REKLAMA

Rosyjskie śmieci zagrażają satelitom. Test broni spowodował problemy na lata

Tego naprawdę można było się spodziewać. Po tym jak Rosja przeprowadziła w listopadzie 2021 r. test broni antysatelitarnej, w którym zamieniła swojego nieaktywnego satelitę w chmurę odłamków, operatorzy satelitów znajdujących się na orbicie bezustannie muszą wykonywać manewry pozwalające uniknąć zderzenia z nimi.

Rosyjskie śmieci na orbicie
REKLAMA

SPRAWDŹ: Polski paszport działa w Ukrainie jak przepustka VIP. Polak opowiada, jak traktowana jest pomoc

Kilka dni temu na orbitę trafiła kolejna paczka satelitów Starlink. Od początku budowy przez Elona Muska megakonstelacji Starlink na orbitę trafiło już ponad 3000 satelitów. Część z nich zakończyła już swoją pracę, ale ponad 2500 aktywnie dostarcza internet na powierzchnię Ziemi.

REKLAMA

Jak jednak donosi portal SpaceNews szczątki rosyjskiego satelity KOSMOS powstałe w wyniku rosyjskiego testu broni antysatelitarnej bezustannie zagrażają satelitom megakonstelacji. W efekcie operatorzy muszą bezustannie śledzić trajektorię lotu znanych odłamków i korygować trajektorię lotu Starlinków tak, aby nie doszło do zderzenia.

Jak wiadomo szczątkami satelity nie można sterować, bo nie mają one własnych systemów napędowych, więc jedyną możliwością jest manewrowanie aktywnymi satelitami i schodzenie szczątkom z drogi.

Jak donosi COMSPOC, firma zajmująca się oceną sytuacji na orbicie, w ciągu ostatnich 9 miesięcy aż 30 proc. wszystkich aktywnych satelitów konstelacji Starlink doświadczyło bliskiego przelotu odłamków z rosyjskiego testu.

Inaczej mówiąc, aż 841 satelitów wysłanych przez SpaceX w ciągu ostatnich 9 miesięcy przynajmniej raz przeleciało niebezpiecznie blisko rosyjskich odłamków. Łącznie odnotowano ponad 6000 takich zdarzeń.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że odłamki pozostawione po zniszczeniu rosyjskiego satelity będą utrzymywały się na orbicie jeszcze przez długie lata, a więc sytuacja nie będzie zdążała ku jakiejkolwiek poprawie.

REKLAMA

Jeżeli SpaceX będzie kontynuował budowę konstelacji, która obecnie składa się z 2500 satelitów, a docelowo ma składać się nawet z 40 000 satelitów, to problem ten będzie coraz poważniejszy. Większa liczba satelitów automatycznie będzie oznaczała większą liczbę niebezpiecznych bliskich przelotów i większą liczbę koniecznych manewrów orbitalnych.

Warto pamiętać jednak, że rosyjskie śmieci kosmiczne zagrażają nie tylko Starlinkom, ale także i innym satelitom, które znajdują się na orbicie, oraz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, na której przebywają przecież nie tylko amerykańscy, ale i także rosyjscy astronauci. Chociaż z drugiej strony ostatnie miesiące nauczyły nas wszystkich, że dla Rosjan życie innych ludzi - także Rosjan - nie ma większej wartości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA