REKLAMA

Od ponad miesiąca pracuję przy biurku na stojąco. Co się zmieniło i czy polecam?

Już od ponad miesiąca pracuję na stojąco przy biurku elektrycznym. Co się zmieniło w mojej pracy? Czy stanie nie jest męczące? Czy warto inwestować w biurko ze zmienną wysokością blatu? Na te pytania dopowiem w dzisiejszym tekście.

Biurko do pracy na stojąco. Co się zmieniło i czy polecam?
REKLAMA

Pracuję zdalnie od wielu lat, a pomysł na zainwestowanie w biurko elektryczne do pracy na stojąco krążył po mojej głowie już od dawna. Nie podobało mi się to, że większość dnia spędzam na siedząco. Poranek na krześle biurowym, drugą część dnia często w fotelu kierowcy w aucie, a późny wieczór na kanapie. Było tego za dużo i czułem, że potrzebuję zmiany nawyków.

REKLAMA

Od jakiegoś roku coraz częściej zastanawiałem się nad biurkiem do pracy na stojąco. Podchodziłem do tego tematu na kilka sposobów, początkowo wykorzystując to, co już mam w domu. Próbowałem zabierać laptop do pracy na stojąco przy wysokiej komodzie. Było to coś nowego i czułem, że taki system może spodobać mi się na dłużej, natomiast praca na samym laptopie była dość uciążliwa. Przy standardowym biurku też korzystam z laptopa, ale wpinam go do stacji dokującej i pracuję na monitorze, myszce i klawiaturze, a więc tak samo, jak z komputerem stacjonarnym. Sam laptop bez osprzętu na co dzień nie załatwi sprawy.

Wiedziałem, że do pracy na stojąco muszę zainwestować w biurko z regulowaną wysokością blatu.

Po szybkim rozeznaniu się w temacie wiedziałem, że mam dwie drogi: biurka do pracy na stojąco na korbkę lub elektryczne, z siłownikami. Te pierwsze były znacznie tańsze, bo można je było kupić za 600-800 zł, podczas gdy koszt biurka elektrycznego to 1500-3000 zł. Rozmawiałem z kilkoma właścicielami biurek na korbkę i ich wnioski były dość zbieżne. Po początkowym zachwycie pracą na stojąco biurko wracało do standardowej pozycji, a użytkownikom nie chciało się korzystać z korbki. Sprawdziłem kilka takich biurek w Ikei i zraziłem się faktem, że zmiana wysokości jest bardzo powolna. Trzeba się naprawdę długo nakręcić korbką, żeby wjechać ze standardowej pozycji na wysokość stojącą.

Postanowiłem więc, że przy najbliższym odświeżeniu biura zainwestuję w elektryczne biurko do pracy na stojąco. Taki rodzaj mebla jest wyposażony w jeden bądź dwa podnośniki z silnikami zasilanymi na prąd. Mamy też kontroler, który umożliwia podnoszenie i opuszczanie biurka. Niektóre firmy pozwalają nawet sterować biurkiem z poziomu aplikacji. Jako że biurko jest na stałe podłączone do prądu, często mamy tu dodatkowe możliwości, jak np. wbudowane w blat ładowarki bezprzewodowe czy chociażby porty USB do ładowania urządzeń. Do tego szybkość zmiany pozycji znacznie rośnie, bo wjazd blatu do pozycji stojącej zajmuje kilka sekund.

Znajomi podsunęli mi kilka firm zajmujących się takimi biurkami, przy czym ceny różniły się bardzo mocno, od ok. 1200 zł do nawet 4-5 tys. zł za biurko. Różnica wynikała z materiałów, mechanizmów i różnych dodatków. Bez problemu znalazłbym coś dla siebie, ale odwlekałem decyzję o zakupie, bo miałem szereg wątpliwości. Mniejsze firmy z tańszymi biurkami nie budziły zaufania, bo co w przypadku, kiedy po dwóch latach mechanizm się zepsuje, a serwis nie będzie już istniał? Z kolei wiedziałem, że w przypadku droższych biurek też bywają duże problemy. Miałem w pamięci przypadek znajomego, u którego w biurku za ok. 5 tys. zł zaczął zdzierać się blat, a firma odmawiała naprawy gwarancyjnej z uwagi na to, że biurko miało kilka opcji personalizacji.

No to może biurko do pracy na stojąco z Ikei?

Ikea była pierwszym sklepem, który przyszedł mi na myśl podczas wyboru biurka do pracy na stojąco. W przypadku tego sklepu dostajemy 10 lat gwarancji, a w tym czasie Ikea raczej nie zwinie się z rynku. Do tego odpadłyby problemy np. z wymianą blatu, bo kiedy np. po kilku latach zniszczyłbym pierwszy blat, mógłbym po prostu dokupić nowy. W pewnym okresie byłem zdecydowany na zakup biurka Bekant, ale dostawa blatu, który mnie interesował, przeciągała się o całe tygodnie. Kto by pomyślał, że w tych czasach nawet zakup biurka może być problemem.

Ikea ma też elektryczne biurko Rodulf, które kusiło mnie niższą ceną, ale po sprawdzeniu go w sklepie od razu skreśliłem ten mebel. Okazało się, że w pozycji stojącej blat wyraźnie się buja, co było dla mnie nieakceptowalne. Trzecim biurkiem elektrycznym do pracy na stojąco z Ikei jest Idasen, w którym teoretycznie wszystko się zgadzało (choć trochę odstraszał mnie piszczący mechanizm w egzemplarzu na ekspozycji w sklepie), ale nie do końca pasował mi dość toporny wygląd tego mebla.

W efekcie cały czas odkładałem decyzję zakupową. W międzyczasie w Ikei pojawiła się nowa seria mebli gamingowych, a wśród nich nowe biurko elektryczne Uppspel. Nie zamierzałem sprawdzać na żywo tej serii, bo - delikatnie rzecz ujmując - nie jestem fanem gamingowej szkoły projektowej, a do tego potrzebowałem biurka do pracy, a nie gier. Wszelkie udziwnienia działały w moim przypadku raczej na niekorzyść.

IKEA UPPSPEL - gamingowe biurko elektryczne do pracy na stojąco i IKEA MATCHSPEL - fotel dla graczy

Traf jednak chciał, że biurko Uppspel mieliśmy okazję wypożyczyć na potrzeby filmu. W trakcie testów mebel spodobał mi się na tyle, że skusiłem się na niego prywatnie.

Przy biurku elektrycznym pracuję na stojąco już od ponad miesiąca. Co się zmieniło?

Przede wszystkim okazało się, że de facto nie potrzebowałem biurka siedząco-stojącego. Przez cały okres około pięciu tygodni pracuję niemal wyłącznie na stojąco, a do pozycji siedzącej zjechałem tylko kilka razy, na ogół wieczorami, kiedy już i tak nie powinienem pracować przy komputerze.

Praca na stojąco jest bardzo wygodna i dużo mniej męcząca niż sądziłem.

Praca na stojąco jest efektywniejsza. Kiedy już stoję, to taka pozycja aż się prosi o robienie czegoś konkretnego. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że krzesło biurowe niekiedy mnie rozleniwiało.

Kolejnym zaskoczeniem był fakt, że przy takim biurku nie stoi się w jednej pozycji, a tak naprawdę ciągle się rusza. Podczas pracy cały czas przenoszę ciężar z nogi na nogę, staję na jednej nodze, wspinam się na palce, czy rozciągam łydki. Wychodzi to naturalnie, samo z siebie, a przecież ruch - nawet pozornie tak niewielki - jest zdrowy dla ciała. Z pewnością zdrowszy, niż siedzenie godzinami w jednej pozycji, do tego niekoniecznie ergonomicznej.

A co ze zmęczeniem? Okazuje się, że praca na stojąco nie jest nawet w ułamku tak męcząca, jak zakładałem. Faktycznie w czasie dnia przychodzą momenty kiedy przydałoby się chwilę odpocząć, ale w praktyce pomaga samo oparcie się łokciami o blat. Kilka minut w takiej podpartej pozycji znów daje energię na godzinę czy dwie pracy na stojąco. A kiedy zmęczenie jest większe, jest to sygnał, że czas na przerwę. Zrobienie sobie 15 minut przerwy na kawę wypitą w fotelu i na dorzucenie trzech groszy do niekończącej się inby na redakcyjnym Slacku daje kopa do kolejnych zadań wykonywanych na stojąco.

Mata do pracy na stojąco jest niezbędna.

Osobom przyzwyczajonym do pracy na stojąco radzę nie powielać mojego błędu i nie zaczynać od stania cały czas. Okazało się, że mój organizm nie był do tego przyzwyczajony, bo po dwóch dniach takiej pracy pojawił się mocny ból mięśni w łydkach, odczuwalny szczególnie przy chodzeniu po schodach. Po dwóch kolejnych dniach problem minął i już nie wrócił.

Pojawiła się jednak inna dolegliwość. Po 3-4 tygodniach ciągłej pracy na stojąco wieczorami zaczynałem odczuwać lekki ból stóp. Stanie całymi dniami na twardych panelach okazało się nie być najlepszym pomysłem, co było sygnałem, że coś muszę zmienić. Wszystkie poradniki ergonomicznej pracy mówią o konieczności pracowania na miękkiej macie pod nogi. Zainwestowałem w taki gadżet, po czym dolegliwości ustały, a komfort pracy znowu wzrósł. Przy okazji, wybrałem matę, która ma dużo wypustek i nieregularnych kształtów, co ułatwia rozciąganie i zmienianie pozycji. Takie rozwiązanie świetnie sprawdziło się u mnie w praktyce.

Na co zwrócić uwagę przy zakupie biurka elektrycznego? Oto moje sprawdzone rady.

Biurko w pozycji siedzącej oglądam teraz naprawdę rzadko.

Przekonałem się o tym, że sam nie potrzebowałem de facto biurka elektrycznego. W moim przypadku wystarczyłby mi mebel z wysokim blatem, przeznaczony tylko do pracy na stojąco. W efekcie mogłem więc zaoszczędzić kupując biurko na korbkę, albo wręcz bez żadnego mechanizmu, ale z wysokimi nogami.

Nie każdy musi jednak reagować tak samo na pracę na stojąco. Jeśli wiesz, że będziesz często regulował pozycję blatu, zdecydowanie polecam biurko elektryczne, ale zwróć uwagę na sterownik. Polecam takie z pamięcią zapisu wysokości, bo jest to dużo większa wygoda korzystania z biurka. Wystarczy wcisnąć jeden przycisk, by biurko samo zmieniło pozycję, a do tego zawsze na taki sam zestaw wysokości. Przy ręcznym ustawianiu trudno o taką powtarzalność, co mnie osobiście mocno by irytowało.

Warto wybrać biurko ze sterownikiem, który ma pamięć wysokości.

Potwierdziło się też to, że biurko nie powinno się bujać w pozycji stojącej. Często opieram się o nie łokciami, a nie wyobrażam sobie, by w takiej sytuacji mebel się nachylał. Tym bardziej że mam na nim monitor, głośniki i sporo innych sprzętów.

Warto też dopłacić do biurka do pracy na stojąco, które ma wbudowaną ładowarkę bezprzewodową, albo chociaż porty USB. Wcześniej zupełnie o tym nie myślałem, ale teraz nie ma dnia, bym nie korzystał z portu USB w biurku.

Kable są sporym problemem przy biurku elektrycznym.
REKLAMA

A jeśli jesteś pedantem, lepiej dwa razy przemyśl zakup. Każde biurko elektryczne ma lepszy lub gorszy system do utrzymywania kabli w ryzach, ale nigdy nie wyeliminujesz przewodów. Długość kabli musi być dostosowana tylko w pozycji do pozycji siedzącej, ale też do stojącej, a to najczęściej jest po prostu niemożliwe. Starałem się zrobić jak największy porządek z przewodami, ale i tak skończyłem z pięcioma kablami wiszącymi smętnie przy ścianie. Jest to przewód samego biurka, kabel Ethernet biegnący do routera, dwa przewody listew zasilających i jeden zasilacz. Jeśli masz mniej urządzeń na blacie, problem będzie mniejszy.

Koniec końców bardzo polecam pracę na stojąco. W moim przypadku zakup biurka był strzałem w dziesiątkę. Czuję, że na stojąco moja praca jest wydajniejsza, a do tego nie siedzę już przez większość dnia w fotelu. Paradoksalnie dzięki temu mam więcej energii niż kiedy spędzałem czas przed komputerem na siedząco.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA