Krok do przodu, krok do tyłu. Samsung Galaxy Buds2 Pro - recenzja
To miał być pewniak. Pierwsza generacja słuchawek Galaxy Buds Pro była tak dobra, że patrząc na specyfikację nowej odsłony – Galaxy Buds2 Pro – można było liczyć na wszystko, co najlepsze. Tymczasem po 10 dniach z nowymi słuchawkami Samsunga wciąż nie wiem, czy na pewno je lubię.
Byłem wielkim fanem pierwszych Galaxy Buds Pro i na co dzień korzystam z Galaxy Buds 2, więc przyznaję, że oczekiwania względem Galaxy Buds2 Pro miałem dość wyśrubowane. Pod wieloma względami Samsungowi udało się poprawić wszystko, co poprawy wymagało. Pod innymi jednak – zwłaszcza jednym – zaszedł tu jakiś przedziwny regres.
Samsung Galaxy Buds2 Pro – krok naprzód.
Definitywnie krokiem naprzód względem wszystkich innych słuchawek Samsunga jest konstrukcja nowych Galaxy Buds2 Pro. Nieco mniejsza niż w Galaxy Buds Pro i nieco inna niż w Galaxy Buds 2. W efekcie słuchawki leżały mi w uchu idealnie; momentami aż nazbyt idealnie, bo pasowały do małżowiny tak ściśle, że czasem trudno było je wyjąć. Samsung w końcu dodał też do aplikacji test dopasowania, więc można sprawdzić, czy słuchawki z założonymi gumkami aby na pewno trzymają się ucha tak dobrze, jak nam się wydaje.
Momentalnie odczuwalny jest też progres w jakości ANC. Jeśli chodzi o słuchawki dokanałowe, nowe Galaxy Buds2 Pro nie mają sobie równych. Nawet Sony LinkBuds S nie tłumią otoczenia tak dobrze, jak nowe pchełki Samsunga. ANC doskonale radzi sobie z tłumieniem jednostajnego hałasu, jak szum silników samolotu czy tumult pociągu sunącego po szynach, jednak wcale nie gorzej wypada w starciu z nieco bardziej nieregularnymi odgłosami. Stukot klawiatury, pisk dzieci sąsiadów biegających pod oknem – Galaxy Buds2 Pro spychają te niechciane odgłosy na tak daleki plan, że niemal przestają istnieć, zwłaszcza jeśli jednocześnie słuchamy muzyki. Gdy korzystamy ze słuchawek tylko do tłumienia hałasu, odrobina dźwięku przedostaje się przez otwory wentylacyjne. Kto jednak siedzi w słuchawkach z ANC i nie odtwarza muzyki czy podcastów?
Już pierwsze Galaxy Buds Pro oferowały nie tylko znakomitą redukcję hałasu, ale też tryb transparentny i nie inaczej jest tym razem. Tryb „Dźwięk otoczenia” w Galaxy Buds2 Pro jest fantastyczny. Słuchawki stają się w zasadzie przezroczyste, a pompowany do wnętrza dźwięk nie jest szcztuczny, przytłumiony czy metaliczny, jak w wielu innych słuchawkach. Doskonale działa też funkcja automatycznego przełączania trybów; wystarczy, że zaczniemy mówić i słuchawki momentalnie zamieniają ANC w tryb dźwięku otoczenia. Tryb ten jest jednak na tyle czuły, że jeśli lubimy nucić pod nosem, słuchawki niestety będą nam notorycznie pauzować muzykę.
Docenimy za to wrażliwość trzech wbudowanych mikrofonów w każdej słuchawce, gdy przyjdzie nam przeprowadzić rozmowę telefoniczną lub firmowego calla. Galaxy Buds2 Pro odcinają otoczenie i przenoszą dźwięk rozmówcy tak dobrze, że można mieć wrażenie, jakbyśmy siedzieli w prywatnej budce telefonicznej. Nie sposób też niczego zarzucić stabilności połączenia z telefonem, bo ta jest wzorowa. Niczego innego zresztą nie spodziewałbym się po słuchawkach kosztujących 999 zł.
Co jeszcze zmieniło się na plus? Za sprawą nowej konstrukcji radykalna poprawa zaszła w kwestii komfortu. Pierwsza generacja miała problem, dając złudne poczucie wygody, podczas gdy po chwili użytkowania zaczynało się robić nieprzyjemnie:
Z przyjemnością donoszę, że w Galaxy Buds2 Pro tego problemu nie ma i nie tylko wydają się one wygodne, ale naprawdę takimi są. Nie wiem, czy to kwestia konstrukcji, czy większego odpowietrznika, ale mimo świetnego dopasowania ciśnienie akustyczne stale pozostaje pod kontrolą i nawet przy kilkugodzinnej sesji nie pojawia się dyskomfort. Dziwi mnie natomiast, że Samsung zdecydował się dodać do słuchawek funkcję przypomnienia o rozciąganiu szyi, a nie o zrobieniu sobie przerwy.
Powiadomienie działa bardzo dobrze – w aplikacji wykonujemy kalibrację, najpierw trzymając głowę prosto, a potem patrząc w dół. Potem słuchawki rozpoznają, jak często pochylamy głowę i sugerują rozciąganie szyi, a cieszy też fakt, że w aplikacji znajduje się stosowna instrukcja, jak zrobić to bezpiecznie. Dziwne jednak, że mimo zaleceń WHO i wdrażania ostrzeżeń przez konkurencję, Samsung nie zaimplementował ostrzeżenia o długotrwałym słuchaniu muzyki i zachęty do zrobienia sobie przerwy.
Niestety nie udało mi się przetestować nowej funkcji przełączania się między urządzeniami, bo mimo usilnych prób i połączenia słuchawek zarówno z Galaxy Z Foldem 4, jak i telewizorem Samsung QN91B, podpiętych do tego samego konta, Galaxy Buds2 Pro nie przełączały się automatycznie podczas zmiany źródła dźwięku. Być może ta funkcja pojawi się dopiero drogą aktualizacji słuchawek (lub telewizora). Nadal też Samsungowi brakuje w słuchawkach funkcji multipoint, czyli jednoczesnego podłączenia dwóch urządzeń. A skoro już zaczynam mówić o brakach, to pomówmy o największych wadach tych słuchawek.
Samsung Galaxy Buds2 Pro – krok do tyłu.
Cechą, której nie umiem nie potraktować jako wady, jest wykończenie etui i słuchawek gumowaną powłoką, która przyciąga brud, kurz i pyłki. Nad mało którym sprzętem testowanym w ostatnich miesiącach spędziłem tyle czasu przy retuszu, co przy zdjęciach nowych słuchawek Samsunga. Nosząc je w kieszeni spodni, musimy być gotowi na regularne przecieranie ich wilgotną ścierką.
O ile chwalę też dopasowanie słuchawek, tak ciasne przyleganie do kanału słuchowego oznacza również problematyczne wyjmowanie ich z ucha oraz korzystanie z funkcji dotykowych. Panele dotykowe działają bardzo nieprzewidywalnie. Raz są aż nadmiernie czułe, więc bardzo łatwo można zatrzymać odtwarzanie podczas poprawiania słuchawki w uchu. Innym razem można wciskać i wciskać, a słuchawki nie robią nic.
Największy krok wstecz Samsung postawił jednak na ścieżce brzmienia. Co zaskoczyło mnie o tyle, iż w parze z Galaxy Z Fold 4 nowe Buds2 Pro oferują 24-bitowe przetwarzanie, co powinno się przekładać na audiofilską wręcz jakość. Tyle że nie i mam podejrzenie, skąd ten regres.
Bardzo lubiłem dźwięk płynący z oryginalnych Galaxy Buds Pro. Może momentami brakowało im basu, ale oferowały zaskakująco szczegółowe, dynamiczne, miłe dla ucha brzmienie za sprawą dwóch przetworników – 11-mm głośnika niskotonowego i 6,5-mm głośnika wysokotonowego.
Nowy model ma mniejszą obudowę, a co za tym idzie, zmniejszeniu musiały ulec także przetworniki. Każda z pchełek skrywa 10-mm głośnik niskotonowy i 5,3-mm głośnik wysokotonowy. W przypadku sprzętu audio rozmiar ma znaczenie i czasem nawet najlepsza technika nie jest w stanie skompensować braków w średnicy głośnika.
Galaxy Buds2 Pro nie brzmią źle same w sobie. W niektórych gatunkach muzyki, jak EDM czy Pop, brzmią całkiem ok. W większość przypadków grają jednak bardzo ostro i nieprzyjemnie. Górne pasmo jest jakby przejaskrawione i to nie w miły sposób.
Słychać to zwłaszcza w rockowych kawałkach z dużą ilością talerzy; tak ostrego brzmienia crashy i ride’ów dawno już nie słyszałem. Z kolei słuchając śpiewu wokalistki Battle Beast, śpiewającej w bardzo wysokich registrach, aż musiałem zrobić sobie przerwę, tak nieprzyjemnie ostre były brzmienie słuchawek.
W innych sytuacjach słuchawkom Samsunga brakuje klarowności i separacji instrumentów, niezależnie od tego, czy słuchamy muzyki ze Spotify, czy formatu Hi-Res Lossless w Apple Music. Niestety nie pomaga tu zabawa z EQ, bo niezależnie od ustawienia korektora szczegółowość pozostaje tak samo przeciętna, a z kolei próba kompensowania ostrej góry kończy się brzmieniem, w którym instrumenty wręcz zlewają się ze sobą.
Co dziwne, nie każdy utwór dostępny w Apple Music w formacie Dolby Atmos odtwarzał mi się poprawnie przy użyciu dźwięku 360 w Galaxy Buds2 Pro. To jednak może wynikać z różnych formatów kodowania audio przez Apple Music (nie każdy utwór przestrzenny to Dolby Atmos). Na osłodę powiem, że dźwięk 360 zachowuje się znakomicie w tandemie z kompatybilnymi treściami w aplikacjach VOD.
Galaxy Buds2 Pro – brać, czy nie brać?
Mimo rozczarowania brzmieniem i kilkoma pomniejszymi drobiazgami nadal uważam, że Galaxy Buds2 Pro to jedne z najlepszych słuchawek TWS na rynku. Znakomicie sprawdzają się na co dzień, a także w czasie treningu – przez 10 dni testów zdążyłem pokonać w nich kilkanaście kilometrów na rowerze i odbyć trzy treningi siłowe, i ani przez moment nie miałem problemu, czy to z ANC, czy to z dopasowaniem do ucha. Ba, nawet ostre brzmienie, w innych przypadkach niezbyt przyjemne, w czasie treningu okazywało się zaletą (choć nadal brakowało mi nieco basu).
Gdybym jednak miał jednoznacznie wskazać, dla kogo są te słuchawki, powiedziałbym – dla posiadaczy innych sprzętów Samsunga. Bo siłą Galaxy Buds2 Pro (podobnie jak każdych innych Galaxy Budsów) są nie tyle ich funkcje używane w próżni, lecz ich możliwości w obrębie całego ekosystemu urządzeń jednego producenta.
To tak jak z AirPodsami Pro – obiektywnie bardzo daleko im do najlepszych słuchawek na rynku, ale nadal pozostają najlepszymi słuchawkami do iPhone’a, bo tak dobrze z nim współdziałają. Podobnie jest w tym przypadku; Galaxy Buds2 Pro ściśle integrują się ze smartfonami, zegarkami, tabletami, czy nowymi telewizorami Samsunga i nawet jeśli w pewnych obszarach niedomagają, to rekompensują niedostatki właśnie tą kompatybilnością z ekosystemem.
Dla tych, którzy nie posiadają urządzeń Samsunga – są inne, lepsze, pewnie nawet tańsze opcje. Jednak dla tych, którzy korzystają ze smartfonów Galaxy i zegarków Galaxy Watch, lepszego wyboru prawdopodobnie nie ma.