REKLAMA

Liczą na wiatraki. Mają pomóc wyjść z długów

Kiedy jedni wyszukują argumentów na nie, inni z chęcią wiatraki by u siebie przyjęli. 

wiatraki
REKLAMA

- Mamy XXI wiek, a kanalizację mamy w dwóch z jedenastu miejscowości gminy – mówi w rozmowie z "Gazetą Lubuską" Izabella Staszak, wójtka gm. Trzebiechów.

Polak w kosmos poleciał, a my nie mamy podstawowych rzeczy. Mamy dużo do zrobienia – dodaje.

REKLAMA

Jeszcze w 2024 r. budżet gminy wynosił 45 mln zł za sprawą dotacji na nowe inwestycje. W tym jest 30 mln zł dochodów, ale też 9 mln zł zadłużenia. A wydatków nie brakuje. Trzeba naprawić popękane rury. W szkole ulokowanej w pałacu do wymiany są okna i podłogi. Wójtka deklaruje, że jak będą dochody, to pojawią się też "inwestycje infrastrukturalne, które poprawią byt mieszkańców gminy".

Nadzieją są wiatraki

"Gazeta Lubuska" szacuje, że 12 wiatraków oznaczać będzie 7 mln zł wpływu do budżetu. Rozmowy z inwestorem trwają od dłuższego czasu. Protestów nie było, choć niektórzy kręcili nosem.

Przeciwników tego typu inwestycji nie brakuje, ale gminy w Polsce udowadniają, że stawianie wiatraków się opłaca. To nie tylko same wpływy z podatków. Inwestorzy budują drogi, chcą dobrze żyć z okolicznymi mieszkańcami.

Na zyski zwróciło niedawno uwagę Stowarzyszenie Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej. W ich apelu do prezydenta Karola Nawrockiego o podpisanie ustawy wiatrakowej czytamy, że "podatki lokalne pochodzące z jednej turbiny wiatrowej wyniosą średnio 150–200 tys. zł rocznie przez cały okres eksploatacji, co będzie istotnym źródłem dodatkowych dochodów własnych gmin". Jak podkreślono, nowelizacja wprowadza budżet partycypacyjny finansowany przez inwestorów, co oznacza, że 20 tys. zł rocznie za każdy 1 MW mocy zainstalowanej będzie trafiać do mieszkańców.

Jako przedstawiciele samorządów jesteśmy głęboko przekonani, że gminy, na których obszarze powstaną farmy wiatrowe, staną się atrakcyjnym miejscem dla nowych inwestycji – szczególnie dla przedsiębiorstw poszukujących dostępu do taniej i zielonej energii w ramach projektów lokalnych (…) Zwiększone wpływy do budżetów gmin umożliwią realizację tak potrzebnych lokalnych inwestycji: remontów dróg, rozbudowy i modernizacji sieci wodno-kanalizacyjnych, doposażenia placówek oświatowych oraz tworzenia bezpiecznych i nowoczesnych przestrzeni publicznych, takich jak place zabaw czy tereny rekreacyjne – zaznaczono.

Syty głodnego nie zrozumie

"My tu mamy wystarczająco dobre warunki do życia" – mówił jeden z protestujących w gminie Bielany, dodając, że więcej im nie trzeba. To nieco krótkowzroczne podejście znane jest z protestów przeciwko masztom. Często władze wsłuchują się w takie głosy, widząc, jak liczne są grupy sprzeciwu. Czasami jednak idą pod prąd i kierują się potencjalnymi zyskami.

Tak było w maju w Miłakowie, gdzie rada miasta przyjęła plan zagospodarowania przestrzennego, mimo sprzeciwu mieszkańców i części radnych. Cytowany przez Radio Olsztyn burmistrz miasta i gminy Miłakowo Krzysztof Szulborski przekonywał, że samorządowcy muszą "patrzeć na dochody gminy". Tymczasem taka gmina jak Miłakowo nie może sobie pozwolić na rezygnację z ok. 2 mln zł – a tyle wyniosłyby wpływy z wiatraków – bo to "ogromne pieniądze".

REKLAMA

Czytaj też:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-14T15:20:23+02:00
Aktualizacja: 2025-08-14T08:56:04+02:00
Aktualizacja: 2025-08-14T06:21:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-14T06:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T18:26:48+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T17:44:54+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T17:02:45+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T16:12:32+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T15:22:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T13:26:49+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T12:49:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T12:20:31+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T11:15:58+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA