Im więcej CO2 w atmosferze, tym lepiej dla roślin - mówicie? To patrzcie na to
Im więcej CO2 w atmosferze, tym lepiej dla roślin ze względu na fotosyntezę – mówili niektórzy, sugerując, że nie ma co się przejmować ostrzeżeniami naukowców. Nowe wyniki badań mogą jednak obalić ten pogląd, który już wcześniej stał na niepewnych nogach.
Ach, gdyby świat mógł być tak prosty! Niektórzy uważają, że jest i naukowcy niepotrzebnie go komplikują. Jeśli w odróżnieniu do mnie nie bujaliście w obłokach na lekcjach w podstawówce, to wiecie, że do procesu fotosyntezy potrzebny jest woda i dwutlenek węgla. Dlatego niektórzy mówią: bingo! Najwyraźniej rośliny znajdują się w idealnym położeniu, bo czego jak czego, ale dwutlenku węgla ci u nas dostatek. Głupi naukowcy się martwią i straszą, a przecież o to w tym wszystkim chodzi, żeby było dużo dwutlenku węgla, czyż nie? Chcemy mieć więcej roślin, więc w ten pokrętny sposób wcale im nie szkodzimy, a pomagamy!
No właśnie nie – już wcześniej naukowcy tłumaczyli, dlaczego, ale o tym za chwilę. Teraz zajmijmy się nowymi badaniami naukowców z University of New Hampshire. Z ich analizy wynika, że globalnie poziom fotosyntezy spowolnił od 2000 roku. A przecież powinno wyjść być odwrotnie, skoro emisja CO2 rośnie.
Dlaczego tak się dzieje? Kluczową rolę odgrywa inny czynnik. Kiedy rośliny zbyt szybko tracą wodę – a tak według naukowców może się w ostatnich latach dziać, choćby przez wzrost temperatury – w ich liściach zamykają się pory odpowiedzialne za pochłanianie CO2. Stąd spowolnienie procesu fotosyntezy. Co za tym idzie, dalsza potężna emisja nie może być tłumaczona tym, że nadwyżkę pochłoną rośliny.
Naukowcy zdają sobie sprawę, że użyty w ich badaniach model jest "niepewny", ale zauważyli znaczący trend. Zresztą już wcześniej inni badacze sugerowali, że wzrost CO2 może być dla roślin korzystny jedynie chwilowo i na określonych obszarach. Serwis Nauka o Klimacie już w 2013 roku zwracał uwagę np. na to, że "rośliny, którym dostarcza się nadmierne ilości CO2, mogą cierpieć na niedobory innych składników odżywczych (np. azotu)".
Naukowcy przypominali też, że do fotosyntezy potrzebny jest nie tylko dwutlenek węgla, ale też woda. A wraz z narastającymi zmianami klimatycznymi coraz częściej występują na świecie długotrwałe susze, więc fotosynteza będzie zaburzona. Dodatkowo nawet jeżeli już te bujniejsze rośliny się pojawią, to ich zapotrzebowanie na wodę będzie większe. Mamy ważną sieć połączeń i zależności. Straty związane ze zmianami klimatu są zbyt duże i szerokie, by móc stwierdzić, że wzrost emisji CO2 nam nie szkodzi, bo dla roślin to nawet lepiej. No nie, bo zabiera się czy wręcz rujnuje się inne istotne dla nich elementy.
Niespodzianka: nowe drzewa też nie pomagają w walce ze zmianami klimatycznymi
Przypadkowo się złożyło, że kilka dni temu pojawiły się inne badania, które obaliły popularny głoszony przez m.in. klimatycznych denialistów mit: nie ma co się przejmować wycinką drzew, bo sadzone są nowe. Owszem, pojawiają się, ale są one słabsze niż te starsze. Szwedzcy badacze porównali, jak susza z 2018 roku wpłynęła w ich kraju na drzewa pierwotne i lasy wtórne.
Lasy wtórne ucierpiały bardziej, niż stanowiące mniejszość lasy pierwotne. Przyczyn takiego stanu rzeczy może być kilka, ale naukowcy zwracają uwagę choćby na to, że stare drzewa mają korzenie, które sięgają głębiej. Inny istotny czynnik to fakt, że lasy pierwotne nie były przekopywane przez człowieka, stąd lepszy dostęp do wody.
Niestety, choć nie brakuje osób, które chcą ten fakt wyprzeć, działalność człowieka ma wpływ na klimat. I możemy tylko udawać, że rośliny pomogą nam w usuwaniu szkód wyrządzonych przez ludzkość. Jeśli nie zmieni się podejścia, nasza planeta stanie się bardzo niemiłym miejscem do życia. Dla człowieka, bo natura prędzej czy później jakoś sobie poradzi.