REKLAMA

Kończy się epoka smartfonów. iPhone 14 zgasi światło - jest prawie taki sam, jak iPhone 13

Po 15 latach rozwoju smartfony osiągnęły sufit. iPhone 14 będzie tym samym urządzeniem, co trzynastka - z tym samym procesorem, ekranem, zestawem aparatów i obudową. Koniec rozwoju telefonu oznacza koniec epoki iPhone’a. Było miło, ale czas na nowe.

06.07.2022 04.33
iphone 13 pro aparat 3 obiektywy
REKLAMA

Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.

Znaleźliśmy się w niezwykłej pozycji, w której mogliśmy obserwować powstanie i rozwój internetu, a następnie smartfona. Ta rewolucja zaszła dosłownie na naszych oczach, a przecież podobnych przypadków było w historii naprawdę niewiele. Takich fizycznych akceleratorów technologicznych było tylko kilka, a najważniejszymi z nich było auto, radio, telewizor i w końcu telefon.

Dziś smartfony mają już praktycznie wszyscy, od prawnika z Nowego Jorku, poprzez kasjerkę z Polski, aż po ucznia z Delhi. W chwili gdy czytasz te słowa, na świecie jest używanych 6,65 mld smartfonów, a to oznacza, że ok. 84 proc. populacji Ziemi ma takie urządzenie.

REKLAMA

Wynik robi się jeszcze bardziej imponujący gdy dodamy do tego tzw. featurephone’y, czyli telefony z dostępem do aplikacji i usług internetowych. Taki sprzęt nadal jest popularny na rynkach rozwijających się. A zatem suma smartfonów i featurephone’ów używanych w tej chwili na świecie wynosi 7,26 mld, czyli ma ja aż 91,54 proc. populacji. A co z pozostałą grupą 8 proc.? Nie ma na to badań, ale najpewniej zaliczają się do niej najmniejsze dzieci, osoby starsze i analogowi ortodoksi, którzy z różnych względów odrzucają zdobycze nowych technologii.

Tak, żyjemy w epoce smartfona, ale co to właściwie znaczy?

Dla przeciętnego Kowalskiego, Smitha i Sharma smartfon oznacza przede wszystkim możliwość komunikacji, a jednocześnie dostęp do wiedzy z niemal dowolnego miejsca na świecie. Dziś już nikt nie jeździ od sklepu do sklepu w poszukiwaniu towaru, bo wystarczy sprawdzić asortyment online, albo co najwyżej zadzwonić w dane miejsce po szybkim pozyskaniu numeru z Google’a. Smartfon to jednocześnie rozrywka, czyli muzyka, gry i w ostatnich latach seriale na żądanie.

Dla mnie i wielu moich znajomych smartfon jest też biurem. Brzmi jak mrzonka, ale to prawda, bo biuro mam wszędzie tam, gdzie udostępnię sobie internet ze smartfona. Może to być pociąg relacji Białystok - Warszawa, może to być zacieniona ławka w parku, a może to być nadmorska knajpka na cypryjskiej plaży. To smartfon stworzył pokolenie cyfrowych nomadów, zarówno tych pełnoetatowych, jak i tych z doskoku, uprawiających workation (work + vacation, czyli długi wyjazd turystyczny połączony ze zdalną pracą).

Smartfon utworzył też zupełnie nowe rynki pracy. Dziś można być pełnoetatowym youtuberem, instagramerem, czy ostatnio tiktokerem. Brzmi zabawnie? Chyba tylko dla boomerów. Mówi się, że śmieje się ten, kto się śmieje ostatni, a przecież nawet polscy youtuberzy są w stanie z takiej pracy w ciągu kilku lat wybudować dom, spłacić cały kredyt i jeszcze odłożyć na przyszłość.

To wszystko nie byłoby możliwe bez smartfona. Smartfon pociągnął za sobą utworzenie infrastruktury sieciowej (szybki internet dostępny globalnie), jak i rozwój aplikacji, na których można zarabiać.

Epoka smartfona zaczęła się od iPhone’a i skończy się na iPhonie. Być może już na iPhonie 14

iPhone rozpoczął całą smartfonową rewolucję, ponieważ był pierwszym pełnoprawnym smartfonem. To na jego prezentacji goście nie mogli się nadziwić, kiedy Steve Jobs po raz pierwszy przesunął listę kontaktów, korzystając z ruchu palcem po ekranie. Gest, który dziś każdy ma we krwi (i to dosłownie, co udowadniają roczne dzieci, które chwycą telefon do ręki), jeszcze w 2007 r. był całkowitą nowością.

Rozwój smartfonów od 2007 r. pędził w oszałamiającym tempie. Ekrany rosły i stawały się coraz piękniejsze, smartfony przyspieszały do poziomu, który dziś zawstydza niejednego laptopa, aparaty stawały się tak dobre, że zepchnęły segment tradycyjnych aparatów na całkowity margines. Po okresie corocznych rewolucji zmiany zaczęły przychodzić coraz wolniej, ale w 2022 r. po raz pierwszy istotnych zmian nie będzie.

iPhone 14, według najbardziej wiarygodnych przecieków, ma być po prostu iPhone’em 13 w lekko odświeżonej formie. Co dokładnie zostanie odświeżone? Chyba tylko nazwa, bo według przecieków sytuacja wygląda następująco:

  • iPhone 14 będzie miał ten sam procesor, co iPhone 13,
  • iPhone 14 będzie miał ten sam ekran, co iPhone 13,
  • iPhone 14 będzie miał tę samą obudowę, co iPhone 13,
  • iPhone 14 będzie miał ten sam zestaw aparatów, co iPhone 13.

Pierwszy raz w historii Apple nie zmieni nawet procesora w nowym smartfonie. Pod kątem sprzętowym będziemy zatem mieć właściwie to samo urządzenie, co rok wcześniej. Sprzęt z tą samą wydajnością, z tymi samymi standardami łączności, z identycznym ekranem i takim samym aparatem. Informacja o procesorze jest najbardziej szokująca, ponieważ jest precedensem w segmencie smartfonów, ale z drugiej strony, Apple Watch 8 będzie miał aż trzyletni procesor.

iPhone 14 - złe wieści

Od dawna na pytanie o to, jaki kupić smartfon, odpowiadam, że roczny

W ciągu roku rozwój jest ledwo zauważalny, a sprzęt tanieje. Sam korzystam ze smartfona, który w tym roku skończy aż cztery lata. Jest to iPhone XR. Czy czegoś mi w nim brakuje? Być może trochę lepszego aparatu, ale poza tym nie mam żadnych powodów, by wymieniać telefon na nowy.

Postanowiłem, że iPhone XR będzie u mnie, aż wyzionie ducha. To taki mój mały bunt wobec bezmyślnej pogoni za nowymi technologiami. A jestem absolutnie przekonany, że na drugim biegunie znajdą się osoby, które przesiądą się z iPhone’a 13 na 14, choć będzie to margines. Cały rynek zmierza w kierunku podobnym do mojego, czyli użytkownicy wymieniają telefony coraz rzadziej, już nie co 2-3 lata, a bardziej co cztery, lub więcej.

Tak oto branża smartfonów dobija do sufitu

Owszem, wiem, że iPhone 14 z dopiskiem Pro doczeka się ważnych zmian, bo będzie odświeżenie wyglądu (brak notcha), nowy procesor (A16 Bionic) i nowy aparat (48 megapikseli), ale to właśnie iPhone’y nie-Pro stanowią trzon sprzedaży. To oznacza, że najważniejsze urządzenie nie doczeka się realnych i widocznych dla użytkownika zmian.

Owszem, wiem również, że inni producenci mają w ofercie znacznie bardziej innowacyjne smartfony, jak choćby Samsung ze swoimi składanymi seriami Galaxy Fold i Galaxy Flip, ale ponownie, najlepiej sprzedającym się smartfonem Samsung nie jest składak, a tani model pokroju Galaxy A14.

Najlepiej sprzedający się smartfon świata - czyli tzw. tani iPhone nowej generacji - będzie w tym roku de facto modelem ubiegłorocznym. Jest to dla mnie jednoznaczne przyznanie się do tego, że branża smartfonów dobiła do sufitu. Apple często jest wzorem, więc bardzo możliwe, że inni producenci pójdą za ciosem i w kolejnej generacji produktu też nie będą się wysilać. Bo w sumie po co?

Tylko co oznacza ten sufit?

I to jest kluczowe pytanie, na które na ten moment nie znamy odpowiedzi. Coraz mniej osób wymienia co roku smartfony na nowe. Pod tym kątem rynek jest bardzo dojrzały, a smartfony zaczynają zachowywać się tak samo jak telewizory, pralki, czy lodówki. Kupujemy i korzystamy z tych sprzętów, aż nam całkowicie padną.

Rzadsze zakupy to mniejsze przychody. Mniejsze przychody to mniej pieniędzy na dalszy rozwój, w tym prace w działach R&D. To z kolei prowadzi do stagnacji, która dla użytkownika nie jest niczym złym, kiedy wszystko działa i ma się dobrze.

A dla producentów? Stagnacja oznacza de facto cofanie się, a na to firmy technologiczne nie mogą sobie pozwolić. A więc co, jeśli nie smartfon? Mark Gurman z Bloomberga przekonuje, że iPhone w hierarchii firmy Apple przesiada się na tylne siedzenie, a miejsce kierowcy zajmuje MacBook ze swoimi procesorem M2, w który idzie pełna para w firmie.

REKLAMA

Ja w to jednak nie wierzę. Era komputera już minęła, a po niej nadeszła era smartfona. Co prawda na ryku było odbicie wywołane pandemią (a co za tym idzie: pracą i nauką zdalną), ale rok 2022 już przyniósł korektę, bowiem pecety znów się nie sprzedają. Co jeśli przestanie się sprzedawać również smartfon?

Co będzie mitycznym the next big thing, czyli kolejnym akceleratorem świata technologii? Wielu mówi, że okulary AR/VR i Metaverse, ale ja w to nie wierzę. Myślę, że król jest nagi, a przyszłością bigtechów nie jest już wcale sprzęt, lecz jego oprogramowanie i usługi, które można sprzedać na każdego iPhone’a: i 14, i 13 i XR.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA