REKLAMA

Sprawdzili, czy da się obronić Ziemię przed uderzeniem planetoidy. Ta sonda zrobiła coś niesamowitego

02.03.2023 09.57
sonda dart
REKLAMA

26 września 2022 roku miliony kilometrów od Ziemi doszło do pierwszego testu systemu obrony przeciw planetoidami zmierzającymi w kierunku Ziemi. Sonda DART o masie 545 kilogramów przemieszczająca się z prędkością 21 000 km/h z pełnym impetem uderzyła w planetoidę Dimorphos. Celem tego uderzenia była zmiana tempa obiegu Dimorphosa wokół planetoidy Didymos. Naukowcy chcieli bowiem sprawdzić, czy uderzenie w planetoidę zmierzającą w kierunku Ziemi pozwoli zmienić jej trajektorię lotu na tyle, aby ominęła ona Ziemię w bezpiecznej odległości.

REKLAMA

Niemal pół roku po uderzeniu, 1 marca naukowcy opublikowali w periodyku Nature cztery artykuły naukowe, w których szczegółowo opisali wyniki eksperymentu. W pracach uwzględniono zarówno analizę materii wyrzuconej z powierzchni planetoidy przez uderzenie (blisko 900 ton regolitu, jak i obliczenia zmiany trajektorii lotu rzeczonej planetoidy.

Mamy dobrą informację dla Ziemian

Wyniki eksperymentu dają nam pewną nadzieję na przyszłość. Wiele wskazuje bowiem na to, że jako ludzkość rozumiemy dynamikę małych obiektów w przestrzeni kosmicznej i jesteśmy w stanie wpływać na trajektorię ich lotu, jeżeli zdarzy się taka konieczność.

Warto jednak tutaj podkreślić, że aby skutecznie ochronić Ziemię przed zderzeniem, a ludzkość przed wynikającą z niego zagładą, musimy dowiedzieć się o istnieniu obiektu nam zagrażającego odpowiednio wcześnie. Jakby nie patrzeć, w momencie odkrycia potencjalnie niebezpiecznej planetoidy nie będziemy o niej wiedzieć za dużo. Najpierw potrzeba trochę czasu na dokładne określenie trajektorii jej lotu, oszacowanie zagrożenia, następnie trzeba wykonać obserwacje za pomocą teleskopów naziemnych i kosmicznych, aby oszacować rozmiary i masę obiektu, być może nawet trzeba będzie wysłać sondę kosmiczną, która przeleci w pobliżu planetoidy i sprawdzi z czego ona się składa. Dopiero po takiej ocenie można zabrać się za przygotowywanie odpowiedniego impaktora, sondy i rakiety, która je wyniesie na spotkanie z planetoidą. Dobrze także, aby do zderzenia doszło odpowiednio wcześnie, aby nawet niewielka zmiana trajektorii lotu po kilku latach sprawiła, że planetoida minie Ziemię w bezpiecznej odległości.

Nie zmienia to jednak faktu, że misja DART potwierdziła już, że w ogóle tak kolosalny wysiłek może nam przynieść wymierne korzyści. Co więcej, okazało się, że ogromna ilość pyłu wyrzuconego z powierzchni planetoidy przez uderzenie tylko wzmocniła efekt i sprawiła, że zmiana trajektorii była 3,5 raza większa niż ta, którą miało wywołać samo uderzenie sondy DART. Wyrzucona z powierzchni Dimorphosa materia zadziałała jak silnik odrzutowy. Przed uderzeniem naukowcy zakładali, że test sprawi iż okres obiegu Didymosa przez Dimorphosa skróci się o dziesięć minut. Po uderzeniu okazało się, że skrócił się o nieco ponad 30 minut.

REKLAMA

Warto tutaj wspomnieć, że to jeszcze nie koniec naszej przygody z tą planetoidą. Już w październiku 2024 roku wystartuje z Ziemi europejska sonda kosmiczna Hera, która w 2026 lub 2027 roku doleci do układu Didymos-Dimorphos, sfotografuje miejsce uderzenia sondy DART i zbada właściwości fizyczne i chemiczne obu obiektów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA