AirTagi miały pomagać, a okazały się narzędziem szpiegowskim. Apple próbuje to zmienić
AirTag to bardzo użyteczny gadżet, dzięki któremu łatwo i szybko można zlokalizować przedmiot, do którego jest podłączony. Niektórzy jednak dość szybko znaleźli sposób, by za pomocą AirTagów śledzić inne osoby. Apple w końcu próbuje coś z tym zrobić.
Gdzie jest walizka? Gdzie jest portfel? Gdzie są klucze od domu? Jeżeli do którychś z tych przedmiotów był podłączony Apple AirTag, to odnalezienie zguby powinno być szybkie i łatwe. Dzięki AirTagom użytkownicy sprzętów Apple’a mogą szybko i z wysoką dokładnością ustalić ich dokładne położenie. To bardzo użyteczny gadżet, ale ma też i wady.
Czytaj też:
AirTaga można wrzucić komuś do plecaka, czy ukryć go w czyimś samochodzie. Teoretycznie umożliwi to śledzenie takiej osoby bez jej wiedzy i zgody, do tego przy bardzo niewielkim nakładzie finansowym (160 zł). Apple co prawda zaimplementował kilka zabezpieczeń, by utrudnić tego rodzaju działalność, jednak okazały się niewystarczające.
Nowe zabezpieczenia dla lokalizatorów Apple AirTag. Mają lepiej chronić przed śledzeniem innych osób.
Niebawem ma się pojawić nowa wersja oprogramowania dla AirTagów, w ramach której pojawi się kilka ostrzeżeń dla ich posiadaczy. Pojawi się czytelna informacja, że AirTagi służą do śledzenia przedmiotów, a nie ludzi. I że używanie ich do śledzenia innych osób jest przestępstwem, że AirTagi mogą być wykryte przez inne osoby i że policja może ustalić dane ich posiadacza.
Urządzenia Apple’a będą też wyświetlać nowy rodzaj powiadomień, jak wykryją bezprzewodowe urządzenie w pobliżu zgodne z protokołem Find My. Do tej pory urządzenia te wyświetlały powiadomienie o treści informującej o nowym, nieznanym akcesorium w pobliżu. Wkrótce będą je wskazywać z nazwy, by użytkownik wiedział, że chodzi o AirTaga, a nie, na przykład, szukającą pary słuchawkę AirPod.
W ramach kolejnej aktualizacji, która ma zostać udostępniona w późniejszym terminie, iPhone’y, iPady i iPody będą ostrzegać użytkownika, jeżeli wykryją, że jakiś AirTag nienależący do użytkownika porusza się tak, jak użytkownik i mają to robić w miarę szybko, by nie dopuścić, by śledzący poznał adres domowy użytkownika. Zwiększy się też głośność alertów emitowanych przez same AirTagi, by łatwiej było znaleźć niepożądanego pasażera na gapę.
Apple robi co może w kwestii AirTagów. Niestety nie może za wiele.
Apple ma ograniczone możliwości, by chronić ludzi przed problemem, który sam stworzył. Może dopracowywać dalej poziom zabezpieczeń w swoich urządzeniach mobilnych, by jeszcze trudniej było kogoś śledzić AirTagiem. Nie ma jednak żadnego wpływu na produkty innych producentów. A przecież nie każdy ma przy sobie iPhone’a czy iPada, wręcz większość konsumentów używa telefonów innych producentów. Wygląda na to, że na razie nie ma idealnego wyjścia z tej dość kłopotliwej sytuacji.