REKLAMA

Europejski satelita uniknął zderzenia z kosmicznym śmieciem. Było naprawdę blisko

Możemy sobie zaklinać rzeczywistość i przekonywać się, że orbita okołoziemska jest rozległa i jeszcze wiele się tam zmieści. Nie zmienia to faktu, że tak po prostu nie jest. Satelitów i śmieci jest tam coraz więcej i generuje to coraz większe problemy. Satelita Swarm A jest tego najlepszym przykładem.

Satelita Swarm A uniknął zderzenia ze śmieciem kosmicznym
REKLAMA

Swarm A to jeden z trzech satelitów minikonstelacji, której zadaniem jest badanie pola magnetycznego naszej planety. Satelity umieszczone na kołowej orbicie na wysokości 460 i 530 km nad Ziemią bezustannie monitorują siłę, kierunek i zmiany pola magnetycznego.

REKLAMA

Satelity Swarm tak jak wiele innych satelitów znajdujących się na orbicie, włącznie z Międzynarodową Stacją Kosmiczną bezustannie kontrolowane są z Ziemi i w momencie wykrycia ryzyka zderzenia z innym obiektem na orbicie, np. satelitą czy śmieciem kosmicznym, wykonują manewry podnoszenia, obniżania swojej orbity, aby oddalić się bezpiecznie od zbliżającego się do nich obiektu. Szacunki wskazują, że przeciętny satelita należący Europejskiej Agencji Kosmicznej musi wykonać dwa takie manewry rocznie i nie ma w tym nic dziwnego.

Satelita Swarm A uniknął zderzenia ze śmieciem kosmicznym. To była kwestia godzin

Tym razem jednak było niebezpiecznie. Sytuacja, która miała miejsce 30 czerwca podniosła jednak poziom adrenaliny u operatorów satelitów Swarm. O godzinie 16:00 polskiego czasu systemy wskazały, że w kierunku satelity Swarm A zmierza jeden ze znanych śmieci kosmicznych. Co zaskoczyło inżynierów to to, że do zbliżenia obiektów miało dojść zaledwie osiem godzin później. Zazwyczaj systemy monitorujące wykrywają możliwość zderzenia co najmniej 24 godziny wcześniej, dzięki czemu inżynierowie mają czas na wykonanie obliczeń, sprawdzenie, czy nowa orbita jest bezpieczna i wykonanie odpowiednich manewrów. Tutaj jednak tyle czasu nie było.

Sytuacja była o tyle skomplikowana, że kilka godzin po potencjalnym zderzeniu sonda Swarm A i tak miała zmienić swoją orbitę i ten manewr był już zaplanowany. Uzasadnieniem tego manewru była rosnąca aktywność słoneczna, która oddziałuje na naszą atmosferę, podnosząc jej gęstość na dużych wysokościach. Satelity A i C miały zatem zaplanowany manewr podnoszenia orbity, aby uniknąć ocierania się o górne warstwy atmosfery, co mogłoby spowodować obniżenie ich wysokości i wcześniejsze zakończenie misji.

Zespół inżynierów natychmiast zabrał się do roboty i był w stanie wykonać manewr unikający zderzenia ze śmieciem kosmicznym w ciągu zaledwie czterech godzin, a następnie od nowa przeliczyć manewr podnoszący orbitę i wykonać go w ciągu kolejnych 24 godzin.

Tym razem się udało, choć czasu było mało.

REKLAMA

Ze względu na to, że liczba satelitów, jak i śmieci kosmicznych rośnie lawinowo, to takich sytuacji będzie coraz więcej. Im szybciej zatem uda nam się zaprojektować i uruchomić zaawansowany system skutecznego usuwania śmieci kosmicznych z orbity okołoziemskiej, tym lepiej. Problem w tym, że akurat w tym zakresie prace nie są prowadzone aż tak intensywnie jak powinny.

Cóż, pozostaje zatem jedynie trzymać kciuki za to, aby nasz „fuks” na orbicie trwał jak najdłużej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA