REKLAMA

Niemcy będą jeździć taniej pociągami. Polacy też chcą, ale na razie mogą zapomnieć

Już kilka miesięcy temu Niemcy zareagowali na rosnące ceny paliwa i władze zachęcały mieszkańców do zamiany samochodu na pociąg. Promocja okazała się strzałem w dziesiątkę, bo w podobnej formie będzie też kontynuowana w przyszłym roku.

30.11.2022 11.09
pociąg
REKLAMA

W 2023 roku bilet miesięczny pozwalający podróżować zarówno międzymiastowymi pociągami, jak i komunikacją miejską będzie kosztował jedynie 49 euro. Wejdzie do sprzedaży 1 kwietnia 2023 roku.

REKLAMA

Oferta to kontynuacja promocji znanej z minionego lata. Wówczas niemiecka kolej pozwalała podróżować za jedynie 9 euro. Jeszcze w sierpniu sprzedaż przekroczyła liczbę 40 mln biletów. Nic dziwnego, bo oferta była niezwykle atrakcyjna i za tę niewielką kwotę można było jeździć pociągami po całym kraju.

Niemcy chcą, aby mieszkańcy kraju dalej korzystali z komunikacji publicznej. Wzrost energii odbija się również na przewoźnikach autobusowych czy kolejowych. Jednak nasi zachodni sąsiedzi dochodzą do nieco innego wniosku niż w Polsce. Słusznie uznają, że wyższe ceny biletów – mogące rekompensować straty wynikające ze wzrostów cen energii – tylko odstraszyłyby potencjalnych pasażerów. Miesięczny w wysokości 49 euro to pewnie dużo lepsza cena niż wydatki na paliwo. Nawet jeżeli przez jakiś czas trzeba będzie dotować tę formę transportu, to zwróci się to w przyszłości, gdy mieszkańcy zrozumieją, że transport publiczny pozwala im normalnie funkcjonować.

Niemiec płaci 49 euro, a Polak?

Takiej oferty jak w Niemczech rzecz jasna nie mamy, więc trudno porównywać. Zobaczmy jednak, ile kosztuje bilet miesięczny na komunikację miejską w największych polskich miastach:

  • Warszawa (bilet 30-dniowy w strefie 1+2): 180 zł
  • Kraków (bilet odpowiednio w 1, 1+2, 1+2+3): 148 zł, 158 zł, 179 zł
  • Poznań (bilet na sieć): 149 zł
  • Wrocław (wszystkie linie): 110 zł (dwie dowolne – 74 zł)
  • Łódź: 168 zł

49 euro to dziś ok. 228 zł. Niemcy w tej cenie mogą jeździć nie tylko środkami komunikacji publicznej w mieście, ale też pociągami. Jak kwestia biletów miesięcznych wygląda w przypadku polskiej kolei?

Wybrałem całkiem popularną trasę pomiędzy Łodzią a Warszawą w Intercity. Bilet miesięczny "tam i z powrotem" kosztuje 527 zł w II klasie i 845 zł w I. Dla porównania weźmy jeszcze bilet okresowy w Kolejach Wielkopolskich na trasie od 101 do 140 km – w ofercie "tam i z powrotem" wyniesie on nas 438 zł.

Wojewódzkich przewoźników jest oczywiście w Polsce więcej, do tego dochodzą różne ulgi (np. dla mieszkańców konkretnej metropolii), ale i tak widać różnicę.

Dlaczego Niemcy mogą, a my nie?

"Polska kolej nie jest przygotowana na dalszy wzrost liczby pasażerów" – zwracano uwagę w analizie "Rynku Kolejowego". Pod względem osób podróżujących koleją 2022 i tak jest w naszym kraju rekordowy. PKP Intercity już potwierdziło, że przewiozło w 2022 roku już ponad 50 milionów pasażerów, pobijając wcześniejszy rekord z 2019 roku.

Podobne wzrosty odnotowują też lokalni przewoźnicy. Sukces polskiej kolei jest jednocześnie jej przekleństwem. Wiem, brzmi to dziwacznie, ale wystarczy spojrzeć na takie statystyki jak opóźnienia pociągów. Część z nich wynika np. z tego, że PKP Intercity nie radzi sobie z zainteresowaniem i daje zbyt mało wagonów, które trzeba następnie na stacjach dokładać. Przewoźnicy zwiększają tabor, ale minie jeszcze trochę czasu, nim nowe jednostki wyjadą na tory.

REKLAMA

Oddajmy jednak Intercity to, że przewoźnik oferuje tanie bilety. Dotyczy to tych połączeń, gdzie liczba wolnych miejsc jest duża. Dynamicznie zmieniający się system cen dostosowuje ceny do zainteresowania, co oznacza, że niektóre trasy można przejechać dosłownie za grosze i to jeszcze w I klasie.

Pociągi sobie poradzą. Większym problemem jest transport miejski, bo już wiadomo, że w wielu miastach linie będą skracane bądź zawieszane w związku z cenami energii czy paliwa.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA