Polaku, bagaż bierzesz na własne ryzyko. Lotniska nie wiedzą, czy ktoś zapakuje walizkę do samolotu
Lotniska i przewoźnicy w całej Europie zmagają się z kolejną falą strajków. I choć w Polsce takiego problemu akurat nie ma, warszawskie Okęcie ostrzega pasażerów lecących za granicę. Może się okazać, że nadając bagaż rejestrowany podróżny zobaczy go z powrotem dopiero kilka dni później.
Wiele mówiło się o tym, że napięta sytuacja w branży lotniczej skończy się wraz z zakończeniem wysokiego sezonu turystycznego. Nic bardziej błędnego. Liczba pasażerów co prawda nieco spadła, ale linie lotnicze i lotniska wciąż zmagają się z niedoborem pracowników. Co gorsza ci którzy zostali postanowili zrobić sobie na przełomie roku wolne.
W Europie strajk strajkiem pogania
Największe wyzwanie stoi chyba przed osobami zarządzającymi portami lotniczymi w Wielkiej Brytanii. W dniach 23-26 i 28-31 grudnia strajkować będzie personel lotnisk w Heathrow, Gatwick, Manchesterze, Glasgow, Birmingham i Cardiff.
W permanetnym kryzysie pogrążony jest amsterdamski Schiphol. Popularny hub przesiadkowy potrzebuje setek rąk do pracy, a ostatnie wakacje spędził na próbach utrzymania dotychczasowej załogi. Pasażerowie na zagubione w tym porcie bagaże potrafią czekać całymi tygodniami, KLM grozi, że przeniesie się na inne lotnisko, a kierownictwo portu poprosiło przewoźników, by na początku przyszłego roku okroili liczbę połączeń. Takie same prośby były do nich kierowane na przestrzeni ostatnich miesięcy kilkukrotnie.
Te kłopoty trafiają rykoszetem w polskie lotniska
W rozmowie z serwisem money.pl Anna Dermont, rzecznik prasowy Przedsiębiorstwa Państwowego "Porty Lotnicze", przyznała, że część europejskich portów ma problem z obsługą bagażu. Może się więc okazać, że finalnie walizka, którą pasażer oddał do luku bagażowego, przyleci do niego innym samolotem wiele dni później. Serwis zauważył, że walizki już teraz "piętrzą się" w hali przylotów.
Zamieszanie z bagażami urasta przez to do miana jednego z największych problemów linii lotniczych w 2022 r. Według danych firmy ubezpieczeniowej Mapfre liczba podróżnych, którzy zgłosili w tym roku, że ich walizka zaginęła w akcji, wzrosła w porównaniu z 2019 r. o jedną trzecią. A przypomnijmy, że ruch lotniczy wciąż jest nieco poniżej poziomu sprzed pandemii.
Inna sprawa, że osoby wybierające się w najbliższym czasie w podróż nie mogą być pewne, że same dotrą na miejsce. Strajki nękają bowiem nie tylko lotniska, ale i przewoźników. Między 22 grudnia a 2 stycznia strajkuje załoga pokładowa Air France, pracownicy Ryanaira przeciągnęli strajk aż do 7 stycznia. Z utrudnieniami muszą liczyć się też klienci hiszpańskiego lowcostu Vueling i portugalskiej linii TAP.
Przewoźnicy muszą zresztą nie tylko na bieżąco gasić pożary, ale i myśleć o przyszłorocznych wakacjach. Niektóre z prognoz IATA (Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych) mówią, że liczba pasażerów w 2023 r. przekroczy rekordowe poziomy z 2019 r. Przy obecnych brakach kadrowych latanie stałoby się wtedy dla pasażerów prawdziwą udręką.