REKLAMA

Dostępność piwa zależna od dwutlenku węgla. Kto oberwie - koncerny, czy małe browary?

Koncerny biją na alarm: bez dwutlenku węgla produkcja piwa stanie. Marek Jakubiak - były poseł, ale także wieloletni właściciel browaru - twierdzi, że ci, którzy robią piwo "od serca" sobie poradzą. Mali gracze nie są tego tacy pewni i obawiają się, że nawet jeśli trunek powstanie, to nie będzie miał go kto lać. To jak to z tym dwutlenkiem węgla jest?

30.08.2022 11.30
piwo i dwutlenek węgla
REKLAMA

Zaczęło się od oświadczenia grupy Carlsberg, która poinformowała, że jej dostawca dwutlenku węgla musiał wstrzymać sprzedaż. "Przyczyną tej decyzji jest ograniczenie produkcji nawozów azotowych przez Grupę Azoty S.A. i należącą do Grupy Kapitałowej PKN ORLEN S.A firmę ANWIL S.A. ze względu na nagły i bezprecedensowy wzrost cen gazu ziemnego" - poinformowano w komunikacie.

REKLAMA

W programie "Punkt widzenia" w Polsat News Marek Jakubiak odniósł się do tych ponurych informacji. Jego zdaniem problem dotyczy tylko koncernów, bowiem one produkują piwo na masową skalę. Wobec tego stosują pewne sztuczki związane z nagazowaniem, które nieznane są mniejszym i rzemieślniczym browarom.

- W procesie powstawania piwa dwutlenek węgla wytwarza się w piwie, nasycenie piwa powinno być naturalne pod warunkiem, że się je warzy, a nie produkuje - stwierdził Jakubiak.

Słowem: prawdziwe, naturalnie wysycane piwo w sklepach będzie. Rzemieślniczy browar to nie producent wody gazowanej, więc dwutlenek węgla mu niepotrzebny.

Sęk w tym, że to nieprawda.

I to właśnie małe, rzemieślnicze i kraftowe browary mogą mieć problem z dwutlenkiem węgla

A oprócz nich również ci, którzy to piwo sprzedają.

W czasie fermentacji, owszem, powstaje dwutlenek węgla. Ten proces opisał Marcin Chmielarz, piwowar obecnie warzący piwo w browarze Palatum (moim zdaniem jeden z najlepszych kraftowych w Polsce) oraz bloger, współtwórca kanału Kociokwik.

Na początku fermentacji dużo dwutlenku węgla wylatuje i ten dwutlenek węgla musi ulatywać, bowiem w ten sposób z piwa usuwa się niepożądane substancje. Jeśli ten proces nie przebiegnie skutecznie, piwo może "pachnieć" zgniłymi jajkami, o czym mógł się przekonać niejeden piwowar domowy.

Właśnie dlatego nawet małe browary stosują dwutlenek węgla - żeby upewnić się pod koniec fermentacji, że psujące piwo substancje się ulotnią. I stąd konieczność "przedmuchania" sztucznym, jakby ujął to Marek Jakubiak, dwutlenkiem węgla.

Poza tym wiele browarów, nawet tych małych, ma w tankach urządzenia do saturacji dwutlenkiem węgla, aby korygować nagazowanie piwa. Dwutlenek węgla służy też do "przesunięcia" piwa z jednego tanku do drugiego. Przy rozlewie się również wypycha się je przy pomocy CO2.

Co więcej, w butelkach i puszkach, do których trafić ma piwo, wcześniej usuwa się powietrze przedmuchując je dwutlenkiem węgla. Tlen to największy wróg piwa, więc browary muszą mieć pewność, że go zabraknie.

Nie ma więc cienia przesady w tym, że produkcja piwa bez dwutlenku węgla jest praktycznie niemożliwa

Zresztą to samo przekazała już wcześniej grupa Carlsberg:

Koncerny biją na alarm, tymczasem one są akurat w najlepszej sytuacji. Część największych browarów jest wyposażona w technologię odzysku CO2, więc będzie mogła przenieść produkcję z jednego miasta do drugiego.

Takiej drogiej technologii nie mają jednak małe browary. Owszem, piwo uwarzą, ale pojawia się problem: co dalej, jak je nalać.

Tu w końcu docieramy do pubów, które muszą przecież dostarczone piwo z kegów rozlać do szkła, do czego butle z dwutlenkiem węgla są niezbędne.

Tomasz Kopyra, piwny bloger, obawia się, że na rynku dojdzie do podobnej sytuacji co wcześniej z paliwem, cukrem czy papierem toaletowym na początku pandemii: wszyscy rzucą się robić zapasy, więc tym bardziej zabraknie gazu. W tym sensie, że wiele butli do napełniania wypadnie z obiegu, więc nie będzie gdzie go wtłoczyć.

Dwutlenek węgla będzie, ale w mniejszych ilościach?

REKLAMA

W pierwszych dniach po ogłoszeniu ograniczenia produkcji, Grupa Azoty Puławy produkowała CO2 na poziomie 30 proc. dotychczasowych zdolności. Od 28 sierpnia produkcja CO2 została zwiększona do 60 proc. zdolności. Tym samym były i są zapewnione dostawy dla wszystkich dotychczasowych odbiorców - zarówno CO2, jak i suchego lodu - czytamy w komunikacie opublikowanym w poniedziałek.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA