REKLAMA

W Wielkanoc marnujemy jedzenie na potęgę. Czekamy na sałatkę jarzynową, a potem ląduje w koszu

Tak przynajmniej wynika z badań firmy Too Good To Go przeprowadzonych we współpracy z Kantar Public. Choć święta są dosyć krótkie, obowiązuje typowo polskie podejście: zastaw, a postaw się. Ma to swoje fatalne konsekwencje.

06.04.2022 08.46
sałatka jarzynowa
REKLAMA

- Aby walczyć z marnowaniem jedzenia należy wiedzieć jakie są tego przyczyny. Dotychczasowe badania przeprowadzone przez Banki Żywności pokazywały, że w Święta Wielkanocne - czasie szczególnym dla Polaków - marnujemy nawet 3 razy więcej jedzenia. Właśnie dlatego postanowiliśmy zgłębić temat i zbadać postawy, by jeszcze lepiej zobrazować problem - mówi Anna Kurnatowska, Country Managerka Too Good To Go.

REKLAMA

Wnioski nie są zbyt optymistyczne. Już wcześniejsze analizy wykazywały, że co roku w Wielkanoc w koszach ląduje ok. 2-3 razy więcej jedzenia niż w innych miesiącach. Nic dziwnego. 54 proc. respondentów deklaruje, że przygotowuje większą ilość jedzenia niż jest to konieczne na dwa dni świąt - wynika z badania przeprowadzonego przez Kantar Public dla Too Good To Go.

W Polsce wyrzucamy głównie sałatkę jarzynową (62 proc.), pieczywo (39 proc.), różnego rodzaju szynki (25 proc.), warzywa i owoce (23 proc.). Ofiarami nadmiaru są typowe wielkanocne symbole, jak cukrowe baranki czy jajka na twardo. To dlatego, że spora część z nich przeznaczonych jest na pisanki. Jednak zamiast zjeść ozdobę, po prostu się ją wyrzuca. Bo kto by zmieścił kolejne jajo, kiedy stół tak suto zastawiony?

Jak nie marnować jedzenia?

Dla 39 proc. ankietowanych sposobem na to, jak nie marnować jedzenia jest wybieranie produktów z długim terminem przydatności do spożycia. Teoretycznie nie jest to głupi pomysł. Nawet jeżeli się nie wykorzysta danego jedzenia, to zrobi się z niego użytek później.

Tyle że takie kupowanie na zapas nie rozwiązuje problemu - wręcz przeciwnie, jest jedną z przyczyn. Zwracał na to uwagę jakiś czas temu Łukasz:

Dochodzi tu do patowej - z punktu widzenia ekologii - sytuacji. Z jednej strony chcemy być bio, chcemy być eko, chcemy nie marnować żywności, więc kupujemy produkty świeże, które dłużej poleżą w lodówce i których potencjalnie nie wyrzucimy tak prędko. Z drugiej zaś chcąc to osiągnąć, musimy skorzystać ze środków transportu, których użytkowanie szkodzi środowisku i poświęcić prozaicznej czynności zdobywania pożywienia o wiele więcej czasu, niż po prostu udając się do pobliskiego marketu, gdzie kupimy wszystko za jednym zamachem.

Dlatego zrzucanie winy wyłącznie za marnowanie jedzenia na konsumentów nie jest najlepszym pomysłem. Tym bardziej że ogólnie jako kraj nie jesteśmy przygotowani na niemarnowanie żywności, co pokazał raport Najwyższej Izby Kontroli, opublikowany pod koniec ubiegłego roku:

W Polsce nie stworzono kompleksowego systemu monitorowania i ograniczania marnowania żywności, a obowiązujące w tym zakresie regulacje prawne są niewystarczające dla prawidłowego i w pełni skutecznego przeciwdziałania temu zjawisku. Uchwalona w 2019 r. ustawa o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności określa zasady postępowania z żywnością oraz obowiązki sprzedawców w celu przeciwdziałania jej marnowaniu, jednak odnosi się wyłącznie do sklepów wielkopowierzchniowych.

Nie marnuj jedzenia - przepisy są, ale jeszcze nie wszyscy korzystają

Ankietowani przyznają, że sposobem na niemarnowanie jedzenia jest przerabianie go czy dzielenie się z rodziną i potrzebującymi. Coraz więcej osiedli ma na swoim terenie tzw. lodówki społeczne, w których można pozostawić nadmiarową żywność. Inspiracji na przepisy z niewykorzystanych dań tylko 28 proc. pytanych szuka w internecie. Wciąż można wiele zmienić.

Problem nie dotyczy tylko świąt. W Polsce każdego roku marnuje się blisko 5 mln ton żywności, z czego znakomita większość wcale nie pochodzi ze sklepów czy restauracji, a z naszych domów. Kupowanie odpowiedzialne jest ważne - można mieć przy sobie listę zakupów, by nie dać się ponieść impulsywnym reakcjom - ale potrzebujemy też dużych, systemowych zmian. Oto zresztą apelują organizacje zajmujące się ochroną żywności.

Pomocna przydaje się technologia. Aplikacje jak Foodsi czy Too Good to Go umożliwiają restauracjom sprzedaż nadmiarowego pożywienia, a konsumentom jedzenie za grosze. Niedługo do akcji ma wkroczyć też sztuczna inteligencja. W wybranych sklepach sieci Makro w Polsce to już SI obniża ceny "zagrożonych" produktów. Im bliżej końca daty spożycia, tym tańszy będzie produkt.

REKLAMA

Takie akcje faktycznie mogą skłonić do bardziej odpowiedzialnych zakupów. Tym bardziej że 64 proc. ankietowanych chce w tym roku zwracać większą uwagę na kwestię pieniędzy. Argumentują to głównie obecną sytuacją gospodarczą i rosnącymi cenami produktów (66 proc.).

W skali roku niemarnowanie żywności się po prostu opłaca. Z badań wynika, że przez marnowanie jedzenia polska rodzina traci rocznie 2,5 tys. zł. W same święta wielkanocne ponad połowa Polaków przeznacza od 300 zł wzwyż na jedzenie, przy czym większość z nich deklaruje, że jest to kwota mieszcząca się w granicach 300 – 500 zł. A potem spora część z tej sumy po prostu ląduje w koszu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA