REKLAMA

Evil West to najlepsza polska gra 2022 roku

Dying Light 2 był oczywistym pretendentem do tytułu najlepszej polskiej gry 2022 roku. Wtedy jednak na horyzoncie pojawiły się dzikie, latające wieprze (?!) i sprzątnęły wrocławianom z Techlandu puchar sprzed samego nosa.

Dying Light 2
REKLAMA

To była w zasadzie formalność. Przez większość 2022 roku byłem przekonany, że tytuł najlepszej polskiej gry należy się Dying Light 2 jak psu buda. Wielka, ambitna produkcja nie była co prawda doskonała, ale na horyzoncie nie pojawiał się żaden inny pretendent. Polacy wydali w 2022 wiele świetnych gier (np. Trek to Yomi czy Forgive Me Father) lecz żadna nie stanowiła realnej konkurencji dla Techlandu

Wtedy do pomieszczenia wpada stado dzikich, latających wieprzów (?!) i zgarnia twórcom Dying Light 2 tytuł sprzed nosa. Mniej więcej tak można podsumować kalendarz wydawniczy minionych 12 miesięcy. Na ostatniej prostej przed wszelkimi podsumowaniami, galami oraz topami ukazała się polska produkcja, która pod względem czystej frajdy z rozgrywki zjada wszystkie inne rodzime tytuły. Mowa o Evil West od Flying Wild Hog.

REKLAMA

Evil West to dla mnie najlepsza polska produkcja 2022 roku i zdania nie zmienię

 class="wp-image-3042711"
Evil West na PlayStation 5

Im więcej czasu mija od momentu, gdy przeszedłem Evil West, tym bardziej jestem pewien swojej opinii: to najlepsza polska gra całego 2022 roku. Nie jest co prawda tak imponująca pod względem rozmachu jak Dying Light 2, nie jest tak samo ambitna oraz pełna zawartości, ale jej przewaga tkwi zupełnie gdzie indziej. Evil West nie ma sobie równych w obszarze, który jest najważniejszy. Chodzi o czystą, surową frajdę z rozgrywki. O to coś, co sprawia, że grasz z przyjemnością, ciesząc się z każdej godziny w wirtualnym świecie.

Evil West nie jest ani największe, ani najładniejsze, ani nawet najbardziej dopracowane. Błędy wersji PS5 wręcz uniemożliwiały mi przejście gry. Do czasu wydania aktualizacji miałem związane ręce i musiałem czekać na ruch dewelopera. Jednak nawet mimo tej poważnej wpadki nie mam żadnych wątpliwości: to z Evil West bawiłem się w tym roku najlepiej. Wszystko za sprawą fenomenalnego modelu walki.

Co takiego sprawia, że Evil West jest tak dobre? Walka, walka i jeszcze raz walka

Evil West - trailer

Z walką w grach akcji najczęściej wiążą się dwa scenariusze. Wariant pierwszy zakłada, że szybko przyzwyczajasz się do podstawowej palety ruchów, a późniejsze combo i bronie to najczęściej zbędny dodatek. W wariancie drugim każda kolejna możliwość powoduje entuzjastyczne o k***a, ale to dobre, błyskawicznie poszerzając wachlarz ruchów gracza. Dobrych deweloperów poznacie po tym, że w ich dziełach wariant numer dwa dominuje nad tym pierwszym.

Evil West to gra z perspektywy trzeciej osoby, w której gracz walczy z wampirami oraz bestiami przy pomocy broni palnej, ciosów wręcz oraz gadżetów. Klasyk zalewany wrzątkiem, czerpiący garściami z takich produkcji jak God of War, Gears of War, Spec Ops The Line czy Darksiders. Nuda? Ha, dopóki nie zatłuczecie własnoręcznie pierwszego bossa. Zdacie sobie wtedy sprawę: cholera, to było naprawdę przyjemne. Chcę więcej. WIĘCEJ!

W grze warszawskiego Flying Wild Hog jest tym lepiej, im dalej zajdziemy. Producenci Evil West pięknie otwierają system na nowe elementy: pistolety, strzelby, miotacze ognia, laski dynamitu, a nawet prototypowe karabiny maszynowe. Równocześnie rozwijana jest walka w zwarciu: o dłuższe combo, system kontrataków czy ataki specjalne. Co najważniejsze, wszystko to gra ze sobą. Pięknie się przenika. Najpierw uderzam wampira potężnym podbródkowym, posyłając go w powietrze. Wtedy przeszywam go pociskami z rewolweru, a nim spadnie na ziemię, rzucam w kierunku drugiej bestii. Mniam.

Evil West to podręcznikowa gra akcji z ery Xboksa 360 i PlayStation 3. Polacy grają na sentymencie jak z nut

 class="wp-image-3042714"

Chociaż pod względem zróżnicowania gier era PS3/X360 nie jest przesadnie bogata, tamten okres kusił nas wieloma klasykami akcji. Gears of War, Vanquish, pierwsza Bayonetta, Darksiders, Devil May Cry 4, Metal Gear Rising… wszystko to linearne produkcje pełne efektownych starć i właśnie do tej spuścizny silnie nawiązuje Evil West. To prostsza produkcja nawiązująca do prostszych (więc subiektywnie lepszych) czasów, kiedy gry ma premierę miały wyraźny początek i koniec, nie posiadały przepustek sezonowych ani licznych DLC.

Evil West co prawda debiutuje na rynku w 2022 roku, ale jest częścią tamtego minionego świata. To produkcja od fanów akcji dla fanów akcji. Bez zbędnych elementów i bez mikro-transakcji, ale za to w atrakcyjnej cenie na premierę oraz z systemem walki tak angażującym i satysfakcjonującym, że już czekam na drugą odsłonę. Hogom udało się stworzyć tytuł, który zasługuje na wyższy status niż tylko poboczny projekt między kolejnymi Shadow Warriorami.

W przypadku Evil West jestem bardziej fanem niż recenzentem. Staję po stronie graczy, nie zblazowanych krytyków

Na ten moment gra Polaków z Flying Wild Hog cieszy się oceną użytkowników na poziomie 7.9, wobec zaledwie 73 proc. w opinii zawodowych krytyków. Mamy więc do czynienia z jednym z tych projektów, który o wiele bardziej podoba się typowym graczom niż zblazowanym recenzentom. Chociaż sam recenzuję gry dla Spider's Web od dekady, tym razem również staję po drugiej stronie barykady. Ba, uważam wręcz, że te 7.9 to za mało. Gdyby to ode mnie zależało, jak nic należy się Hogom 8.5.

Dla porównania, Dying Light 2 cieszy się 76 procentami uznania wśród krytyków, ale sami gracze wystawili Polakom z Techlandu niską notę 5.0. Te 5.0 dla Dying Light 2 wobec 7.9 dla Evil West jest w moim odczuciu doskonałym przykładem tego, że gra nie musi być wielka i ambitna, aby zdobyć serca ludzi z całego świata. Chociaż produkcja Evil West kosztowała drastycznie mniej niż Dying Light 2, to właśnie z tańszą i mniejszą grą wideo bawiłem się znacznie, znacznie lepiej.

W przypadku gier wideo wszystko powinno sprowadzać się do czystej frajdy z rozgrywki. W tym obszarze Evil West po prostu nie ma sobie równych, kiedy zestawimy ten tytuł z innymi polskimi produkcjami wydanymi w 2022 roku. Każdy z 15 poziomów rodzimej gry akcji był dla mnie wielką przyjemnością, a znajomi, których udało mi się namówić na danie grze szansy, dziękują za rekomendacje. Dlatego Evil West doradzam absolutnie każdemu, kto chce się przekonać, co ma do zaoferowania najlepsza polska produkcja 2022 roku.

To był ważny rok dla Flying Wild Hog. Polskie studio może zostać trzecią siłą polskiej branży

 class="wp-image-3078168"

Jeśli czyta to ktoś z warszawskich Hogów, pewnie poczuł się urażony. Wszakże o ile dobrze pamiętam, studio już teraz jest numerem dwa pod względem liczby zatrudnionych pracowników. Jednak z perspektywy medialnego wygaru latające wieprze są w tyle za CD Projektem (Wiedźmin), Techlandem (Dying Light), People Can Fly (Outriders), a może nawet 11 bit Studios (This War of Mine). Evil West pokazuje jednak, że wcale nie musi tak być. Warszawskie studio na wiedzę, narzędzia i doświadczenie, by robić jedne z najlepszych gier akcji. Nie w Polsce. Na świecie.

REKLAMA

Gdyby satysfakcjonujący model walki z Evil West wesprzeć większym budżetem, znaną licencją, lepszym projektem lokacji oraz nieco bardziej otwartą strukturą, mielibyśmy hit walczący o statuetki The Game Awards. Nie przesadzam. Po dekadzie komercyjnego testowania gier mam nosa do specjalistów, a latające wieprze rozumieją gry akcji jak mało kto. Dlatego uważam, że studio zasługuje na więcej niż tworzenie kolejnych odsłon Shadow Warriora. Lubię Lo Wanga, ale po tym, co zobaczyłem w Evil West, Polacy powinni szykować własne Darksiders. Takie na miarę 2025 roku.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-27T18:42:43+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T14:54:23+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T14:46:30+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T09:39:05+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T06:03:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T16:33:07+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T14:37:09+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T12:27:29+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA