REKLAMA

Pocę się przed TV jak świnka, świetnie się bawię, ale nie mogę polecić zakupu. Nintendo Switch Sports - recenzja

Pierwszy, dziesiąty czy setny - zdobyty punkt w siatkówce rozgrywanej online w systemie 2 na 2 zawsze cieszy. Nintendo Switch Sports podkręca poziom endorfin w moim ciele, a ja stoję w salonie i szczerzę się do telewizora. Niestety, zaraz po wygranym meczu przychodzi refleksja: ta gra mogła być czymś znacznie, znacznie więcej.

Nintendo Switch Sports - pocę się przed TV jak świnka. Recenzja
REKLAMA

Gdy kupowałem Switcha w 2017 roku, nie mogłem zrozumieć, dlaczego Nintendo nie przygotowało odpowiednika Wii Sports wykorzystującego potencjał Joy-Conów. Swoją sportową przygodę otrzymałem dopiero teraz. Chociaż jestem zadowolony z zakupu, Nintendo Switch Sports to zaledwie cień tego, czym gra mogła się stać. Japończycy poszli po linii najmniejszego oporu, serwując produkcję surową i odchudzoną z zawartości. Żądanie za ten tytuł 200 złotych - nawet biorąc pod uwagę opaskę na Joy-Con w zestawie - zakrawa o bezczelność.

REKLAMA
 class="wp-image-2193366"
Menu główne. Trybu kariery nie stwierdzono

Nintendo Switch Sports: 200 złotych za sześć mini-gier, żadnego trybu kampanii oraz żadnych mechanizmów angażujących gracza w dłuższym terminie

Siatkówka. Piłka nożna. Tenis. Badminton. Kręgle. Chambara. Te sześć dyscyplin to wszystko, na co możemy liczyć w Nintendo Switch Sports. Oparta na szermierce, rozgrywana z perspektywy quasi pierwszej osoby chambara bardziej frustruje niż daje frajdę. Kręgle są z kolei tak łatwe i uproszczone, że po kilku rozgrywkach gracz traci chęć do dalszego miotania kulą. Pozostają sporty z piłkami oraz lotkami. Naprawdę dobrze zrealizowane. Naprawdę przyjemne. Ale to wciąż zaledwie 4 mini-gry w rotacji. Za mało, zdecydowanie za mało!

Wii Sports oferowało jeszcze mniej dyscyplin, bo zaledwie pięć. Tyle tylko, że gra była oferowana na rynku europejskim jako darmowy dodatek do konsoli Nintendo Wii. Tymczasem Nintendo Switch Sports to produkt sprzedawany za niemal pełną stawkę. Agresywna polityka cenowa Nintendo to żadna nowość, ale mniej doświadczeni gracze rozważający zakup muszą zdawać sobie sprawę, jak bardzo wybrakowana pod względem zawartości jest ta produkcja.

 class="wp-image-2193363"
"Pierwszoosobowa" chambara bardziej wkurza niż cieszy...
 class="wp-image-2193357"
...z kolei kręgle są zbyt proste i zbyt nudne

W Nintendo Switch Sports silnie odczuwa się brak mechanizmów spinających progres gracza. Nie ma tutaj kampanii fabularnej, wprowadzającej do przygody osobisty wątek, jak świetnie zrobiono to w sportowym RingFicie (również od Nintendo). Nie ma lig, rang, sezonów, rekordów ani tabel. Jedynym kołem napędowym są prezenty kosmetyczne, które wybieramy po zdobyciu kolejnych poziomów doświadczenia, zyskiwanych po rozgrywaniu potyczek online z innymi graczami. To zdecydowanie zbyt mało. Tutaj trzeba systemu na miarę Rocket League!

Moja złość na lenistwo Nintendo jest tym większa, że w piłkę nożną, siatkówkę czy badminton gra się naprawdę dobrze

Szczególnie podoba mi się właśnie football, do złudzenia przypominający starcia we wcześniej wspomnianym Rocket League. To jedna z dwóch dyscyplin, w której gracze mają pełną swobodę poruszania się. Do tego alternatywne sterowanie w formie opaski z Joy-Conem przypiętym do nogi pozwala poczuć, że naprawdę kopiemy piłkę. Angażowanie mięśni nóg stanowi świetną odmianę od innych dyscyplin, skoncentrowanych na pracy rąk.

 class="wp-image-2193333"
Piłka nożna to zdecydowanie najlepszy punkt Nintendo Switch Sports
 class="wp-image-2193327"
I cyk Radzewicz strzela bramkę!

Do tego piłka nożna oferuje największą zmienność oraz nieprzewidywalność, ze względu na pojedynki w systemie 4v4. Względnie szeroki wachlarz ruchów połączony z ciekawymi pomysłami, jak np. złota piłka podwajająca liczbę bramek, przekłada się na najciekawszy moduł całego Nintendo Switch Sports. Drugą równie rozbudowaną produkcją jest siatkówka, z jej serwisami, wystawami oraz zagrywkami. Niestety, tutaj zdolność do swobodnego poruszania się jest ograniczona, a nogi gracza powiązano silnymi skryptami.

Przy Nintendo Switch Sports naprawdę da się spocić. Moje pierścienie aktywności na Apple Watchu są zachwycone

Jeśli chcecie popracować nad kardio albo spalić kilka(set) kalorii, zdecydowanie polecam badminton. Chociaż monotonna, to najbardziej angażująca fizycznie mini-gra ze wszystkich dostępnych w Nintendo Switch Sports. Wymiana uderzeń jest błyskawiczna, a silne zamachy ręką maja realny wpływ na poziom zmęczenia. Gdy gram online przeciwko doświadczonym i zdeterminowanym graczom, potrafię się nieźle zasapać. Szkoda, że nie ma możliwości podejrzenia, w jakim stanie jest mój przeciwnik. Gdyby gra wyświetlała nasze tętno na ekranie, to byłoby naprawdę coś!

 class="wp-image-2193351"
Siatkówka to najbardziej zespołowa z gier. Dobra wystawia zwiększa skuteczność ataku
 class="wp-image-2193345"
Takie petardy trudno wybronić

Godzinna sesja z Nintendo Switch Online to nawet 300 - 500 spalonych kalorii. Po kilkunastu starciach online czuję się zmęczony, ale to ten satysfakcjonujący, uzależniający poziom wyczerpania. Sportowa produkcja dostarcza organizmowi endorfiny, a połączenie aktywności fizycznej z grami wideo - o ile jest odpowiednio przemyślane - generuje masę frajdy. Tak też jest z Nintendo Switch Sports, które w krótkich dawkach bywa świetne. Niestety, dłuższe sesje nużą, właśnie ze względu na monotonię. Gdyby Nintendo stworzyło system lig, rang oraz turniejów, byłoby inaczej. Czułbym, że każda kropla potu służy nie tylko mojemu zdrowiu, ale również progresowi w świecie gry.

Rewelacyjne fundamenty, fatalne wypełnienie. Nintendo Switch Sports mogło być fenomenem, jest surową przystawką

To samo Nintendo, które jest w stanie wykrzesać niesamowity potencjał z różowego, okrągłego i przesłodzonego Kirby'ego, zabija potencjał drzemiący w Nintendo Switch Sports. Czuć, że za produkcję odpowiadają osoby znające się na rzeczy, z odpowiednim know how oraz ciekawymi pomysłami. Czuć również, że ekipa dostała za mało środków albo czasu, by w pełni rozwinąć potencjał drzemiący w tym projekcie.

 class="wp-image-2193339"
Zestaw kosmetyków to zbyt mało, by zatrzymać gracza na dłużej
 class="wp-image-2193312"

Największe zalety Nintendo Switch Sports:

  • Nowa oprawa wizualna (względem Wii Sports). Bardzo przyjemna i uniwersalna
  • Piłka nożna w stylu Rocket League. No i ta możliwość kopania!
  • Z badmintonem zrobisz takie kardio, że pułap tlenowy skacze w kosmos
  • Gra świetnie dogaduje się z kontrolerami, dobra interpretacja ruchu
  • Opaska na nogę w zestawie

Największe wady Nintendo Switch Sports:

  • Brak mechanik jak ligi, turnieje czy sezony zachęcających do powrotu
  • Zbyt mało dyscyplin, zaledwie sześć, w grze za 200 złotych
  • Chambara to niewypał, kręgle są z kolei zbyt proste
  • Jestem zły na Nintendo, bo nie wykorzystało wielkiego potencjału tej gry
REKLAMA

NSS dało mi masę frajdy i przyczyniło się do tysięcy spalonych kalorii. Nie mogę jednak z czystym sumieniem polecić zakupu produktu za 200 złotych, który jest niczym innym jak sześcioma mini-grami, z czego tylko cztery są naprawdę udane. Nintendo Switch Sports zostało oparte o rewelacyjne fundamenty, otrzymało naprawdę przyjemną oprawę wizualną i fenomenalnie dogaduje się z kontrolerami ruchowymi, ale w grze jest po prostu wszystkiego za mało. Trybów, dyscyplin oraz mechanik.

Szkoda, bo potencjał drzemiący w tym tytule jest gigantyczny.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA