Piorun rekordzista mierzył prawie 800 km. To odległość z Gdańska do Budapesztu
Światowa Organizacja Meteorologiczna potwierdziła, że w 2020 zarejestrowano najdłuższy superpiorun w historii pomiarów. Mega błyskawica miała długość 768 km i przebyła w ciągu kilku sekund przez trzy stany.
![burze](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2022%2F02%2Fburza.jpg&w=1200&q=75)
Do zdarzenia doszło w kwietniu 2020 roku. Nie chodzi jednak o piorun, który z chmury uderzył w ziemię. Tzw. "megaflash" poruszał się między jedną chmurą a drugą. Piorunowy zygzak rozciągnął się na długość 768 km.
Miał więc niemal tyle samo, co trasa pomiędzy Gdańskiem a Budapesztem w linii prostej
Poprzedni rekordzista było 60 km krótszy. Zarejestrowano go w 2018 roku w Brazylii. No proszę: naukowcy mówią o potęgowaniu ekstremalnych zjawisk pogodowych, a w ostatnich latach odnotowuje się kolejne rekordy mega piorunów. Ciekawe, czy to ma ze sobą jakiś związek, prawda?
Trochę ironizuję, ale nie do końca. Naukowcy sami od jakiegoś czasu rozkładając ręce i nie wiedzą, dokąd prowadzą nas zmiany klimatyczne. Wiemy, że są i postępują, ale ich skutki to wielka zagadka.
Oczywiście sami badacze podkreślają, że teraz maja więcej narzędzi pozwalających monitorować tego typu rekordowe zjawiska, więc co za tym idzie wiemy o nich więcej. Jednak pewnie jedno idzie w parze z drugim – klimat się zmienia, a ekstremalnych zjawisk przybywa, więc kolejne rekordy są pewnie kwestią czasu.
Rekordów burzowych jest więcej. W czerwcu 2020 roku zarejestrowano błyskawicę, która trwała 17,1 sekundy. Zjawisko dało się obserwować nad Urugwajem i Argentyną. To zresztą w tym drugim państwie uderzył poprzedni rekordowy piorun, trwający 16,7 sekund.
![class="wp-image-2030326"](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2022%2F02%2Fscreenshot-2022-02-02-at-10-29-43-61f98458ef63e10018100c93-obraz-webp-680383-pikseli-1000x563.png&w=1200&q=75)
Wyniki potwierdzone przez WHO powinny być dla nas wspomnieniem burzowych sezonów, ale nic z tego. Przecież dosłownie kilka dni temu sami zmagaliśmy się z zimowymi wyładowaniami.