REKLAMA

Hubble odkrył najodleglejszą gwiazdę we wszechświecie. Ta odległość jest niewyobrażalna

Kosmiczny Teleskop Hubble'a najwidoczniej nie ma zamiaru odpuszczać. Po dekadach spędzonych na orbicie jego wzrok ani trochę nie stracił na ostrości. Właśnie udało mu się dostrzec najodleglejszą jak dotąd pojedynczą gwiazdę we wszechświecie. W ten sposób Hubble pobił ustanowiony przez siebie rekord sprzed czterech lat.

Earendel
REKLAMA

Czym innym jest jednak pobić swój własny rekord, a czym innym pobić go aż tak bardzo. Odkryta w 2018 roku gwiazda pochodzi z okresu kiedy wszechświat, który obecnie ma już 13,8 mld lat, miał zaledwie cztery miliardy lat. Pamiętajcie - mowa tutaj nie o odkryciu odległej galaktyki, a odległej pojedynczej gwiazdy. Odkrycie jej tak daleko wydawało się zatem czymś wprost szalonym.

REKLAMA

Pierwszy miliard lat

Nowo odkryta gwiazda sprawia, że o poprzedniej rekordzistce można powiedzieć, że ewidentnie znajduje się ona w naszym bezpośrednim gwiezdnym otoczeniu. Światło najnowszej odkrytej gwiazdy potrzebowało 12,9 mld lat, aby dotrzeć do powierzchni Ziemi. To samo światło zostało wyemitowane przez gwiazdę kiedy wszechświat miał zaledwie 7 proc. swojego obecnego wieku, czyli wciąż w pierwszym miliardzie lat istnienia wszechświata. Oznacza to, że w momencie emisji światła gwiazda znajdowała się cztery miliardy lat świetlnych od obłoku, z którego powstała nasza Droga Mleczna. Na przestrzeni 13 miliardów lat wszechświat jednak się powiększył. Obecnie gwiazda - gdyby wciąż istniała - znajdowałaby się 28 miliardów lat świetlnych od Ziemi.

 class="wp-image-2114778"

Na gwiazdę naukowcy natrafili analizując dane zebrane w programie RELICS (Reionization Lensing Cluster Survey) realizowanym za pomocą teleskopu Hubble'a. Jak przyznają badacze odkrycie tam pojedynczej gwiazdy było zaskoczeniem, bowiem dotychczas w tak dużych odległościach odkrywano jedynie jakieś wczesne galaktyki, które i tak na zdjęciach wyglądały jedynie jak niewielkie drobne smugi, które w rzeczywistości były światłem miliardów gwiazd.

Normalnie dostrzeżenie pojedynczej gwiazdy w takiej odległości nie byłoby możliwe, jednak galaktyka, w której się ona znajduje została powiększona wskutek procesu soczewkowania grawitacyjnego. To właśnie w zniekształconym obrazie soczewkowanej galaktyki naukowcy dostrzegli jasną smugę, która potem okazała się rozciągniętym obrazem jednej gwiazdy nazwanej później mianem Earendel, co w języku staroangielskim oznacza "poranną gwiazdę".

Możliwe, że gwiazda ta stanowi swego rodzaju św. Graala astrofizyki gwiazd i jest gwiazdą III populacji, czyli należy do gwiazd, które powstały z gazu, który istniał na samym początku wszechświata, kiedy jeszcze nie było ciężkich metali. Powszechnie przyjmuje się, że takie gwiazdy były niezwykle masywne, jak dotąd jednak nie udawało się tego potwierdzić.

Badania przeprowadzone na Earendel wskazują, że gwiazda może mieć masę co najmniej pięćdziesięciokrotnie, a być może nawet pięciusetkrotnie większą od masy Słońca i jasność nawet kilka milionów razy większą. Warto tutaj zauważyć, że nawet mimo potężnych rozmiarów i masy, gwiazdy nie udałoby się zauważyć, gdyby przypadkiem między nią, a Hubblem nie znalazła się potężna gromada galaktyk WHL0137-08, która w tym przypadku podziałała jak potężna soczewka powiększająca obraz obiektów znajdujących się za nią. W tym przypadku jasność gwiazdy została powiększona ponad tysiąckrotnie.

REKLAMA

W najbliższych latach w kierunku gwiazdy swoje oko zwróci także najnowszy Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Naukowcy podkreślają, że ustawienie zarówno gromady galaktyk jak i samej gwiazdy pozwoli astronomom obserwować powiększony obraz gwiazdy jeszcze przez wiele lat. Jeżeli obserwacje te pozwolą potwierdzić, że gwiazda składa się jedynie z wodoru i helu, to będzie to pierwsza oficjalnie odkryta gwiazda III populacji. Oby tak się stało.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA