Zapytali w miastach, ile kosztują autobusy wodorowe. Nie jest dobrze
Miasta chętnie inwestują w autobusy wodorowe, chcąc w ten sposób pokazać, że są nowoczesne i ekologiczne. Tyle że eksperci mają wątpliwości. A twarde dane sprawią, że wątpiący mogą przyznać sobie rację.

Jacek Werder zwrócił się do miast posiadających autobusy wodorowe z pytaniem o koszty eksploatacji takich pojazdów. Jak poinformował na platformie X, jako pierwsza odpowiedziała Komunikacja Miejska Rybnik.
Koszt przejechania 100 km autobusem wodorowym w lato to 365 zł netto. Około 2,5x więcej niż autobusem elektrycznym (w porównaniu z MPK Poznań) – napisał Werder.
Porównanie dotyczyło poznańskich autobusów, bowiem Rybnik nie ma takich pojazdów elektrycznych.
Z danych pozyskanych przez Werdera wynika również, że w zimie zużycie wodoru było o 25 proc. większe niż w lato. Wynosiło 8,27kg na 100km, podczas gdy w cieplejsze miesiące 6,5kg na 100 km.
Eksperci ostrzegali przed wysoką ceną wodoru
O nieopłacalności wodoru pisał m.in. Piotr Rachwalski na swoim profilu Komunikacja Zastępcza.
Zgoda, paliwo jest drogie – mówił np. szef poznańskiego MPK – ale miasta oszczędzają gdzie indziej. Na diesle nie da się wziąć 100 proc. dotacji.
W ogólnym rozliczeniu użytkowanie autobusów wodorowych przy takiej cenie wodoru, jaką mamy oraz ogromnym dofinansowaniu do zakupu samych pojazdów, to jest to stosunkowo niewielka różnica w kosztach, między różnymi rodzajami napędu. W zasadzie to na razie jest taniej – tłumaczył w rozmowie z portalem transport-publiczny.pl Krzysztof Dostatni.
Optymistycznie do tematu podchodzą również w Wałbrzychu. W rozmowie z Radiem Wrocław Kamil Orpel, prezes Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych, przyznawał niedawno, że przejechanie kilometra dieslem kosztuje 2 zł, podczas gdy pojazd wodorowy jest dwa razy droższy i dzisiaj ta sama podróż kosztuje już 4 zł.
Nominalnie to drogo, natomiast jeżeli spojrzymy na to holistycznie, biorąc pod uwagę ogromny poziom dofinansowania 90 procent - pomimo tego, że o 120 tys. zł rocznie więcej płacimy za paliwo, przy dzisiejszych cenach to i tak jest taniej - argumentował.
Jak długo trzeba będzie praktykować spojrzenie holistyczne? Na początku roku władze 21 miast zwróciły się z apelem do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. W odezwie podkreślono, że "rozwój technologii wodorowych stanowi jeden z kluczowych filarów polityki klimatycznej wielu krajów na całym świecie", ale potrzebne są "mechanizmy wsparcia", by móc wdrożyć technologię w praktyce. Samorządowcy domagali się programu pozwalającego pokryć koszty wynikające z różnic pomiędzy ceną wodoru a innymi paliwami. Podano przykład Chełma, gdzie cena kilograma wodoru wynosiła prawie 70 zł, a oleju napędowego… 5 zł. Wsparcie miałoby obowiązywać przez trzy lata.
A bez niego? Nawet spojrzenie holistyczne może nie pomóc, bo autobusy wodorowe bez wsparcia staną się kulą u nogi. Chyba że wcześniej uda się wielka rewolucja.