Niezniszczalny i gotowy na wszystko. Garmin Instinct 2 Solar - recenzja
Garmin Instinct Solar wziął mnie z zaskoczenia - nie spodziewałem się go polubić, a jednak spodobał mi się na tyle, że prawie kupiłem go po testach. Garmin Instinct 2 Solar jest od swojego poprzednika lepszy pod niemal każdym względem i ma wyłącznie dwie wady, które mogłyby obiektywnie odwieść kogoś od zakupu.
Gdyby nie to, że kilka miesięcy temu sprawiłem sobie Garmina Fenix 6 Pro, prawdopodobnie zamawiałbym właśnie Garmina Instinct 2 Solar. Choć wizualnie nie różni się on wcale od poprzednika, to pod maską zaszło tak wiele zmian, że naprawdę trudno mi go nie polecić każdemu, kto szuka super wytrzymałego zegarka o (teoretycznie) nieskończenie długim czasie pracy, dzięki zwiększonej wydajności ładowania słonecznego.
Na wstępie muszę zaznaczyć, że niestety tego aspektu nie dane mi było sprawdzić; jako że mamy marzec i temperatury raczej poniżej zera, przez większość czasu Instinct 2 Solar pozostawał skryty pod mankietem kurtki. Test ładowania słonecznego będziemy musieli przeprowadzić, gdy warunki atmosferyczne będą bardziej sprzyjające.
Jednak nawet bez ładowania solarnego Garmin Instinct 2 Solar okazał się zegarkiem absolutnie rewelacyjnym, który naprawia niemal wszystkie niedostatki poprzednika.
Garmin Instinct 2 Solar w końcu nadaje się dla sportowców.
Największą wadą poprzednich modeli był ubogi zestaw funkcji sportowych. Brakowało takich elementów jak pomiar VO2 Max czy dynamiki biegu i szeregu innych wskaźników. Nie było też aktywności triathlonowej, pomiaru parametrów zdrowotnych, efektów treningu, wzywania pomocy czy wykrywania zdarzeń, podobnie jak nie było dostępu do sklepu z aplikacjami Connect IQ.
To wszystko pojawiło się w nowej wersji zegarka, wraz z czwartą generacją pulsometru, która aż dziw bierze - odczytuje tętno z nadgarstka szybciej i dokładniej niż mój Fenix 6 Pro, nawet podczas niesprzyjających warunków, np. treningu siłowego. Nie zdarzyła mi się ani razu sytuacja, w której Instinct 2 Solar nie byłby w stanie zarejestrować tętna, lub zaczął rejestrować właściwe tętno z dużym opóźnieniem.
Usprawnieniu uległ też moduł satelitarny, który wychwytuje sygnał w ciągu kilku sekund od rozpoczęcia aktywności; najdłużej szukał sygnału przez mniej niż 10 sekund, gdy byłem w gęstym lesie. Na otwartym terenie i w mieście łączność GPS pojawia się niemal natychmiast, a gdy zegarek się połączy, jego dokładności trudno cokolwiek zarzucić.
Podczas moich ograniczonych testów ślad GPS był tak bliski ideału, jak to tylko możliwe i miejscami przebijał dokładnością nawet Fenixa 6 Pro. Instinct 2 Solar poprawnie rejestrował nawet stronę ulicy, po której szedłem w danym momencie, nie ścinał zakrętów i nie skracał trasy.
Tym, czego Instinct nadal nie ma, są odtwarzacz muzyki, mapy i widget Climb Pro. Brak muzyki pewnie rozczaruje niektórych biegaczy, którzy chcieliby zabrać muzykę ze sobą, nie zabierając telefonu. Podobnie jak brak map – możemy jedynie nawigować po kursie. Osobiście nie potrzebuję żadnej z tych funkcji, więc w ogóle nie odczułem ich braku, za to bardzo doceniłem każdą ze zmian, których brakowało poprzednikowi – w tym również płatności Garmin Pay, które w końcu są dostępne w serii Instinct, lecz wyłącznie w modelu z ładowaniem solarnym. Zwykłym Instinctem 2 nadal nie da się płacić zbliżeniowo.
Muszę też nadmienić, że Garmin Instinct 2 Solar spisywał się zauważalnie gorzej od poprzednika na siłowni; miał wyraźne trudności z rozpoznawaniem ćwiczeń i poprawnym zliczaniem powtórzeń. Trzeba jednakże podkreślić, iż miałem ten zegarek u siebie raptem przez kilka dni i nie zdążyłem zrobić zbyt wielu treningów na siłowni. Doświadczenie wyniesione z Fenixa 6 Pro pozwala domniemywać, że z czasem i z kolejnymi treningami jakość rozpoznawania ćwiczeń i zliczania powtórzeń znacząco się poprawi, gdyż Fenix 6 Pro również kilka miesięcy temu radził sobie średnio, a dziś radzi sobie niemal bezbłędnie.
Nie pozostał też ślad po problemach z barometrem i kompasem, które trapiły poprzedni model. A przynajmniej w czasie testów nie zauważyłem, by z odczytami jednego lub drugiego było cokolwiek nie w porządku.
To wciąż ten sam Instinct. Niezniszczalny, gotowy na wszystko.
Konstrukcyjnie Instinct 2 Solar nie różni się od poprzednika, więc pozwolę sobie zacytować fragment jego recenzji:
Jako że tym razem testowałem zegarek krócej i w znacznie łagodniejszych warunkach, nie poddawałem go przesadnym torturom, ale po testach poprzedniej generacji jestem absolutnie spokojny o to, że przetrwa wszystko. Ogromnie miło było też założyć na nadgarstek zegarek, który jest tak lekki (53 g) i który można obić o ścianę lub pień drzewa bez obaw o zarysowanie, jak ma to miejsce w przypadku Fenixa 6.
Szkoda tylko, że Garmin nie poprawił jakości paska, który co prawda jest szalenie wygodny, a konstrukcja idealnie przylega do nadgarstka, to jednak widać nawet po kilku dniach, że pasek z biegiem czasu się rozciągnie. Poprawiono za to skok przycisków, które nie są już na tyle delikatne, by dało się je wcisnąć przypadkiem.
W Garminie Instinct 2 Solar poprawiono też wyświetlacz, ale jeśli ktoś liczył na radykalną zmianę, to srogo się przeliczy. Koperta nadal ma te same wymiary, 45 x 45 mm, a wyświetlacz tę samą średnicę 0,9” i ten sam wyświetlacz pomocniczy w małym okienku. Nadal też nie uświadczymy na nim choć kapki koloru. Garmin podniósł jednak rozdzielczość ze 128 x 128 px do 178 x 178 px. Chciałbym powiedzieć, że to znacząca różnica, ale… no nie, nie jest. To różnica między tanim a drogim kalkulatorem, ale to wciąż kalkulator. Tym niemniej w codziennym użytku ekran jest dość ostry, a co ważniejsze, idealnie widoczny w świetle słonecznym, jak na wyświetlacz MPI przystało. Również podświetlenie nie jest już tak chamsko niebieskie, jak w poprzedniej generacji.
Od strony codziennej obsługi mam w zasadzie tylko jedną uwagę i dotyczy ona wydajności zegarka. Żaden Garmin nie jest demonem płynności; w porównaniu choćby z Apple Watchem nawet najdroższy Garmin jest jak Łada Niva przy Mercedesie AMG. Fenix 6 Pro działa jednak może nie szybko, ale płynnie. Garmin Instinct 2 Solar działa z kolei i niezbyt szybko, i niezbyt płynnie. Zdarzają mu się momenty wyraźnego przycięcia podczas przewijania widgetów i wyraźne chwile przestoju podczas uruchamiania niektórych funkcji, np. sensorów ABC czy informacji treningowych. Nie przypominam sobie, by poprzedni Instinct Solar miał aż takie problemy z płynnością, co tylko pozwala mi mniemać, że namnożenie funkcji odbiło się Instinctowi czkawką, a producent nie zastosował dostatecznie mocnego procesora, by sobie z nimi poradził.
Muszę za to pochwalić czas pracy Garmina Instinct 2 Solar, bo nawet bez (teoretycznie) nieskończonego ładowania solarnego ten zegarek jest imponujący, tym bardziej, że jego koperta jest chudsza o blisko milimetr od poprzednika (15,3 mm kontra 14,5 mm). Poprzedni Instinct Solar mógł działać ponad 3 tygodnie na jednym ładowaniu, lecz jego moce energetyczne kończyły się tam, gdzie zaczynał się monitoring snu i całodobowe monitorowanie Spo2. Wówczas wytrzymywał niespełna 5 dni.
Tymczasem Garmin Instinct 2 Solar był na moim nadgarstku non stop przez 10 dni, codziennie monitorując sen i rejestrując kilka treningów w tygodniu. Gdy wyjąłem zegarek z pudełka, licznik wskazywał 17 dni do rozładowania. Gdy wkładałem zegarek z powrotem do pudełka, licznik pokazywał 6 dni do rozładowania. To szalenie imponujące wyniki, zaś Garmin twierdzi, że w trybie oszczędzania energii Instinct 2 Solar może działać do 65 dni, a w trybie ekspedycyjnym, z okazjonalnym logowaniem GPS – do 32 dni. Tego jednak nie udało mi się potwierdzić ze względów oczywistych.
Instinct 2 Solar to jeden z najciekawszych zegarków w portfolio Garmina.
Mam tylko dwie wady, które powstrzymują mnie od bezwzględnego polecenia.
Pierwsza wada dla jednych będzie błaha, dla drugich krytyczna – chodzi o wibracje. Garmin odchudził nowego Instincta, a jednocześnie wydłużył mu czas pracy. To znaczy, że w środku zostało mniej miejsca na porządny motorek wibracyjny i niestety zastosowano moduł, który działa tak słabo, że przez ostatnich 10 dni przegapiłem mnóstwo powiadomień, bo zwyczajnie nie czułem wibracji na nadgarstku. Nie wiem też, czy to błąd, który naprawi aktualizacja, czy celowe ominięcie, ale w Instinct 2 Solar nie da się regulować natężenia wibracji – jest tylko jedno ustawienie, stanowczo zbyt słabe, by zwrócić na siebie uwagę na co dzień, a co dopiero podczas aktywności lub gdy założymy zegarek na kurtkę.
Druga wada to oczywiście cena, bo ta w przypadku Garmina Instinct 2 Solar jest naprawdę niemała. Nowy zegarek ładowany solarnie kosztuje 2099 zł, zaś jego wersja pozbawiona ładowania słonecznego i płatności zbliżeniowych to koszt 1649 zł.
O ile nie-solarny Instinct 2 jest wyceniony bardzo dobrze, tak Solar jest o 200 zł droższy od zwykłego Fenixa 6 i raptem 200 zł tańszy od Fenixa 6 Pro, który bije go pod każdym względem prócz czasu pracy i (potencjalnie) wytrzymałości. Fenix 6 Pro ma wszystkie funkcje nowego Instincta, a do tego mapy i miejsce na muzykę w zegarku. Jego wygląd jest też bardziej uniwersalny – przy odpowiednim doborze pasków będzie wyglądał dobrze zarówno na treningu, jak i na spotkaniu biznesowym. Tymczasem Garmin Instinct 2 Solar – choć może się podobać ze względu na nietuzinkowy design – najlepiej wygląda na szlaku. W biurze wyglądałby raczej jakbyśmy zabrali dziecku stary zegarek Casio i z jakiegoś powodu przyszli w nim do pracy.
Dla kogo zatem jest Garmin Instinct 2 Solar?
Podtrzymuję zdanie, które wyraziłem recenzując poprzednika:
Przy czym nowa wersja pozbawiona jest większości niedostatków i kompromisów poprzednika, z zaawansowanymi funkcjami sportowymi na czele. To rewelacyjna propozycja dla każdego, kto pracuje w trudnych warunkach, lub regularnie wybiera się na długie wędrówki w terenie, ale w końcu też zegarek, który można zaproponować miłośnikom biegów przełajowych czy jazdy na MTB. Jeśli chodzi o stosunek sportowości do wytrzymałości, Garmin Instinct 2 Solar prawdopodobnie długo nie znajdzie godnego rywala.