REKLAMA

Polacy drukowali memy i je sprzedawali. Pan z mema: „ja się na to nie godzę”

Stragany w polskich turystycznych miejscowościach to zwykle festiwal żenady: przedmioty z plastiku (ciupagi nad morzem), śmieszne koszulki czy kubki, balony, tandeta i tego typu historie. Okazuje się, że tegorocznym hitem są… memy. Ktoś je przeniósł do rzeczywistości w formie magnesów. Bohater jednego z nich mówi wprost: śmiać się możemy, ale na moim wizerunku zarabiać nie będziecie.

Polacy drukowali memy i je sprzedawali. Pan z mema: „ja się na to nie godzę”
REKLAMA

Memy w formie magnesów pojawiły się na stoiskach nad polskim morzem. Sprzedawane są te z hasłem "Panie Areczku…".  W sieci za pomocą tych śmiesznych obrazków zwykle nabija się ze stereotypowych pracodawców/przedsiębiorców, którzy mentalnie pozostali w latach 90. Wiecie, pracownik nie zasługuje na pensję, bo teraz czas na premię dla zarządu, wypłaty najlepiej pod stołem, żeby ominąć skarbówkę czy w końcu wymaganie, aby zatrudnieni byli na każde skinienie i pracowali więcej niż powinni.  

REKLAMA

Na obrazkach znajduje się prawdziwa postać – samorządowiec Stanisław Derehajło. Rzecz jasna nikt go nie pytał o zgodę. Ktoś znalazł jego zdjęcie, uznał, że pasuje do konwencji i poszło. Mężczyzna mimo wszystko z dystansem podchodził do internetowej twórczości.

Mi to osobiście nie przeszkadza, mam dystans do swojego wyglądu. Zdaje sobie sprawę, że jestem osobą nietuzinkową, obszerną postacią. Ale dlaczego osoby grubsze mają być wyśmiewane i dyskryminowane publicznie? Tyle dobrego, że twórcy obrazków wybrali moje ładne zdjęcia. Akurat na tych podobam się sobie. Chociaż jeszcze nie mam brody” — powiedział „Gazecie Współczesnej”.

Co innego internetowe żarty, a co innego biznes

Rozmawiałem z prawnikami i zaczniemy kroki prawne przeciwko producentowi tych magnesów w związku z kradzieżą mego wizerunku. Ktoś przekroczył pewne normy i zarabia na moim wizerunku. Ja się na to nie godzę

– podkreślił Stanisław Derehajło w rozmowie z Kurierem Porannym.

Magnesy z podobizną polityka można kupić za 8 zł. Serwis cytował jednego z podlaskich prawników, który stwierdził, że sprzedaż wizerunku bez zgody jest oczywistym naruszeniem prawa do prywatności, szczególnie że sprzedawca/producent "czerpie ze sprzedaży magnesów ze zdjęciem Stanisława Derehajły (używanym komercyjnie bez zgody) jakieś wymierne korzyści". Magnes kosztuje 8 zł, ale jego produkcja jest znacznie tańsza.

Bezprawne rozpowszechnianie czyjegoś wizerunku może mieć poważne konsekwencje dla  wykorzystywanej osoby

REKLAMA

Wszyscy dookoła mają ubaw z mema, ale często nawet nie wiedzą, że przedstawionym postaciom nie jest do śmiechu. Mężczyzna, który pojawiał się na obrazkach z "typowym Januszem" przyznawał w wywiadach, że niechciana popularność omal doprowadziła do zawału serca.

Bolesna była też historia "typowej Grażynki". Bohaterka memów zmarła w 2015 roku w wyniku wypadku samochodowego. Tymczasem jej rodzina oglądała ją jako kobietę, która reprezentowała różne nie zawsze sympatyczne cechy czy zachowania. Więcej podobnych historii opisał serwis rozrywka.spidersweb.pl.

W tym przypadku mamy do czynienia z podwójną kradzieżą. Bo przecież ktoś zarabia nie tylko na wizerunku, ale również na kreatywności internatów, którzy tworzyli hasła. I to jest prawdziwa "januszerka".

Czytaj też: Dziewczynka z mema - ta od pożaru - zarobiła właśnie 1,6 mln zł. Pomogła sprytna technologia

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA