Liberałowie mieli rację. To dzięki ich polityce w Polsce jest coraz lepiej
Jak wynika z raportu opublikowanego przez CASE, przez ostatnie 20 lat Polska zmniejszyła dystans gospodarczy do krajów Europy Zachodniej głównie na skutek wzrostu zasobu kapitału i wydajności produkcji – bezpośrednio powiązanych z inwestycjami.
CASE (Center for Social and Economic Research) przyjrzał się publicznie dostępnym danym dotyczącym wzrostu gospodarczego Polski od wczesnych lat 90. do czasów obecnych. Wnioski, dostępne w raporcie Inwestycje i ich determinanty, a wzrost gospodarczy Polski w długim okresie będą dla niektórych dość zaskakujące.
Jak wynika z podanych w raporcie danych, w 1990 r. PKB na mieszkańca w Polsce wynosił ok. 35 proc. tego wskaźnika dla krajów Europy Zachodniej (UE-14). W ubiegłym roku owo PKB to już 71,8 proc. przeciętnego w UE-14 oraz 77 proc. w UE-27. Nadganiamy zaległości i idzie nam to całkiem nieźle. Dlaczego?
Otwarta, wolna gospodarka największym źródłem sukcesu Polski.
Jak wynika z analizy CASE, nieustannie poprawiająca się sytuacja na przestrzeni ostatnich dwóch dekad to efekt liberalizacji, demonopolizacji, prywatyzacji i deregulacji gospodarki, a także znaczącego otwarcia na handel międzynarodowy, przepływy kapitału, siły roboczej i usług.
Mądrze prowadzona polityka liberalizacji wpłynęła na zwiększanie zasobu kapitału i wydajności produkcji, co jest ściśle związane z inwestycjami. Dzięki tym inwestycjom rośnie kapitał fizyczny (maszyny i budowle służące do produkcji i świadczenia usług) i rozbudowywana jest infrastruktura, w tym transportowa czy energetyczna.
Inwestycje w Polsce i w Unii Europejskiej.
W latach 1995-2020 stopa inwestycji w Polsce wynosiła od 17 proc. do 24 proc. W latach 1997-2015 pozostawała zbliżona do średniej dla UE, lecz była niższa niż w Czechach, na Słowacji i Węgrzech. Niestety, od 2015 r. stopa inwestycji w Polsce zaczęła systematycznie spadać: w latach 2019-2020 była o prawie jedną trzecią niższa niż we wspomnianych wyżej krajach oraz o jedną piątą niższa niż w UE.
Nie zmienił się poziom inwestycji publicznych – chodzi przede wszystkim o obniżkę inwestycji prywatnych. Tym gorzej, że te zmalały w sektorach informacji i komunikacji, które są najbardziej produktywnymi sektorami.
Inwestycje w przyszłość kontra inwestycje w teraźniejszość.
Autorzy raportu zauważają, że potencjał wzrostu gospodarczego jest zależny od struktury inwestycji i kapitału. Ten maleje, gdy inwestuje się w technologie, patenty czy software przy jednoczesnym głównym przedmiocie wydatków w formie infrastruktury i budynków. Raport CASE zauważa, że Polsce inwestycje w budynki i infrastrukturę stanowiły łącznie 70 proc. całości inwestycji, podczas gdy w krajach Unii Europejskiej stanowiły one średnio 43 proc. Polska inwestowała też istotnie mniej we wspomniane prawa własności i software, a także w sprzęt telekomunikacyjny i informacyjny niż kraje o porównywalnym stanie gospodarki.
Głównym wnioskiem raportu zdaje się być wskazanie, że inwestycje publiczne i prywatne powinny w przyszłość być związane przede wszystkim w informatykę i komunikację, co powinno zmniejszyć gospodarczy dystans do krajów Europy Zachodniej. Klimat, przynajmniej częściowo, temu sprzyja. Autorzy zwracają uwagę, że margines konkurencyjności cenowo-płacowej jest w Polsce niski i pod wpływem wzrostu wynagrodzeń oraz cen wciąż się zmniejsza. Produktywność ma więc stać się atutem Polski, zapewniając jej gospodarce konkurencyjność, zwiększy też rolę inwestycji w utrzymaniu wzrostu gospodarczego.