Rosjanie budują laser do smażenia satelitów. Mają potencjał i chęć zniszczenia
W okolicach rosyjskiej miejscowości Zeleńczukskaja, niecałe sto kilometrów od granicy z Gruzją, Rosja może budować gigantyczny laser, który może służyć do niszczenia satelitów znajdujących się na orbicie okołoziemskiej.
Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce. Listy najlepszych ofert znajdziesz tutaj.
To, że Rosja ma potencjał, a nawet chęci niszczenia amerykańskich satelitów i obiektów znajdujących się na orbicie okołoziemskiej wie każdy, kto interesuje się choć trochę rozwojem sektora kosmicznego. Pomijając już niewybredne żarty szefa Roskosmosu Dmitrija Rogozina mówiące o tym, że Rosja jak będzie chciała to zniszczy Międzynarodową Stację Kosmiczną, to mamy dowody bezpośrednie.
W listopadzie ubiegłego roku, bez żadnego ostrzeżenia Rosja wystrzeliła pocisk antysatelitarny, który dotarł na orbitę i zniszczył nieaktywnego już satelitę Kosmos-1408. Efekt? Jeden satelita zamienił się w szybko powiększający się obłok niekontrolowanych odłamków zagrażających innym satelitom, ale także stacji kosmicznej. Zagrożenie dla przebywających na niej astronautów oraz rosyjskich kosmonautów (!) było na tyle poważne, że załogi otrzymały rozkaz założenia skafandrów kosmicznych i schowania się w statkach Sojuz oraz Crew Dragon. Operatorzy wiedzieli, że jeżeli odpowiednio duże odłamki z satelity uderzą w stację kosmiczną, mogą doprowadzić do jej rozszczelniania. Wtedy też astronauci musieliby opuścić przeciekające laboratorium orbitalne i wrócić na Ziemię.
Dopiero po fakcie Rosja przyznała, że przeprowadziła test, jednocześnie zaznaczając, że odłamki nie zagrażały nikomu, kto znajduje się na pokładzie stacji kosmicznej, w tym także rosyjskim kosmonautom. Z drugiej strony, z perspektywy czasu doskonale wiemy, jak bardzo rosyjskie władze szanują zdrowie i życie swoich obywateli - najlepiej widać to na przykładzie rosyjskich żołnierzy wysyłanych na Ukrainę i pozastawianych tam na pastwę stad psów czy też chowanych żywcem przez swoich współtowarzyszy, aby się nie wydało jak wielu żołnierzy ginie w ramach "akcji specjalnej".
A może, zamiast rozwalać satelity, trzeba je smażyć laserem?
Eksperci wskazują, że rosyjskie ministerstwo obrony postanowiło wyposażyć wojsko w laser zdolny do unieszkodliwiania satelitów wroga znajdujących się na orbicie okołoziemskiej. W okolicach Zeleńczukskiej znajduje się radioteleskop RATAN-600 i to właśnie tam według autorów śledztwa może powstawać rzeczone działo laserowe. Według przechwyconych dokumentów w ramach programu Kalina powstaje tam system śledzenia obiektów na orbicie, wyposażony w system optyki adaptacyjnej, który pozwala eliminować niekorzystny wpływ atmosfery na obserwacje astronomiczne. Dane wskazują także, że o ile wcześniej testowane lasery miały za zadanie oślepiać satelity wroga, nowy laser ma być na tyle silny, aby zdalnie trwale uszkadzać instrumenty znajdujące się na pokładzie satelity, zamieniając je tym samym w bezużyteczny kosmiczny gruz.
Jeżeli faktycznie prace nad rozwojem takiego systemu trwają, to być może wkrótce Rosja zdecyduje się przetestować twierdzenie Elona Muska, który kilka miesięcy temu stwierdził, że jest w stanie umieszczać na orbicie okołoziemskiej Starlinki szybciej, niż Rosja będzie w stanie je niszczyć. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem Elon ma rację.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.