REKLAMA

Gigantyczna farma słoneczna na całej Saharze? Niestety, to bardzo głupi pomysł

Pokrycie Sahary panelami słonecznymi pozwoliłoby generować więcej energii elektrycznej niż potrzebuje cały świat. To prawda. Problem w tym, że miałoby to zgubne skutki dla klimatu.

Farma słoneczna na Saharze
REKLAMA

Słońce i wiatr są obecnie najlepszymi i najszerzej dostępnymi odnawialnymi źródłami energii. Im więcej energii będzie generowane przez panele słoneczne i turbiny wiatrowe, tym mniej trzeba będzie generować energii z paliw kopalnych. Im mniej paliw kopalnych, tym lepiej dla środowiska. Jak zatem zmaksymalizować wykorzystanie odnawialnych źródeł energii?

REKLAMA

Owszem, wkrótce każdy będzie mógł sobie przy domu postawić własną turbinę wiatrową, szczególnie jeżeli przyjmie ona inny, estetyczny kształt niż klasyczny słup z wiatrakiem. Analogicznie, każdy może sobie na dachu domku wolnostojącego zainstalować panele słoneczne. Takie małe instalacje jednak mogą wesprzeć jednak pojedyncze gospodarstwa domowe, ale w skali kraju czy kontynenty ich udział będzie pomijalny.

Aby faktycznie jakoś znacząco obniżyć zapotrzebowanie na energię z paliw kopalnych, trzeba myśleć o potężnych instalacjach, niezależnie czy mowa o wielkich morskich farmach wiatrowych, czy też potężnych hektarach paneli słonecznych.

Jeżeli zatem weźmiemy pod uwagę cały świat, to gdzie warto postawić elektrownię słoneczną, aby przynosiła ona jak najwięcej energii? Wiadomo, będą to obszary, na których zachmurzenie niemal nie występuje, a długość dnia gwarantuje zawsze odpowiednio wysoki poziom nasłonecznienia. Mowa zatem przede wszystkim o obszarach pustynnych zlokalizowanych w okolicach równika. Co więcej, dziesięć największych farm słonecznych na świecie znajduje się właśnie w takich rejonach.

Jak pustynie to Sahara

Pomysł postawienia potężnej farmy słonecznej na Saharze nie jest niczym nowym. Jakby nie patrzeć, obszar jest niezamieszkany, stosunkowo płaski, bogaty w krzem, z którego na miejscu można produkować półprzewodniki do paneli słonecznych, a promieniowania słonecznego jest tam zawsze dużo.

Skoro i tak Sahara za bardzo się do niczego nie nadaje, to może warto zamienić ją w potężną, naprawdę potężną farmę słoneczną, która mogłaby generować jakąś znaczącą część energii elektrycznej dla regionu Afryki czy Europy?

Naukowcy wyliczyli nawet, że gdyby całą Saharę pokryć panelami słonecznymi, to generowałaby ona cztery razy więcej energii niż obecnie wynosi zapotrzebowanie całego świata. Brzmi wspaniale.

Zróbcie to, a będziemy mieli jeszcze bardziej przechlapane

Naukowcy jednak studzą te zapędy, choć już pierwsze plany takich potężny farm powstały w Tunezji i w Maroku.

Ciemna powierzchnia paneli słonecznych zbiera większość docierającego do nich światła. Jednak zaledwie 15 proc. z tej energii przetwarzana jest na energię elektryczną. Reszta wraca do środowiska w formie ciepła. I to jest właśnie problem. Wystarczy pomyśleć ile ciepła jest na Saharze pokrytej żółtym piaskiem, który pochłania przecież znacznie mniej energii słonecznej niż ciemne panele słoneczne. Panele zatem będą pochłaniały i reemitowały w formie energii termicznej znacznie więcej ciepła niż piasek.

Efekt? Panele słoneczne będą dodatkowo… ogrzewać klimat. Oczywiście w przypadku niewielkich farm słonecznych efekt ten był pomijalny. W przypadku potężnej farmy słonecznej pokrywającej tysiące kilometrów kwadratowych powierzchni, efekt będzie nie tylko istotny, ale globalny. W ten sposób sprawilibyśmy, że wykorzystanie zielonej energii słonecznej (której główną zaletą jest zeroemisyjność, a tym samym skuteczna walka z ogrzewaniem planety) doprowadziłoby… do ogrzania planety.

REKLAMA

W ramach najnowszych badań naukowcy sprawdzali jak pokrycie 20 i 50 proc. powierzchni Sahary panelami słonecznymi wpłynęłoby na środowisko. Wyniki symulacji nie są zbyt optymistyczne. Przy 20 proc. pokryciu, lokalnie temperatura wzrasta o 1,5 stopnia Celsjusza, przy 50 proc - o 2,5 stopnia Celsjusza. Z czasem ten wzrost przekłada się odpowiednio na wzrost globalnych średnich temperatur o 0,16 i 0,39 stopni Celsjusza. Oczywiście w regionach okołobiegunowych wzrost jest wyższy niż gdzie indziej. To z kolei sprawia, że lodowce szybciej topnieją. Im mniej lodowców, tym więcej ciemnej wody, która pochłania więcej energii słonecznej niż lód. To z kolei prowadzi do szybszego wzrostu temperatur.

I tak źle, i tak niedobrze. Jak wskazują jednak naukowcy, zanim człowiek zainwestuje w jakikolwiek potężny projekt mający zrewolucjonizować energetykę, musi dokładnie sprawdzić, jaki w rzeczywistości będzie miało to wpływ na klimat i środowisko. Może się bowiem okazać, że zbyt szybkie wskoczenie na głęboką wodę, może zakończyć się nie tylko rozbiciem nosa, ale pękniętym kręgosłupem, a tego nikt by nie chciał.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA