REKLAMA

Chiński łazik księżycowy jest nieśmiertelny. Za chwilę będą cztery lata od lądowania

W styczniu 2019 roku na Księżycu doszło do epokowego wydarzenia. Na niewidocznej z Ziemi stronie naszego naturalnego satelity po raz pierwszy w historii miękko osiadł wysłany z Ziemi lądownik. Już wtedy misję Chang’e 4 okrzyknięto sukcesem. Nikt jednak nie wiedział, że to początek bardzo długiej przygody.

19.09.2022 08.18
yutu 2
REKLAMA

Pierwszy chiński łazik księżycowy dotarł na Księżyc niemal dokładnie pięć lat wcześniej - 14 grudnia 2013 r. w ramach misji Chang’e 3. Ta misja tak naprawdę też była przełomem, bowiem było to pierwsze miękkie lądowanie na Księżycu od 1976 roku. Plan przewidywał, że łazik Yutu będzie pracował na Księżycu przez trzy miesiące. Można powiedzieć, że częściowo łazik zawiódł, a częściowo odniósł spektakularny sukces. Jak to możliwe?

REKLAMA
yutu class="wp-image-2443683"
Łazik Yutu

W trakcie dwóch pierwszych miesięcy na Księżycu łazik przejechał 114 metrów. Niestety podczas drugiej księżycowej nocy doszło do usterki, na skutek której łazik został unieruchomiony. To z pewnością była porażka. Z drugiej jednak strony łazik nadal zbierał informacje o swoim otoczeniu i przesyłał je na Ziemię przez kolejne niemal trzy lata. Po raz ostatni Yutu skomunikował się z Ziemią 31 lipca 2016 r., czyli znacznie później niż pierwotnie planowano.

Misja Chang'e-4 oraz łazik Yutu 2

Sukces pierwszej misji sprawił, że Chiny postanowiły podnieść sobie poprzeczkę. Drugi łazik księżycowy miał trafić na niewidoczną z Ziemi stronę Księżyca. Takiej misji jeszcze nikt nigdy nie zrealizował. Fundamentalny problem z realizacją takiego pomysłu polega na tym, że łazik znajdujący się po niewidocznej stronie Księżyca nie może kontaktować się bezpośrednio z Ziemią. Z uwagi na to, że Księżyc zawsze zwrócony jest do Ziemi tą samą stroną, jeżeli coś wyląduje na jego niewidocznej stronie, to już nigdy Ziemi nie zobaczy.

Aby rozwiązać ten problem, Chiny wysłały za Księżyc specjalnego satelitę Queqiao, który jednocześnie widzi i niewidoczną stronę Księżyca i Ziemię. Łazik znajdujący się na niewidocznej stronie Księżyca musi wysyłać wszystkie dane do tego satelity, a następnie satelita może przekazać je na Ziemię. W drugą stronę informacje podróżują w ten sam sposób.

Misja Chang’e 4 rozpoczęła się 7 grudnia 2018 r. startem z Centrum Lotów Kosmicznych Xichang w Chinach. Już pięć dni później sonda weszła na orbitę wokół Księżyca i po dokładnym zbadaniu planowanego celu misji, 3 stycznia 2019 r. podjęto próbę miękkiego lądowania, która ostatecznie zakończyła się sukcesem. Łazik Yutu 2 cały i zdrowy dotarł na Księżyc.

 class="wp-image-2443704"
Łazik Yutu 2

Od momentu lądowania w Kraterze Von Karmana, przedstawiciele chińskiego programu kosmicznego od czasu do czasu informują o postępach misji, za każdym razem zaskakując społeczność międzynarodową tym, że łazik nadal przemierza księżycowe pustkowia.

W grudniu 2021 r., trzy lata po lądowaniu, łazik na chwilę znalazł się we wszystkich mediach, kiedy to ogłoszono, że dostrzegł on na księżycowym horyzoncie tajemniczą chatkę bliżej nieznanego pochodzenia. Jak można było się spodziewać, gdy łazik zbliżył się do interesującego obiektu, okazało się, że to całkowicie zwykły głaz księżycowy.

Gdzie jest Yutu 2?

REKLAMA

Od tego czasu jednak Chiny nie mówiły nic o postępach misji łazika. Siłą rzeczy pojawiło się nawet przekonanie, że misja dobiegła końca. Nie byłoby to nic dziwnego, szczególnie że także i w tym przypadku misja planowana była na trzy miesiące. Nic z tego. Chińscy naukowcy właśnie poinformowali, że ponad 3,5 roku po lądowaniu, 140-kilogramowy łazik Yutu 2 nadal przemierza dno krateru Von Karmana. W trakcie swojej misji łazik przejechał już ponad 1300 metrów i póki co na razie nie widać końca misji na horyzoncie. Możliwe zatem, że 3 stycznia łazik będzie świętował cztery lata na Księżycu.

Jak to na Państwo Środka przystało, nikt tam przesadnie na laurach nie osiadł. W ramach przygotowywanej już misji Chang’e 6 chińscy naukowcy planują wylądować na niewidocznej stronie Księżyca, pobrać z niej próbki i przywieźć je na Ziemię. Jeżeli i ta misja się powiedzie, to Chiny będą mogły chwalić się kolejną rzeczą, której nikt przed nimi w kosmosie nie zrobił.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA