To najpopularniejsza przeglądarka. Jest pełna luk bezpieczeństwa
Do czego służą Edge czy Safari? W myśl starego dowcipu i zgodnie z internetowymi trendami: służą do pobrania przeglądarki Chrome. Wiedzą jednak o tym trendzie również cyberprzestępcy. Co rusz wynajdują nowe luki bezpieczeństwa, które Google ledwo nadąża łatać.
Na każdej popularnej platformie operacyjnej - za wyłączeniem iPhone’a - Google Chrome jest najczęściej wykorzystywaną przeglądarką internetową. Swoje udziały rynkowe zawdzięcza nie tylko przywilejowi bycia domyślną przeglądarką niezwykle popularnego systemu Android.
Czytaj też:
Aplikacja Google’a jest też nieporównywalnie chętniej wybierana od domyślnego dla Windowsa Edge’a, a nawet nieco chętniej (różnica około 10 proc. rynku) niż zapewniana z komputerami Mac przeglądarka Safari. Bardzo, bardzo rzadko jakiejkolwiek aplikacji udaje się pokonać tę domyślną. Tymczasem Chrome dominuje na rynku już od wielu lat. To jednak rodzi dodatkowe problemy.
Popularność Google Chrome, a bezpieczeństwo w Sieci.
Cyberprzestępcy, pracując nad kolejnymi metodami ataków i kradzieży, chcą zmaksymalizować prawdopodobieństwo sukcesu. Oznacza więc, że skupiają swoją uwagę na tej platformie, na której jest najwięcej użytkowników do obrobienia. A więc na Chrome. Starsi czytelnicy pamiętają zapewne podobną sytuację z czasów, gdy w elektronice konsumenckiej dominował Windows - który wówczas również był pod ciągłym atakiem cyberzłodziei.
Jak dobrze jest zabezpieczony Chrome w kontekście innych przeglądarek? Na to pytanie są dwie odpowiedzi. Programy komputerowe są na dziś zbyt skomplikowane, by możliwe było uniknięcie jakichkolwiek luk bezpieczeństwa. Ważny jest czas reakcji dostawcy oprogramowania na wykryty problem i sprawność w jego rozwiązywaniu. Chrome na szczęście jest łatany błyskawicznie w przypadku niemal każdej luki zero-day, ma też sprawny i szybki cykl wydawniczy, za sprawą którego skutecznie jest eliminowanych większość pozostałych usterek.
Druga odpowiedź to liczba i charakter owych luk. Okazuje się, że tak wysoka popularność Chrome’a sprawia, że tych luk wykrywanych jest bardzo, bardzo dużo. Znacznie więcej niż w przypadku innych wiodących przeglądarek. Te przeglądarki również, tak jak Chrome, mają odpowiedzialny cykl wydawniczy. A z uwagi na swoją niższą popularność, umykają uwadze przestępców. Jak duże są to różnice? Zobaczcie sami.
Luki bezpieczeństwa. Chrome kontra Safari kontra Edge kontra Firefox kontra Opera.
AtlasVPN zadał sobie trud przeanalizowania historii podatności trzech najpopularniejszych przeglądarek z rodziny Chromium (Chrome, Edge, Opera), a także Safari i Firefoxa. Jak wynika z badania, w 2022 r. w Chrome wykryto aż 303 luki bezpieczeństwa. W momencie oddawania tego tekstu do publikacji Chrome jest też jedyną przeglądarką, w której już wykryto nowe podatności w bieżącym miesiącu.
To znacznie więcej niż u kogokolwiek innego. Na odległym drugim miejscu niechlubnego rankingu znajduje się Firefox, z 117 usterkami bezpieczeństwa. Na trzecim znajduje się Edge z 103 podatnościami. W Safari w tym roku wykryto raptem 26 luk bezpieczeństwa, zaś w Operze okrągłe zero. W sumie, od premiery we wrześniu 2008 r., Google wykrył i załatał 3159 usterek. Znacznie starsze od Chrome’a przeglądarki - Firefox i Safari - mają na swoim koncie w sumie, odpowiednio, 2361 i 1139 usterek.
Czy to oznacza, że nie należy używać Chrome’a z uwagi na bezpieczeństwo danych? Nie do końca. Google szybko łata swój produkt i podchodzi do niego bardzo odpowiedzialnie. Nie zmienia to jednak faktu, że niszowe przeglądarki są również bezpieczne. A z uwagi na wspomnianą niszowość i czego dowodzą dane: luk bezpieczeństwa wykrywanych jest w nich znacznie mniej, a więc jest i znacznie mniej okazji na padnięcie ofiarą cyberprzestępców.