Tajemnicze torby na drzewach. To obrona przed groźnym szkodnikiem
Brudnica mniszka ma raczej niewinną nazwę. To jednak bardzo groźny szkodnik żywiący się igłami sosen. Drzewom po wizycie owada trudno jest się odbudować. Żeby móc walczyć z nieproszonym gościem, najpierw leśnicy muszą poznać jego liczebność. I właśnie stąd dziwne torby na drzewach.
Widok jest specyficzny. Kawosze mogliby pomyśleć, że ktoś przyczepił do drzewa wielki dripper służący do zaparzania kawy. Przyznajcie sami, że moje skojarzenie nie jest dziwne:
Tymczasem lejek to pułapka na brudnicę mniszka
Motyle brudnicy mniszka wpadają kuszone zapachem i dzięki temu leśnicy mogą je policzyć. Kiedy ich liczba spada, to znak, że... przybywa samic. W tej pokrętnej logice kryje się metoda. Skoro samce nie dają się złapać, to znaczy, że w okolicy samice wydzielają bardziej skuteczną woń, która przyciąga owady.
Co dzieje się, gdy brudnic mniszka jest za dużo? Wówczas do akcji musi wkroczyć oprysk z powietrza. W tym roku już zastosowała go Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Gdańsku, i to na dużą skalę. Właśnie na podstawie badań z jesieni poprzedniego roku ustalono, że zagrożonych może być nawet 15 hektarów pomorskich lasów.
To nic przy tym, co działo się 40 lat temu
Wówczas opryskiem objęto dwa miliony hektarów lasów, a w akcję zaangażowano 180 samolotów i śmigłowców.
Przy mniejszym występowaniu owadów natura sama może rozwiązać problem. Brudnicą mniszka żywią się nimi ptaki i nietoperze. Tylko że ich też tu i ówdzie zaczyna brakować, więc widać, że łatwo wpaść w błędne koło.
Jedna gąsienica brudnicy mniszka jest w stanie pożreć około 200 igieł sosnowych lub nawet 1000 igieł świerkowych. Im więcej owadów, tym więcej drzew skazanych jest na śmierć.
Innym wrogiem drzew iglastych są larwy borecznika, które masowo atakują roślinę i wyjadają igły.