się na to nie godzę”
"Swoi" mnie rozpoznają, ale to znacznie mniejsza grupa, by szastać animacjami na lewo i prawo, i tworzyć ogromną, liczącą się sieć naszych. I tak jest ze wszystkim - książkami, muzyką, filmami. Gify przestały być uniwersalne, bo popkultura taką nie jest. Można mieć wrażenie, że wszyscy poszli na Barbie albo Oppenheimera, ale to nieprawda. Nie czuję, żeby mnie coś omijało, jak np. wtedy, gdy wszyscy oglądali w nocy nowe odcinki Gry o Tron.
Nie ma wspólnego mianownika, każdy ma swoją tożsamość, którą zbudował z różnych elementów, nieznanych innym. W swoim małym prywatnym gronie jest jeszcze na to miejsce, ale poza bezpieczną bańką o to trudniej. Dlatego też gify nie mają tej samej społecznościowej mocy, co kilka lat temu. Są jak rzucanie tekstów z Misia, czy Kilera. Kiedyś każdy to znał, dzisiaj jest to kanon pewnej konkretnej grupy. Rozmawiając tak między sobą, izolują się od innych.
Niby Rachel przytulająca Phoebe z jednej ze scen z "Przyjaciół" dalej może reprezentować zwykły gest sympatii czy wsparcia
Tyle że tło w gifach też ma przecież znaczenie. A współczesne pokolenia albo nie znają dawnych hitów, albo patrzą na nie w zupełnie inny sposób. To już po prostu nie jest to samo. Gif dalej może wyrażać pewną emocję, robiąc to lepiej niż np. emoji, ale znacznie częściej pozbawiony jest kontekstu, nie jest nawiązaniem, nie wprowadza nas do bezpiecznej strefy komfortu.
Gify były też istotnym elementem rozmowy. Na przykład na Twitterze, kiedy obowiązywały rygorystyczne limity znaków, zamiast wytłumaczyć komuś, dlaczego nie ma racji, lepiej było wstawić ruchomą animację ze śmiejącym się bohaterem do łez. I cyk, zaorane. Z czasem użytkownicy przyzwyczaili się, że te 250 znaków nie przeszkadza, jeśli rozbije się treść na wątki. Dziś nie tylko Twitter zamienił się w miejsce, gdzie królują oświadczenia, rozległe wpisy, dyskusje. Nie powiem, że dojrzeliśmy, bo tematem sporów są tak głupie kwestie, że aż strach, ale forma internetowych dyskusji po prostu się rozwinęła. Nie mówiąc już o komunikatorach, gdzie ludzie zamiast pisać nagrywają głosówki, co całkowicie zmieniło sposób komunikacji, siłą rzeczy wykluczając gify.
W 2017 r. CEO Giphy, Alex Chung, tłumacząc popularność swojego serwisu oglądanego dziennie przez 4 miliony godzin (!) powiedział, że dla wielu użytkowników Giphy nie był wówczas tylko wyszukiwarką animacji, ale sposobem na rozrywkę.
Dziś więcej atrakcji dostarcza TikTok
Po co oglądać fragment śmiesznej sceny, na dodatek bez dźwięku i w miernej jakości, skoro można obejrzeć ją na TikToku, a zaraz po niej tysiące innych rzeczy. Teoretycznie wtedy też był YouTube i też było co robić w internecie, ale to TikTok jest królem krótkiej, dynamicznej treści. Na dodatek algorytmy tak dopasowują się do naszych upodobań, że w znacznej większości dostajemy to, co sprawi nam przyjemność lub zaciekawi. I znowu: wracamy do naszych malutkich baniek, gdzie coś takiego jak uniwersalność czy kanon przestaje istnieć.
Na dodatek Gify mogły paść ofiarą własnego sukcesu. W odpowiedzi na pytanie "dlaczego w sumie nie używasz już gifów?" usłyszałem, że obecnie trudno wyszukać odpowiednią animację. Jest ich po prostu za dużo. Za późno przyszła sztuczna inteligencja, która pozwala generować gify – wystarczy wpisać polecenie, co chce się zobaczyć, a ona wypluje gotowy efekt, jak robi to w przypadku zdjęć czy życzeń.
Oczywiście to nie oznacza, że gify umarły. Funkcjonują w zamknięciu, w zaufanym gronie, ale nie są już tak obecne jak dawniej. Idą podobną drogą memów.