Polskie miasto sprawdzi, jak wydajesz pieniądze na wakacjach. I wyciągnie z tego wnioski
Sopot jest pierwszym polskim miastem, który może widzieć ruch turystyczny i poznawać zachowania zakupowe turystów. Ciekawe, co z tych obserwacji wyniknie.

Może to efekt tego, że dawno nie byłem nad polskim morzem, ale jest coś uroczego w tych wszystkich stoiskach, które sprzedają wszystko i nic, w tym nawet góralskie ciupagi - przecież turysta się nie rozdwoi, a dzięki temu może mieć ciastko (pamiątkę z gór) i zjeść ciastko (jechać nad morze). Było nie było to jakiś symbol wakacji, jedno z pierwszych skojarzeń, gdy myśli się o drodze na plażę. Czy nadal aktualny? Niewykluczone, że i to sprawdzi Sopot, który otrzymał dofinansowanie na wykonanie zadania o nazwie "Przygotowanie i opracowanie metodologii badania wpływu turystyki na rozwój gospodarki Polskiej Marki Turystycznej Sopot".
- Jako pierwsze miasto w Polsce mamy, poprzez naszą Sopocką Organizację Turystyczną, porozumienie z firmą Visa i dostęp do danych, dzięki którym możemy "widzieć" ruch turystyczny, poznawać zachowania zakupowe turystów odwiedzających Sopot czy analizować sezonowe trendy – komentuje Magdalena Czarzyńska-Jachim, prezydentka Sopotu.
Rzecz jasna dane są zanonimizowane, a przy tym bardzo szczegółowe
Jak tłumaczy Sopot, w połączeniu z narzędziami, które uzyskane zostaną dzięki dofinansowaniu z ministerstwa, miasto zyska możliwość kształtowania turystyki "w sposób zrównoważony, efektywny i celowany".
Dofinansowanie pozwoli na opracowanie metodologii, a także stworzenie narzędzi i procedur umożliwiających regularne monitorowanie wpływu turystyki na gospodarkę Sopotu. Miasto pozyska rzetelne dane i analizy, pozwalające na podejmowanie decyzji dotyczących dalszego rozwoju turystyki. Możliwy będzie również dostęp do zanonimizowanych danych z platformy VISA Destination Insights, z transakcji kartami płatniczymi w Sopocie, w wybranym okresie – czytamy.
Jak tłumaczono, dane płatnicze pomogą w identyfikacji miejsc pochodzenia turystów na podstawie dokonywanych przez nich wydatków oraz wskażą, na jakie kategorie odwiedzający przeznaczają najwięcej środków.
Dostęp do takich informacji umożliwia prowadzenie bardziej strategicznych i trafnych działań oraz kampanii promocyjnych – zaznacza Sopot.
Być może z badań wyjdzie, że nie trzeba zachęcać mieszkańców centralnej Polski do spacerów po bałtyckiej plaży, bo oni i tak licznie przyjeżdżają. Warto za to uśmiechnąć się np. do górali, których najwidoczniej przeraża podróż przez całą Polskę. Albo odwrotnie.
Dane te pozwalają także mierzyć wpływ turystyki w konkretnych lokalizacjach i prognozować potencjał (np. dużych wydarzeń) do przyciągania odwiedzających i generowania przychodów. Co więcej, wspierają efektywne planowanie budżetów i zasobów turystycznych w podziale na kraje pochodzenia turystów oraz ułatwiają planowanie przepustowości i inwestycji w infrastrukturę - przekonuje Sopot.
– Dane to dziś klucz do skutecznej promocji i zarządzania ruchem turystycznym. Dzięki Visa Destination Insights zyskujemy dostęp do rzetelnych informacji o zwyczajach zakupowych turystów, co pozwala nam podejmować trafniejsze decyzje promocyjne, a co za tym idzie – przygotować dopasowaną ofertę we współpracy z branżą turystyczną – komentował Bartłomiej Barski, prezes Sopockiej Organizacji Turystycznej.
Oby tylko nie okazało się, że turyści nie chcą już jeść gofrów z kremem i owocami, bo wolą np. bubble tea albo inne modne wynalazki. I niech mocne okażą się stoiska z magnesami – im bardziej absurdalne, tym lepiej.
Choć dla miasta mogą to być przydatne informacje, to nieco obawiam się, że dane, algorytmy, wyliczenia i szacunki nawet w taki sposób zaczną kształtować nasz wypoczynek. I zabiorą nam przyjemność obcowania z naturalnym żywiołem, jakim były turystyczne stargany oraz budki, których właściciele odpowiadali na mody, ale i sami musieli je kreować.
A może to właśnie one będą stanowić ostatni bastion i wymkną się chęci ciągłego analizowania. Machną ręką na rady miasta i ewentualne sugestie, że coś się nie sprzedaje, więc trzeba iść z duchem czasu. Zignorują życzliwe porady, że wystarczy spojrzeć na wykresy - raczej matcha, a nie śmietankowe latte, to już niemodne! Oni i tak będą wiedzieć swoje, nie dadzą pożegnać rurek z kremem, zapiekanek oraz zakręconych ziemniaków?
Zdjęcie główne: Nightman1965 / Shutterstock