REKLAMA

To jest chore! Twórca Facebooka chce wyciągnąć na co chorujesz

Threads to pierwszy kandydat na następcę Twittera, który faktycznie ma szansę się przyjąć. Tymczasem facebookowa socialmediowa rewolucja, póki co, omija Polskę i Europę. W takich chwilach trudno nie czuć radości, że mieszka się w tak nowoczesnym i rozumiejącym cyfrowe zagrożenia miejscu. Piszę to bez cienia ironii.

06.07.2023 13.14
Threads
REKLAMA

Przeglądając media społecznościowe z rana trafiłem na wiele opinii krytycznie nastawionych do faktu, że usługa Threads od Instagrama na razie nie jest dostępna na terenie Unii Europejskiej. Tyle że ta krytyka nie była skierowana w stronę Mety, czyli właściciela wspomnianego Instagrama - a w stronę europejskich prawodawców. Podobno są oni winni temu, że Europa będzie się rozwijać wolniej niż reszta świata. Że będzie cyfrowym średniowieczem.

REKLAMA

To nie są nierozsądnie brzmiące argumenty w dyskusji. Threads nie jest zresztą pierwszą z ostatnio uruchomionych głośnych usług, które omijają Europę. Na terenie Unii Europejskiej nie działa chociażby Bard, czyli stanowiący odpowiedź na ChatGPT czatbot od Google’a. Sam ChatGPT zresztą również przez chwilę był zagrożony wyłączeniem w Europie, bo nie spełniał tutejszych przepisów prawnych. Konkretniej, RODO (lub, jak kto woli, GPRD).

Co to jest RODO, czyli to paskudztwo blokujące mnie przed lansem na Threads?

RODO to skrót od Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych, które jest aktem prawnym Unii Europejskiej, regulującym zasady przetwarzania danych osobowych osób fizycznych oraz swobodnego przepływu takich danych w obrębie UE. RODO obowiązuje od 25 maja 2018 r. i zastąpiło poprzednią dyrektywę 95/46/WE. RODO ma na celu zapewnić lepszą kontrolę nad własnymi danymi osobowymi, zwiększyć zaufanie do usług cyfrowych oraz ujednolicić i zmodernizować przepisy o ochronie danych w UE. Koniec oficjalnej pogawędki, czas na realne korzyści.

RODO wprowadza m.in. prawo do bycia zapomnianym, prawo do przenoszenia danych, prawo do sprzeciwu wobec profilowania oraz obowiązek informowania o naruszeniach bezpieczeństwa danych. RODO nakłada też na podmioty przetwarzające dane osobowe szereg obowiązków, takich jak prowadzenie rejestru czynności przetwarzania, wyznaczanie inspektora ochrony danych, przeprowadzanie oceny skutków dla ochrony danych czy stosowanie zasady odpowiedzialności. Nieprzestrzeganie RODO może skutkować wysokimi karami finansowymi, sięgającymi do 20 mln euro lub 4 proc. rocznego obrotu.

To niezwykle istotne. Co oznacza brak systemowej ochrony danych osobowych? A chociażby:

  • Utratę prywatności. Jeśli dane osobowe trafią w niepowołane ręce, osoba z nimi związana może być ofiarą szantażu, nękania, kradzieży tożsamości lub innych form naruszenia jej prywatności.
  • Utrata bezpieczeństwa. Jeśli dane osobowe są wykorzystywane do celów przestępczych, osoba z nimi związana może być narażona na oszustwa finansowe, ataki cybernetyczne, włamania do kont czy systemów informatycznych lub inne formy zagrożenia bezpieczeństwa.
  • Utrata zaufania. Jeśli dane osobowe są przetwarzane niezgodnie z prawem lub bez zgody osoby z nimi związanej, może ona stracić zaufanie do podmiotów, które je przetwarzają, takich jak firmy, instytucje czy organizacje, co jest niekorzystne gospodarczo.

RODO to prawo do dostępu, sprostowania, usunięcia, ograniczenia przetwarzania czy sprzeciwu. Wyróżnia nas niezwykle korzystnie na tle większości innych istotnych rynków. Jest jednym z licznych istotnych elementów europejskiego prawa, za sprawą których małe lokalne przedsiębiorstwa i europejscy obywatele mają narzędzia do obrony przed wykorzystywaniem ich przez wielkie korporacje, w tym te Big Tech.

Czy RODO jest doskonałe? Prawdopodobnie nie. To jednak nie oznacza, że z Bardem czy Threads jest wszystko w porządku.

Jest całkiem możliwe, że RODO wymaga pewnych udoskonaleń. Nie sposób to roztrząsnąć w ramach pisanego przez laika internetowego felietonu. Warto jednak zwrócić uwagę do jakich danych rości sobie prawo aplikacja Threads. Przypominam, że służy do umieszczania wpisów tekstowych w instagramowym strumieniu informacji.

Aplikacja zbiera dane zdrowotne, finansowe, lokalizację, historię przeglądania i kontakty. Część można uzasadnić dodatkowymi funkcjami (na przykład daj mi uprawnienia do kontaktów, a ja sprawdzę kto z twoich znajomych siedzi na threads). Inne uzasadnić trudno. Znaczy się, z punktu widzenia Instagrama, jest to bardzo proste. Im więcej danych, tym lepiej. Firma lepiej zrozumie swoich użytkowników, przez co będzie jeszcze więcej zarabiała na rynku targetowanej reklamy. Bo umówmy się, Instagram nie zbiera danych zdrowotnych, by przejąć kontrolę nad światem i wstrzykiwać nam nanoczipy z 5G - bardziej chodzi o znalezienie dogodnego momentu na wyświetlenie reklamy kremu na hemoroidy.

Co w tym złego? Nawet jeśli Instagram nie ma złowrogich względem ludzkości planów, to i tak gromadzenie ich w takiej ilości jest dla użytkowników w rozrachunku końcowym dość niebezpieczne. Nie tylko z uwagi na wcześniej wymienione zagrożenia, przy okazji opisywania czym właściwie jest RODO. Do czego może prowadzić złe zarządzanie danymi użytkowników? Właściciel Instagrama, Meta, daje nam na to aż za dużo przykładów:

  • W 2018 r. ujawniono, że firma analityczna Cambridge Analytica uzyskała nielegalnie dane ponad 87 mln użytkowników Facebooka za pośrednictwem aplikacji quizowej i wykorzystała je do celów politycznych, m.in. do wpływania na wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2016 r. i referendum w sprawie Brexitu w Wielkiej Brytanii. Facebook został oskarżony o niedostateczną ochronę danych użytkowników i niewystarczającą informację o ich udostępnianiu zewnętrznym podmiotom.
  • W 2019 r. ujawniono, że Facebook przechowywał hasła ponad 600 mln użytkowników w postaci niezaszyfrowanej, co oznaczało, że były one dostępne dla tysięcy pracowników firmy. W tym samym roku wykryto również lukę bezpieczeństwa, która umożliwiła hakerom uzyskanie dostępu do danych ponad 50 mln użytkowników Facebooka, takich jak imię, nazwisko, płeć, lokalizacja czy ostatnie wyszukiwania. W 2021 r. ujawniono, że dane ponad 500 mln użytkowników Facebooka i ponad 50 mln użytkowników Instagrama zostały wykradzione i udostępnione publicznie w Internecie. Dane te obejmowały numery telefonów, adresy e-mail, daty urodzenia czy relacje między użytkownikami.
  • Facebook i Instagram są oskarżane o zbieranie nadmiernych informacji o użytkownikach i ich zachowaniach w Internecie, nawet jeśli nie korzystają aktywnie z tych usług. Na przykład Facebook śledzi aktywność użytkowników na innych stronach internetowych za pomocą tzw. piksela Facebooka, który jest wbudowany w wiele witryn i pozwala na zbieranie danych o odwiedzinach, zakupach czy preferencjach. Instagram natomiast jest podejrzewany o korzystanie z kamery i mikrofonu telefonów użytkowników do podsłuchiwania i analizowania ich rozmów oraz otoczenia w celu dostosowywania reklam do ich zainteresowań. Należy podkreślić, że ostatecznie nigdy tej aktywności nie udowodniono.

Mało? A to tylko najgłośniejsze, najbardziej medialne ze skandali.

Stany Zjednoczone, kraj wolności. To ja wolę moją zacofaną Europę, bo cyberpunk jest atrakcyjny tylko w popkulturze.

Instagram Threads
REKLAMA

Unia Europejska staje się wzorem dla całego świata w kwestii prawodawstwa regulującego rynki cyfrowe. To nie jest przy tym myślenie życzeniowe czy opinia - administracja Bidena niejednokrotnie wprost powołuje się na europejskie precedensy i lobbuje, mniej lub bardziej skutecznie, za wprowadzeniem podobnych przepisów do Stanów Zjednoczonych. Coraz więcej regulacji tego rodzaju wprowadzają też państwa azjatyckie - poza Chinami, ale to przypadek szczególny.

Nie ma nic złego w mediach społecznościowych. Wręcz zaryzykuję teorię, że nie ma nic złego w socialmediowym ekshibicjonizmie - jeśli ktoś czuje potrzebę, nie narusza przy tym prywatności innych, a zapewnia rozrywkę grupie internautów, to nie ma żadnego powodu, by tego nie robić. Odpowiednio użytkowane, Facebook, Twitter czy Instagram mogą zapewnić sporo rozrywki, nieraz i intelektualnej. Problemem nie są social media, a coraz agresywniejszy model biznesowy firm nimi operujących. Nie, blokada Threads za sprawą RODO to nie przejaw gospodarczego zacofania - a nowoczesności, w której jak rzadko kiedy świecimy przykładem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA