REKLAMA

Inni mają taniej, a Polacy drożej. Wystarczyły tanie bilety, a Niemcy pchają się do pociągów

Latem w Niemczech kolejowy bilet miesięczny kosztuje 9 euro - czyli około 42 zł. W cenie mniejszej niż przejazd z Poznania do Wrocławia (serio, serio!) podróżować można pociągami po całym kraju, korzystając także z usług publicznej komunikacji miejskiej - w tym berlińskiego metra. Na efekt nie trzeba było czekać: kolej stała się bardzo popularna. Kto by pomyślał?

niemiecka kolej
REKLAMA

Ruch niemieckiej kolei to próba walki z wysokimi cenami energii. Zaraz, zaraz, jak to? Przecież jeśli prąd i węgiel drożeją, to musi mieć to swoje odzwierciedlenie w cenach biletów kolejowych. W Polsce tak właśnie jest. W Niemczech taktyka jest nieco inna.

REKLAMA

Rządzący niemiecką koleją doszli do wniosku, że nie mają wyjścia. Podwyższenie cen biletów sprawiłoby, że ludzie wybraliby samochody, skoro różnica jest niewielka. A tymczasem to świetna okazja, żeby przyciągnąć kierowców do siebie. Kiedy za paliwo płaci się coraz więcej, niemiecka kolej mówi: za 9 euro jeździcie po całym kraju.

Zainteresowanie pociągami w Niemczech jest ogromne

Jak informuje serwis rynek-kolejowy.pl, do 10 czerwca 6,5 mln osób skusiło się na tani miesięczny. W niedawny długi weekend - w Niemczech obchodzono Zielone Świątki w poniedziałek 6 czerwca - zainteresowanie było tak duże, że pociągi były przepełnione.

Jak widać nie tylko polska kolej ma problem z zapchanymi toaletami czy brakiem miejsc dla rowerów. Dochodziło do sytuacji, że niektórzy pasażerowie odprawiani byli z kwitkiem, bo ze względów bezpieczeństwa nie dało się wpuszczać kolejnych chętnych.

Teoretycznie bycie uczestnikiem takich scen może zniechęcić do kolei. Jednak ci, którym udało się złapać miejscówkę, pewnie są zadowoleni, skoro za 9 euro mogą jeździć po całym kraju ile chcą. A w takie okresy jak długi weekend trzeba liczyć się z tym, że zainteresowanie jest większe.

To najlepiej pokazuje, że ludzie chcą jeździć pociągami – ceny muszą być jednak konkurencyjne i atrakcyjne dla pasażerów. Przewoźnicy dostali też sygnał, że potrzebne są większe składy, bo potencjał kolei jest ogromny.

W Polsce zamiast tego mamy podwyżki na wielu trasach

Owszem, Intercity wprowadziło niedawno dynamicznie zmieniające się ceny. Na trasach, gdzie ruch jest mniejszy, można naprawdę zaoszczędzić. To jednak nic przy tym, co oferują Niemcy.

Podejrzewam, że gdyby jakiś przewoźnik jeżdżący nie tylko po jednym województwie wprowadził nieograniczony bilet miesięcy za nawet 90 zł, oferta i tak byłaby hitem. W końcu wystarczyłoby kilka przejazdów, żeby "migawka" się zwróciła. To byłaby dobra zachęta, by wybrać się gdzieś za miasto, zostawiając auto w garażu.

Oczywiście naiwnością byłoby stwierdzenie w polskich warunkach, że tanie bilety rozwiążą problem i nagle ludzie przerzucą się z samochodów na kolej. W wielu przypadkach jest to zwyczajnie niemożliwe. Lata zaniedbań doprowadziły do tego, że linie były wygaszane i dopiero od niedawna są przywracane, ale to i tak kropla w morzu potrzeb.

REKLAMA

Nie od razu kolej będzie wyborem numer jeden. Trzeba jednak pokazać, że pociągami można podróżować tanio. I Niemcy to robią. Szkoda, że u nas wybiera się inną drogę - podwyżek.

zdjęcie główne: stockwars/shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA