Rozkręcili Apple Watcha i Pixel Watcha. Jeden to dzieło sztuki, w drugim jest kupa w sreberku
Na Reddicie trafiłem na dwa zdjęcia. Pierwsze przedstawia rozkręconego Apple Watcha Ultra, drugie Pixel Watcha. Na pierwszym widzimy prawdziwe dzieło sztuki, urządzenie, które zostało zaprojektowane od początku do końca, na drugim jakby chiński zegarek z ciągnącym się klejem i akumulatorem, który wygląda jak kupa zawinięta w sreberko. Trudno o bardziej wymowne porównanie obu gigantów mobilnego świata. W pierwszym przypadku widzimy spuściznę po Stevie Jobsie, a w drugim obserwujemy działanie korporacji, która wypuszcza bez większego zastanowienia kolejne produkty.
Google, gdy wypuszcza nowe produkty, to pokazuje je światu jeden za drugim. Strzela, jak z karabinu: Strzał! Google Talk, Strzał! Google Wave, Strzał! Google Hangouts i Duo, Znowu ślepak! Google Allo, W końcu blisko celu! Google Meet, Google Chat, Google Meet (oryginal) - to zapewne nie wszystkie aplikacje do komunikacji, jakie wypuścił Google. Korporacja ta działa w taki sposób, że produkuje ciągle nowe rozwiązania, daje im mały budżet i trochę czasu. Jeśli przetrwają tę próbę i zdobędą jakieś sensowne zainteresowanie użytkowników, to przetrwają. Jeśli nie, wylądują na wielkim google'owskim cmentarzysku.
Dla odmiany Apple strzela ze snajperki i dopracowuje produkty. W tajemnicy pracowali nad pierwszym iPhone'em, iPadem, Apple Watchem. Nawet wiele informacji o nowym Apple Watchu Ultra udało się utrzymać niemal do samej premiery. Projekt musi być tajny, bo jest dopracowany od A do Z i trzeba go ukryć przed konkurencją tak długo, jak to tylko możliwe.
Wszystko jest tu zaplanowane i przemyślane, dlatego nawet jeśli rozkręcisz zegarek marki Apple, to ujrzysz piękne urządzenie, gdzie każdy element jest dobrze dopasowany, zabezpieczony i przytwierdzony z nomen omen zegarmistrzowską precyzją.
Natomiast gdy rozkręcisz Google Pixel Watcha, zobaczysz dokładnie to, jak pracuje Google. Naprędce złożony zegarek z tego, co Chińczyk miał akurat na blacie w warsztacie. Garść części, trochę kleju, trzy śrubki, to się zateguje i bydzie. A jak nie bydzie, to ubiją projekt. I spróbują z tuzinem kolejnych.
Apple Watch Ultra jest taki, jak Steve Jobs chciał
Gdy zobaczyłem, jak Apple Watch Ultra wygląda wewnątrz i jak blado pod tym względem wypada jego konkurencja, przypomniałem sobie, co przeczytałem kiedyś w biografii Steve'a Jobsa.
Ojciec Jobsa był mechanikiem i stolarzem, który bardzo dbał o jakość wykonanych produktów. Był tak dokładny w swojej pracy, że przykładał również wagę do jakości materiałów, z jakich wytwarzał elementy mebli niewidoczne dla klientów.
Steve Jobs dobrze zapamiętał jego słowa i później wpajał je zespołowi pracującemu przy tworzeniu produktów Apple.
(...) Steve zaczął się przyglądać drukowanej płytce, na której miały się znajdować układy i inne komponenty, głęboko we wnętrzu Macintosha. Żaden użytkownik miał jej nigdy nie zobaczyć na oczy. Ale Jobs zaczął ją krytykować z estetycznego punktu widzenia. „Ta część jest bardzo ładna – mówił. – Ale spójrzcie na kości pamięci. Są paskudne. Ścieżki biegną za blisko siebie”.
Jeden z nowych inżynierów przerwał mu i zapytał, dlaczego to ważne. „Jedyne, co się liczy, to jak dobrze to będzie działać. Nikt nigdy nie zobaczy płyty głównej”.
Jobs zareagował w typowy dla siebie sposób. „To ma być tak ładne, jak tylko się da, nawet jeśli będzie w obudowie. Dobry stolarz nie użyje kiepskiego drewna na tył szafki, chociaż nikt jej nie będzie oglądał”. W wywiadzie, którego udzielił kilka lat później, kiedy Macintosh trafił na rynek, Jobs znów powtórzył tę mądrość przekazaną mu przez ojca: „Jeśli jesteś stolarzem i robisz piękną komodę, nie użyjesz kawałka sklejki na tył, chociaż jest odwrócony do ściany i nikt go nigdy nie zobaczy. Będziesz wiedział, że tam jest, więc użyjesz dobrego kawałka drewna. Żeby można było spokojnie spać, estetyka i jakość wykonania muszą być w równej mierze zachowane w całości dzieła”.
- Fragment z książki „Steve Jobs”, Walter Isaacson.
Patrząc na to, jaki bałagan w ofercie Apple'a zrobił księgowy Tim Cook oraz pamiętając, że firma rozstała się z wspaniałym projektantem Jonathanem Ive'em (z którym blisko współpracował Jobs), cieszy fakt, że duch Steve'a i jego spuścizna pozostały jeszcze widoczne chociaż w takiej kwestii jak sposób projektowania i staranność wykonania produktów.
Oby to się nigdy nie zmieniło.