REKLAMA

Można wylicytować kawałek Księżyca. Za szczyptę jego pyłu trzeba będzie wyłożyć miliony

Jeszcze dziś na aukcję wystawione zostaną próbki księżycowego pyłu, które w 1969 r. zebrał Neil Armstrong podczas historycznej misji Apollo 11. Licytacja będzie miała miejsce w Nowym Jorku.

13.04.2022 11.06
pył księżycowy na aukcji
REKLAMA

Na licytację wystawionych zostanie pięć osobnych próbek pobranych z powierzchni Księżyca. Nietrudno sobie wyobrazić, jaka to musi być gratka dla zamożnych kolekcjonerów. Przedmioty wystawione na aukcję mają niebywałą wartość historyczną z uwagi na fakt, że Apollo 11 było pierwszą załogową misją na powierzchnię innego niż Ziemia ciała niebieskiego. Mają też zatem i dodatkową wartość: są, dosłownie, nie z tego świata.

REKLAMA

Czytaj też:

Organizacją licytacji zajął się nowojorski dom aukcyjny Bonhams, który zapowiada, że nie spodziewa się finału aukcji na kwocie niższej niż 1,2 mln dol. Choć można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że podczas licytacji padną wyższe kwoty.

Kawałek Księżyca do kolekcji. Pył z Apollo 11 na aukcji.

 class="wp-image-2134488"
Pięć próbek pyłu księżycowego do wylicytowania

Pięć próbek nie oznacza, że z licytacji wyjdzie pięcioro zadowolonych kolekcjonerów. Licytowany będzie jeden przedmiot: niebieski, plastikowy pojemnik z pięcioma próbkami w środku, oklejone dokładnie tą samą taśmą, której używali Neil Armstrong i Buzz Aldrin do ich zabezpieczenia.

Te konkretne próbki pyłu księżycowego to próbki awaryjne, pobrane pospiesznie i bez należytej staranności. Armstrong miał za zadanie zebrać nieco księżycowego pyłu natychmiast po wylądowaniu. Amerykańskiej agencji kosmicznej zależało, by astronauci wrócili z jakimkolwiek fragmentem Księżyca do badań. Natychmiastowe pobranie byle jakich próbek miało na celu zabezpieczenie się przed sytuacją, w której na skutek nieprzewidzianego zdarzenia załoga Apollo 11 musiałaby się ewakuować na księżycową orbitę - bez niczego do zbadania na pokładzie.

Pył z Księżyca musnął czarny rynek.

Próbki okazały się mniej wartościowe od tych zebranych już w toku harmonogramu misji, więc NASA zdecydowała przekazać je muzeum kosmicznemu w Kansas. Dyrektor tego muzeum po latach został oskarżony i skazany za nielegalny obrót przedmiotami z muzeum na czarnym rynku, a wspomniane próbki trafiły do United States Marshals Service (USMS). Agencja ta bez większego rozgłosu wystawiła je na aukcję, którą wygrała Nancy Lee Carlson prawniczka i entuzjastka geologii z Illinois - za raptem 995 dol.

REKLAMA

Carlson chciała zweryfikować autentyczność swojego nabytku. Wysłała próbki do NASA, by ta potwierdziła ich miejsce pochodzenia. Agencja zrobiła to, po czym odmówiła prawniczce zwrotu próbek, twierdząc, ze są własnością rządu Stanów Zjednoczonych. Carlson pozwała NASA i wygrała, odpowiedzialnością za utratę próbek obarczono USMS.

Prawniczka sprzedała oryginalne opakowanie po próbkach na aukcji w 2017 r. za 1,8 mln dol. Teraz sprzedaje same próbki, które są jedynym na świecie dostępnym w legalnym obrocie materiałem z Księżyca i którego autentyczność potwierdziła NASA.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA