REKLAMA

Wszystkie dzieci gapią się w ekrany. Tak i co z tego?

Krajowy Instytut Mediów przeprowadził badanie, z którego wynika, że prawie wszystkie dzieci w wieku 4-9 lat gapią się w ekrany. Większość w ekran telewizora, blisko połowa w ekrany telefonów. Czy powinniśmy być zaalarmowani, czy może to już po prostu naturalna kolej rzeczy?

21.07.2022 17.19
Dzieci - czas przed ekranem
REKLAMA

Badanie Założycielskie KIM opublikowało właśnie wyniki badania, sprawdzającego dostęp najmłodszych odbiorców do nośników multimediów. Wyniki ani trochę nie zaskakują, choć z frazy "tylko 2,1 proc. dzieci w wieku 4-9 lat nie korzysta z żadnego urządzenia do odbioru mediów" dałoby się zrobić pikantny nagłówek i wysnuć długą opowieść o tym, jak to kiedyś dzieci w tym wieku ganiały po polu, bujały się na trzepakach i nie spędzały całych dni z nosem w smartfonie.

REKLAMA

Byłoby to jednak strasznie dziaderskie podejście i próba zawracania rzeki kijem - dzieci coraz wcześniej zaczynają korzystać z nowych technologii. Zamiast próbować z tym walczyć, powinniśmy pomyśleć, jak nimi kierować, by korzystały z nich jak najmądrzej.

Tak, dzieci gapią się w ekrany. Nie, nie powinniśmy z tego powodu panikować.

Jak czytamy w opisie wyników Badania Założycielskiego:

Ponadto aż 60 proc. dzieci w wieku 4-9 lat przynajmniej raz w ciągu ostatniego miesiąca oglądało coś na YouTubie.

 class="wp-image-2271015"
Źródło: Krajowy Instytut Mediów

Oczywiście trzeba powiedzieć jasno, że nadmierne gapienie się w ekrany, zwłaszcza w młodym wieku, gdy narząd wzroku dopiero się formuje. Badania pokazują, że soczewka i rogówka dziecka w wieku pięciu lat są bardziej transparentne, niż te same organy u dorosłego człowieka. W efekcie do siatkówki dociera ok. 60 proc. światła padającego na oko, podczas gdy u osób dorosłych jest to ledwie 20 proc. Oznacza to, że u dzieci długotrwałe wystawienie na szkodliwe niebieskie światło emitowane przez wyświetlacze może powodować szybsze starzenie się komórek oka i przedwczesną degradację wzroku.

A jak pokazują inne badania, statystycznie od czasu pandemii spędzamy przed ekranami 4-6 godzin dziennie. Dla dziecka w wieku 4-9 lat taka ilość czasu przed ekranem może się skończyć permanentnym pogorszeniem widzenia, toteż fundamentalnym jest należyte ograniczanie tego czasu i robienie częstych przerw, a najlepiej regularne przeplatanie zabaw analogowych z tymi cyfrowymi.

Po stronie rodziców i opiekunów leżeć powinno też nie tyle na czym dziecko ogląda, a co ogląda i robi patrząc się w ekran. Nie ma nic złego w godzinie spędzonej z telefonem w ręku, jeśli dziecko poświęca je na grę edukacyjną albo obejrzenie dopasowanej do jego wieku bajki lub filmu. Co innego, jeśli dziecko spędza czas oglądając rozwrzeszczanych youtuberów i grając w gry niestosowne dla jego wieku (w których przy okazji może puścić rodziców z torbami, nieopatrznie klikając w mikrotransakcje).

Dziwi odrobinę relatywnie niski odsetek dzieci grających na konsoli, a przecież odpowiednio dobrane gry mogą mieć zbawienne skutki dla rozwoju młodego człowieka, zarówno od strony zdolności poznawczych, jak i motoryki czy koordynacji ruchowej.

Nie zaskakuje natomiast ani odrobinę fakt, ze dzieci od najmłodszych lat siedzą przy komputerze. Wszak dziś nauka obsługi komputera jest równie ważna, co nauka czytania i pisania, a dzieci wręcz szybciej uczą się wystukiwać literki na klawiaturze czy dotykać ekranu palcem, niż uczą się pisma odręcznego.

Nie oczekujmy, że dzieci nie będą korzystać z telewizorów i smartfonów.

Trudno oczekiwać, że dzieci nie będą korzystać z ekranów, podczas gdy wszyscy jesteśmy tymi ekranami bombardowani. Gdzie się nie obejrzeć, tam ekran, już nie tylko w domach, ale także w sklepach, centrach handlowych a nawet kokpitach samochodów.

REKLAMA

Od wszechobecnych wyświetlaczy na tym etapie uciec się nie da (chyba że odpowiada nam życie Amiszów), toteż trudno wieszać psy na rodzicach, że udostępniają te ekrany najmłodszym. Na tym etapie możemy się już chyba tylko pogodzić z faktem, że dzieci lgną do wyświetlaczy jak muchy.

Jedyne, co pozostaje do zrobienia w tej sytuacji dorosłym, to zadbanie o to, aby telewizor czy smartfon nie były jedynie narzędziami do bezmyślnej pacyfikacji dziecka, a - wykorzystywane rozsądnie i z umiarem - stały się nowym narzędziem wspierającym jego rozwój.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA