REKLAMA

Nowe ceny gier na Xboksa. Jakości PlayStation nie przewiduję

Gdy Sony podniosło ceny gier na konsolach PlayStation 5, firma znalazła się w ogniu krytyki konsumentów. Teraz dokładnie to samo robi Microsoft, zapowiadając wzrost cen własnych gier na platformach Xbox Series do 70 dolarów - około 350 złotych - od pudełka. Ostało się już tylko Nintendo.

Nowe ceny gier na Xboksa. Jakości PlayStation nie przewiduję
REKLAMA

To już oficjalne. Od 2023 roku Microsoft będzie sprzedawał własne produkcje dla konsol Xbox Series w cenie 70 dolarów od kopii. Dokładnie tak, jak robi to już od dłuższego czasu Sony w przypadku tytułów na PS5. Na podobny krok zdecydowali się również tacy wydawcy jak Take-Two czy Square Enix. Ostatnim wielkim producentem konsol pozostającym przy starym cenniku i 60 dolarach od pudełka jest Nintendo.

REKLAMA

Sam również wielokrotnie pisałem: gry muszą podrożeć. Nie chcę tego, ale to konieczne.

 class="wp-image-2552709"

Wielokrotnie polemizowaliśmy na ten temat na łamach Spider's Web. W USA cena 60 dolarów za pudełko obowiązywała przynajmniej od lat 80 minionego wieku. Wtedy jednak siła nabywcza dolara była większa, koszty tworzenia gier wielokrotnie niższe, czas ich powstawania znacznie krótszy, natomiast liczba specjalistów pracujących przy tytułach nieporównywalnie mniejsza. Słowem: interes się spinał.

Od lat 80 rynek gier wideo potężnie urósł. Dzisiaj branża gier generuje więcej zysków niż cały przemysł Hollywood. Co jednak z tego, kiedy ponad połowa tych środków pochodzi z gier mobilnych. Tymczasem twórcy tytułów AAA - do tego takich dbających o wysoką jakość, bez wspomagania karnetami sezonowymi czy lootboksami, znajdowali się w coraz trudniejszej sytuacji. Wciąż nad kreską, ale z projektami tak kosztownymi, że jedno niepowodzenie mogło doprowadzić do bankructwa całego studia.

Doskonale rozumie to Sony, będące liderem w kategorii świetnych produkcji AAA dla jednego gracza. Wydawca takich hitów jak The Last of Us, God of War, Spider-Man, Uncharted i Gran Turismo wiedział, że chcąc zachować poziom oraz rozmach produkcji z którego jest znany, musi podnieść ceny. Albo to, albo w nowym Uncharted będzie się otwierać skrzynie ze skarbami dopiero po kupieniu DLC z jednorazowym kluczem. Biorąc pod uwagę, jak świetny jest Ragnarok czy Horizon Forbidden West, jakoś to znoszę. Raz w miesiącu mogę zapłacić te 349 złotych za świetną grę. Wiem jednak, że jestem w uprzywilejowanej sytuacji. Bezdzietnemu gamoniowi z dobrą pracą łatwo kupować pudełka za 70 dolarów.

Teraz 349 złotych będą kosztować gry na Xbox Series od Microsoftu. Czy to znaczy, że w końcu będą lepsze?

 class="wp-image-1910036"

Informację najpierw potwierdził przedstawiciel Microsoftu w rozmowie z IGN. Potem do sprawy odniósł się sam Phil Spencner - szef Xboksa - tłumacząc podjętą decyzję wzrostami kosztów produkcji gier oraz globalną inflacją. Według Spencera firma tak długo trzymała się ceny 60 dolarów za pudełko, jak to tylko było możliwe. Jednak od 2023 roku za nową Forzę, Halo czy Fable zapłacimy już 349 złotych.

Nie oznacza to jednak, że wyższa cena gier Microsoftu przełoży się na ich wyższą jakość, a produkcje na konsolową wyłączność Xboksa zaczną wygrywać tytuły gier roku. Na Microsofcie nie ciąży bowiem takie odium jak na Sony. Posiadacze PlayStation 5 nie mają alternatywy wobec Game Passa, oferującego premierowy dostęp do wszystkich nowych gier Microsoftu w bardzo korzystnej cenie. Dlatego gracze PlayStation, przyzwyczajeni do tytułów wysokiej jakości, są bardziej krytyczni. W ekosystemie Sony hasło płacę, więc wymagam jest żywsze niż kiedykolwiek wcześniej.

Oczywiście każdy deweloper chce, by jego gra była możliwie jak najlepsza. Jednak Phil Spencer doskonale rozumie, że tytuły Microsoftu nie są tak udane jak produkcje Nintendo oraz Sony, do czego przyznał się publicznie, budując argumentację na użytek przejęcia Activision Blizzard.

W tym kontekście warto zwrócić uwagę na geniusz Nintendo.

 class="wp-image-3004782"

Kilku moich znajomych narzeka na to, że Switch jest zbyt słaby pod względem surowej mocy, co za tym idzie, oprawy w grach Nintendo. Sam uważam, że Japończycy dokonali idealnego wyboru, stawiając na zakurzoną Tegrę. Dzięki niej Switch nie tylko nie kosztuje kroci, ale również produkcja gier pod tę platformę jest odpowiednio szybsza i odpowiednio tańsza względem tytułów Sony oraz Microsoftu.

REKLAMA

Weźmy takie Pokemon Scarlet. Tytuł sprzedał się w 10 milionach egzemplarzy w 3 dni, gdy God of War Ragnarok potrzebował tygodnia, by znaleźć 5 milionów nabywców. Poksy są mniejsze i tańsze w produkcji, generując jednocześnie więcej zysków dla wydawcy. Naturalne ograniczenia Switcha sprawiają, że gry dla niego tworzy się (zazwyczaj!) szybciej niż gry dla PS5 czy Xboksa Series, przy mniejszych kosztach, mniejszym ryzyku finansowym, do tego z taką samą lub większą prognozą zysków.

Nintendo idealnie to rozegrało. Z tej perspektywy nie dziwi mnie, że Japończycy wciąż pozostają przy 60 dolarach za Zeldę, Mario i Pokemony.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA