Coros Pace 2. Już rozumiem, dlaczego ludzie kupują te zegarki - recenzja
"Tanio" może czasem oznaczać "dobrze". Choć w przypadku zegarka sportowego Coros Pace 2 trzeba przy tym "dobrze" postawić jedną czy dwie gwiazdki. Nie dziwię się jednak kompletnie temu, że ta stosunkowo młoda marka ma swoich żarliwych zwolenników i z roku na rok jest ich więcej.
Ale zacznijmy od początku.
Coros Pace 2 - co to jest?
Kosztujący mniej niż 1000 zł sportowy zegarek premium (to akurat ze strony producenta), ale zakładam, że chodziło tutaj raczej o możliwości, a nie o wygląd czy wykorzystane materiały, bo pod tym względem jest... bardzo delikatnie mówiąc: tak sobie. Spasowanie jest wprawdzie bez zarzutu, ale poza tym Coros Pace 2 sprawia wrażenie tak bardzo plastikowego, że już chyba bardziej się nie da. Do garnituru raczej go nie założycie, ale w sumie - w garniturach chodzą przegrywy.
Jest jednak spory plus takiego, a nie innego doboru materiałów. Coros Pace 2 jest bajecznie wręcz lekki. Według producenta wersja z nylonowym paskiem ma masę 29 g, natomiast moja kuchenna waga wskazała - z paskiem gumowym - 36 g. Dalej świetny wynik, szczególnie jeśli ktoś nie chce biegać czy spać z busolą na nadgarstku. Przy okazji - testowałem już multum zegarków sportowych i w życiu nie miałem kontaktu z tak miękkim gumowym paskiem. Daję za to małego plusa (bo wygodnie) i minusa (bo regulacja w trakcie biegu jest właściwie niemożliwa, tak się wszystko plącze i wygina).
Duży plus należy się też za ekran w Coros Pace 2.
To znaczy - w kategoriach smartwatchowych ten ekran jest kiepski. Ani nie jest przesadnie duży (1,2" przy kopercie 42 mm), ani nie ma porażającej rozdzielczości (240x240 pikseli), ani nie jest za bardzo kolorowy (64 kolory), a do tego te kolory, które są, są tak sprane, że aż się robi trochę przykro.
Natomiast od strony użytkowo-sportowej jest naprawdę dobrze, może nawet świetnie. Czytelność w słońcu - bardzo dobra, niezależnie od tego, jak mocno świeci. Opcja ciągłego włączenia ekranu - tak, oczywiście, w standardzie, żadnego czekania na podniesienie nadgarska.
Mało tego - w jednym aspekcie ten wyświetlacz jest lepszy niż w moim Fenixie 6X Pro czy 945 żony. Obraz na ekranie Coros Pace 2 wygląda bowiem... jakby był naklejką. Zresztą gdyby nie to, że do testów dostałem używany zegarek, to zacząłbym pewnie od prób zerwania tej naklejki - której oczywiście nie było. W przypadku posiadanych przeze mnie Garminów obraz jest wyświetlany odrobinę poniżej szybki/warstwy ochronnej. Różnica w sumie żadna z użytkowego punktu widzenia, ale trudno to odzobaczyć.
Przy okazji - ekran nie jest dotykowy.
Coros Pace 2 - jak się tym steruje?
Za pomocą dwóch przycisków, z czego jeden jest po prostu przyciskiem, a drugi - pokrętłem i przyciskiem jednocześnie.
Nie jest to złe rozwiązanie, ale nie mogę jakoś napisać, że zostałem jego strasznym fanem, szczególnie w zestawieniu z rozwiązaniami 5-przyciskowymi. Tak, dość łatwo się tego nauczyć, ale niekoniecznie łatwiej niż innych rozwiązać, a do tego mam nieustannie wrażenie, że czasem koronka nie rejestruje początkowej fazy ruchu i załapuje dopiero przy dalszym kręceniu.
Ogólnie działa to jednak na akceptowalnym - chociaż zdecydowanie nie idealnym - poziomie i pozwala przede wszystkim na obsługę np. w rękawiczkach. Można też na siłę doszukiwać się plusa w postaci tego, że mniej przycisków oznacza mniej ruchomych elementów, a co za tym idzie - mniejsze ryzyko awarii.
Ale to już trochę na siłę.
Jak bardzo sportowy jest Coros Pace 2?
Bardzo, może wręcz ekstremalnie. Podejrzewam, że zresztą dlatego ludzie lubią ten sprzęt - bo nie jest to kolejny smartwach z lepszymi albo gorszymi funkcjami sportowymi. To jest zegarek sportowy od początku do końca, bez żadnych mniej lub bardziej potrzebnych dodatków. Nie liczmy więc na żadne płatności, muzykę, aplikację i podobne - trochę jakby sięgnąć po starsze zegarki Garmina. Czego sam bym nie zrobił, ale pewnie niektórzy czują taką potrzebę.
O dziwo jednak nie oznacza to, że mamy do wyboru milion trybów treningowych - Coros Pace 2 ma ich wprawdzie sporo, ale są to raczej sporty główne, bez bawienia się np. w dzielenie jazdy rowerem na 5 podkategorii. Aczkolwiek z jakiegoś powodu rozdzielono kardio pod dachem i pod gołym niebem (ok, to drugie ma włączony GPS).
Co jednak najważniejsze, nie są to takie mnożone dla samego mnożenia tryby sportowe. Każdy ma oddzielne ustawienia, chociażby w zakresie ekranów i pól danych. I co piękne - można je edytować bez problemu z poziomu telefonu:
Niestety na tym w dużej mierze kończy się personalizacja trybów sportowych. Poza tym - już z poziomu zegarka - możemy głównie włączyć lub wyłączyć automatyczną pauzę i na tym koniec.
Resztę tej sekcji pozwolę sobie omówić w formie pytań i odpowidzi:
Czy są treningi biegowe/rowerowe?
Tak, można pobrać albo utworzyć plan treningowy lub konkretne ćwiczenie. Narzędzie do budowy treningów jest całkiem rozbudowane, a na zegarku można też włączyć na szybko podstawowe, proste interwały. Instrukcje są jak najbardziej wyświetlane w trakcie treningu.
Wady? Aplikacja Coros jest raczej raczkująca i ma kilka dziwacznych rozwiązań w zakresie treningów. Przykładowo nie można ich przeglądać z poziomu aplikacji - trzeba wejść z telefonu na stronę Corosa z treningami, tam wybrać interesujący nas, otworzyć go w aplikacji i dopiero wtedy dodać do listy, po czym wysłać do zegarka. Zdecydowanie można to zrobić lepiej.
Czy są treningi siłowe?
Tak, na podobnych zasadach jak te wcześniej omówione.
Czy jest automatyczne rozpoznawanie ćwiczeń siłowych?
Tak i nie. Powtórzenia są rozpoznawane automatycznie (a przynajmniej zegarek próbuje to zrobić), natomiast nie ma tutaj próby zgadywania, jakie dokładnie było to ćwiczenie. Co do dokładności liczenia - przy ćwiczeniach, gdzie ruch jest łatwy do rozpoznania, zliczanie jest precyzyjne, czasem nawet dokładniejsze niż w Garminie. Natomiast przy ćwiczeniach, gdzie ruch jest trudniejszy do wykrycia albo mniej typowy, Coros Pace 2 pokazuje głównie losowe wartości albo w ogóle nic nie liczy. Brakuje też opcji ręcznej korekty liczby powtórzeń.
Ciekawie natomiast rozwiązano taki swobodny trening siłowy - nie podajemy tutaj konkretnych ćwiczeń, ale strefę ciała, którą aktualnie ćwiczymy. Na koniec dostajemy mapę wytrenowanych mięśni, która w aplikacji dostępna jest też dla dłuższego okresu.
Czy można podłączać zewnętrzne czujniki?
Tak, przez ANT+ albo Bluetooth LE. Bez problemu podłączyłem do niego m.in. czujnik tętna, czujnik mocy i trenażer (a wraz z nim - czujnik prędkości i kadencji, przy czym połączenie było przez ANT+ - po BT nie chciało działać). Wprawdzie Coros Pace 2 nie umie sterować trenażerem, ale trening zapisze.
Coros Pace 2 oferuje też bardzo rozbudowaną analizę treningową.
Taki profil tworzony jest automatycznie po kilku pierwszych biegach i obejmuje m.in. VO2max, tętno spoczynkowe, wskaźnik maratoński (analiza najważniejszych parametrów, określająca, jak dobrze poszłoby nam na takim właśnie dystansie), wydajność biegową (porównanie ostatniego biegu do naszego poziomu maratońskiego), tempo progowe, tętno progowe, a także obciążenie treningowe. Do kompletu mamy jeszcze standardowe, prognozowane wyniki na poszczególne dystanse i niekoniecznie aż tak standardowe oceny poszczególnych treningów z podziałem na zyski aerobowe i beztlenowe, a także oceną celu treningu:
W skrócie: jest tutaj właściwie wszystko, czego biegacz może oczekiwać, zdając się na cyfrowego trenera zamiast prawdziwego. Na ile prawdziwe są te wskazania - nie jestem w stanie stwierdzić ani porównać z innymi zegarkami, biorąc pod uwagę fakt, że każdy posługuje się trochę innymi parametrami. Jeśli natomiast chodzi o mało obiektywne odczucia, to w większości są raczej zgodne z tym, co pokazuje zegarek i aplikacja.
W kwestii prognoz wyników - te od Corosa są miejscami dość podobne do tych, które podsuwa Garmin. I tak np. na 10k jest między nimi ok. 40 s różnicy. Na 5k różnica jest już większa i wynosi ponad minutę (optymistycznie po stronie Garmina), natomiast przy dłuższych dystansach to Coros jest optymistą - maraton miałbym według niego przebiec o prawie 20 minut szybciej niż według Garmina. Z drugiej strony - Garmina mam dużo dłużej i ma o wiele więcej danych.
Z trochę innej beczki: daję plusa aplikacji Coros za prostotę i przejrzystość. Nie jest piękna, nie jest jakoś niesamowicie rozbudowana, a miejscami jest mocno niedoszlifowana i kiepsko albo w ogóle nie przetłumaczona na język polski, ale zdecydowanie łatwo się w niej połapać i nie trzeba się przebijać przed kolejne pokłady podmenu.
Jak spisuje się czujnik tętna w Coros Pace 2?
W skrócie: niestety bez rewelacji. Nie jest to duży problem, skoro można podłączyć zewnętrzny czujnik, ale nie będziemy go przecież nosić cały dzień i noc, a to przecież też istotne źródło danych, jeśli chcemy korzystać ze wszystkich funkcji.
I tak np. już początek mojej przygody wyglądał kiepsko, bo Coros Pace 2 założony na noc wskazywał, że miałem długie okresy snu z tętnem w okolicach 70-80 BPM, co jest ekstremalnie mało prawdopodobne i nie wskazał tego nigdy żaden inny zegarek. Zmienianie sposobu zapięcia niewiele zmieniało - co kilka nocy ten problem się powtarzał.
W trakcie treningu też nie było różowo. Tutaj taki spokojnawy bieg (choć po długiej przerwie, więc tętno wysokie), bez większych ekscesów:
Owszem, ogólny przebieg jest jako tako zbliżony do tego z Fenixa 6X Pro i osobno podłączonego czujnika Polar OH1+. Ale o ile Polar i Garmin idą właściwie łeb w łeb, o tyle Coros Pace 2 właściwie regularnie i entuzjastycznie przestrzela z tętnem. O kilka BPM, ale skoro z tego mam dostać cały szereg ocen, to wolałbym mieć jednak dokładniejsze dane.
Przy innym biegu Coros Pace 2 radził sobie z kolei całkiem nieźle (o dziwo miejscami nawet lepiej niż HRM-Run od Garmina), po czym radośnie pod koniec ściął dwie górki mocniejszych fragmentów:
A tutaj przypadek, gdzie już właściwie nie wiem, o co Corosowi chodziło (na skrajną prawą część wykresu nie patrzcie):
Próbowałem przy tym różnych sposobów zapinania zegarka, różnego ulokowania go na ręce i tak dalej. Nic. Nie lubi mnie i tyle. Gdybym miał go kupować, kupiłbym go w komplecie z jakimś zewnętrznym czujnikiem tętna.
Ach, przy okazji - dawno już nie widziałem zegarka, który przy starcie treningu potrzebowałby tyle czasu na zablokowanie tętna. Nawet jeśli wcześniej nosiliśmy zegarek przez kilka godzin, to przygotowanie pomiaru tętna do treningu potrafi zająć dużo więcej czasu, niż ulokowanie nas na mapie i zablokowanie GPS.
Lokalizacja
To jest z kolei aspekt, za który Corosowi należy się duże uznanie - tym bardziej, że jest to multisportowy zegarek za mniej niż 1000 zł, więc w sumie nie można wszystkiego wymagać. Ale w tym zakresie Coros zdecydowanie dowozi. Chyba że liczymy na jakiekolwiek funkcje nawigacyjne - tych nie ma. I to ani pół.
Nie ma tutaj też cudów w postaci wielozakresowego GPS i podobnych, ale i tak jest po prostu bardzo dobrze, właściwie niezależnie od terenu.
Już na zapisie z dużym oddaleniem widać, że między tymi trzema urządzeniami są spore różnice.
Przybliżmy więc najpierw okolice wysokich budynków:
Nie jest wprawdzie idealnie, ale wykres Corosa jest dużo lepszy od tego z iPhone'a 12, o Fenixie 6X Pro przerzucającym na drugą stronę ulicy nie wspominając.
Tutaj ładne i płynne wejście w zakręty, choć Fenix był trochę bliżej prawdy:
Tutaj Coros poradził sobie zdecydowanie lepiej od rywali:
Pod wiaduktem - punkt dla Fenixa, bo ani trochę spod tego wiaduktu nie wybiegłem na lewą stronę mapy. Z kolei zapis po prawej stronie już na korzyść Corosa:
Kolejny wiadukt i Coros radzi sobie bez większych problemów, po lewej stronie przejścia nawet pokazując ciut lepiej faktyczną ścieżkę biegu:
A teraz hyc do lasu (już przy innym biegu):
Nie widać tego wprawdzie na obrazku, ale Coros Pace 2 ma coś, co bardzo lubię - nie morduje nam tempa chwilowego tuż po tym, jak zobaczy korony drzew, co potrafi zrobić Fenix 6X Pro. I co dość miłe, nie sugeruje nam np. że biegniemy rzeką:
Co nie znaczy, że jest idealny. Przykładowo tutaj zbiegłem na bok, bo byłem przekonany, że tam właśnie jest ścieżka. Szybko okazało się, że to jednak za wcześnie i wróciłem na główną trasę. Coros Pace 2... nawet tego nie zauważył:
Końcowe różnice w dystansie nie były przy tym gigantyczne - w okolicach 20-30 m na 10 km, jeśli nie liczyć iPhone'a, który zawsze radośnie dołoży od siebie 100-200 m. Nie ma co się przy tym oszukiwać - to nie jest poziom Epixa czy Fenixa 7/7X. Ale jak na zegarek multisportowy za takie pieniądze - nie narzekałbym zdecydowanie na taką dokładność.
PS Całkiem nieźle działa też wbudowany wysokościomierz. Różnica w stosunku do innych, wyraźnie droższych urządzeń, przeważnie wynosi kilka metrów. Natomiast częstotliwość próbkowania - przynajmniej patrząc na to, co znajduje się w eksportowanych plikach - raczej nie poraża.
Moc biegowa
O tyle ciekawe, że - podobnie jak u Polara - kalkulacje realizowane są bez konieczności zakładania dodatkowych czujników. Uruchamiamy zegarek i już - pomiar jest.
Nie jestem niestety w stanie zweryfikować, czy to jest dobry pomiar. Jest konsekwentny i wskazania zmieniają się odpowiednio do tego, co akurat biegniemy, ale z czym to porównać, jako wyznacznikiem? Jeśli chcielibyśmy zestawić Garmina i Corosa, to oba mają podobny kształt wykresu i pokazują... właściwie zupełnie co innego:
Właściwie jedyny moment zgodności na tym wykresie, to etapy marszu (trening z żoną), gdzie wartości są właściwie identyczne. Później natomiast rozjazd jest już potężny - jeśli jedno urządzenie wskazuje 415 W, a drugie 301, to trudno napisać tutaj cokolwiek sensownego. To nie są nawet zbliżone czy proporcjonalne wartości - szczególnie że startowały przecież z tego samego, marszowego, zgodnego poziomu.
Akumulator
W teorii: 20 dni w trybie monitorowania i standardowym użytkowaniu, 30 godzin w trybie GPS i 60 godzin w trybie UltraMax. W praktyce - można się do tych wyników zbliżyć, szczególnie jeśli chodzi o trening z GPS, choć sporadycznie obserwowałem większe spadki niż te 3-4 proc. na godzinę. Może to być oczywiście spodowane faktem, że testowany zegarek był już chwilę używany, ale na całodobowe ultra można spokojnie lecieć.
Co jeszcze?
Z mniejszych i większych uwag:
- nie ma dostępu do naszego konta Coros z poziomu przeglądarki - jesteśmy ograniczeni do aplikacji, co wielkim dramatem nie jest, ale nie ma np. opcji wysłania komuś linku do naszej aktywności, jeśli nie synchronizujemy się z innymi serwisami;
- synchronizacja jest na szczęście możliwa i to m.in. ze Stravą, TrainingPeaks, Komootem, Relive, Adidas Running i Apple Zdrowie;
- bez problemu też można eksportować treningi w plikacj fit czy gpx.
- monitorowanie snu jest ok, jeśli chodzi o godzinę zaśnięcia i wstania z łóżka - poza tym jest średnia, nie wspominając o średnio czytelnych wykresach i tym, że niektóre kolory z legendy nie pokrywają się z kolorami na wykresie...;
- osoby jeżdżące na rowerach raczej nie znajdą zbyt wiele szczęścia w aplikacji Corosa - brakuje tu nawet takich podstaw jak krzywa mocy;
- nie ma (albo nie umiem znaleźć) opcji zmiany stref tętna w zależności od sportu - można za to dowolnie zmieniać strefy tętna i tempa "ogólnie".
- Coros Pace 2 nie okazał się aż tak cudownie niezawodny, jak niektórzy zachwalają - przez ten względnie krótki okres raz zresetował się podczas uruchamiania najzwyklejszego treningu biegowego, a raz nie chciał się synchronizować z telefonem. Poza tym jednak było bez zarzutu, a prędkość synchronizacji z telefonem jest naprawdę dobra.
Coros Pace 2 - warto czy nie?
Jeśli ktoś szuka właśnie takiego typu zegarka - skupionego wyłącznie na sporcie, bez żadnych dodatkowych funkcji, z których może nie korzystać, a do tego jego głównym sportem jest bieganie - to tak, warto, tym bardziej, że poniżej 1000 zł trudno o jakąkolwiek konkurencję. Najtańszy prawdziwie multisportowo-triathlonowy zegarek od Garmina, czyli 745, kosztuje właściwie dwa razy więcej, ale np. nie wytrzyma tyle na jednym ładowaniu. 945 wytrzyma w trybie GPS dłużej, a do tego dorzuci jeszcze mapy, ale kosztuje jeszcze więcej.
Trzeba więc zadać sobie pytanie, czego oczekujemy od takiego zegarka. Ja np. odpowiadam przeważnie "wszystkiego".
Czy kupiłbym zegarek Coros Pace 2 dla siebie?
Niespecjalnie. Trudno byłoby mi się odzwyczaić od tego, co mam w Fenixie 6X Pro czy 945. Może i z map, płatności, PacePro czy ClimbPro korzystam okazjonalnie, ale kiedy korzystam - zawsze cieszę się, że mam je na pokładzie.
Czy poleciłbym Coros Pace 2 znajomemu?
Jeśli chciałby jak najprostszy i jak najtańszy zegarek sportowy z opcją triathlonową i dobrym GPS - tak. Ale z zastrzeżeniem, że czujnik tętna w moim przypadku sprawdzał się przeciętnie.
Trzy najfajniejsze rzeczy w Coros Pace 2:
Lekkość, prostota obsługi zegarka i aplikacji, dobry GPS.
Trzy najgorsze rzeczy w Coros Pace 2:
Niezbyt wyjściowy wygląd, brak płatności, niedociągnięcia w aplikacji.
* Wielkie podziękowania dla Marcina za udostępnienie mi do testów swojego prywatnego zegarka!